sobota, 11 stycznia 2025

WYATT E. - "ZAMARU ULTU GEREB ZIQQURATU PART 1" (Heavy Psych Sounds Records) "Orientalny powiew"

 

"Tamtej zimy podróżowałem po Zachodzie. Zamiast konia miałem hyundaia z wypożyczalni, mijałem miasteczka zagubione między równiną a górami i żałowałem, że nie mogę spędzić w nich dnia, tygodnia, życia. Scenografie westernów położone z dala od autostrad. Zdjąć asfalt z drogi i wszystko wygląda jak wtedy. Chodnik pod arkadą, bar, hotel, biuro szeryfa, kościół. Chciałem zobaczyć, ile zostało z tamtego świata". Maciej Jarkowiec - "Na bulwarach czyhają potwory. Filmowa historia Ameryki".


Nazwa Wyatt E. może budzić nasze skojarzenia z westernem, pojedynkami rewolwerowców w samo południe, gdzieś na środku skąpanego w słońcu miasteczka położnego na rubieżach Dzikiego Zachodu. Tak się złożyło, że jest to również nazwa belgijskiego zespołu, który w początkowych zamierzeniach chciał brzmieć jak ścieżka dźwiękowa do westernu. Jakiś czas później członkowie grupy rzeczywiście ozdobią swoją muzyką obraz filmowy zatytułowany "Blowing Saturne" (2022).

 Zanim do tego doszło duet Stephane Rondii (gitara basowa, syntezator), i Sebastien Von Landau (gitary syntezator), przeszedł długą drogę, zmieniając brzmienie swoich kompozycji. Rozpoczynali od mocnego akcentu, czyli epki opublikowanej w 2015 roku, i zatytułowanej "Mount Sina/Aswan". Materiał zawierał post-rockowe/doom metalowe granie, wydane na kasetach, które w liczbie pięćdziesięciu sztuk szybko się rozeszły. Traf chciał, że ich stronę Bandcamp odkryli wtedy włodarze izraelskiej oficyny Shalosh Cult. Postanowili złamać zasady - do tej pory prezentowali jedynie albumy krajowych artystów - i wydali debiutancki materiał Belgów.




Premierowy długogrający album - "Exile to Beyn Neharot" ukazał się w 2017 roku, zawierał tylko dwie, za to niemal dwudziestominutowe kompozycje, w których rozbrzmiewały tony psychodelii, transowej elektroniki, mocnych doom metalowych gitar. Z upływem czasu skład się poszerzał, a muzyka wzbogacała się o dodatkowe elementy jak: mroczny nastrój, nawiązania do kultury Bliskiego Wschodu, czego potwierdzeniem były także charakterystyczne kostiumy, w których artyści prezentowali się na scenie. Podczas trasy koncertowej po Izraelu członkowie formacji Wyatt E. odkryli dla siebie sporo egzotycznych instrumentów, chociażby saz (tradycyjny turecki instrument szarpany), które zaczęli wplatać w coraz bardziej rozbudowane aranżacje.

Jeśli chodzi o koncepcje powstawania poszczególnych kompozycji, członkowie belgijskiej formacji nawiązują do muzyki klasycznej. "Traktujemy naszą muzykę bardziej jak operę lub utwór klasyczny. Przynajmniej w ten sposób to aranżujemy".




Kolejnym nowym elementem jest intrygująca i egzotyczna warstwa wokalna. Stephane i Sebastien nawiązali współpracę z irańską wokalistką Niną Saedi, znaną do tej pory z produkcji metalowych (jej ostatni album nosi tytuł "Do Not Go To War With The Demons Of Zandaran"). To właśnie jej głos usłyszymy w utworze "The Dinner's Prayer To Gods..." zamieszczonym na wydanej wczoraj epce grupy Wyatt E., zatytułowanej "Zamaru Ultu Qereb Ziqqurato Part 1". 

Następną wokalistką, która pojawiła się w studiu podczas rejestracji najnowszego materiału jest Tomer Damasky, magister muzykologii (obecnie pisze doktorat), mieszkająca w  Barcelonie artystka znana z tego, że chętnie udziela się w artystycznych projektach, ze szczególnym uwzględnieniem tych nawiązujących do bogatej historii i tradycji wielu egzotycznych kultur. Ta swoista multikulturowość i przekraczanie granic to znak rozpoznawczy formacji Wyatt E. Dlatego nie dziwią teksty oparte na aramejskich przypowieściach wykorzystane na ostatniej płycie. "W mojej nocnej wizji patrzyłem, a oto przede mną były cztery wiatry nieba i cztery wielkie bestie wychodzące z morza".

W kompozycjach belgijskiej grupy często odnajdujemy atmosferę nadchodzącego kresu, nastrój potęgującego się niepokoju czy zbliżającej się apokalipsy, którą sugestywnie odmalowują także mocne podmuchy gitar. Fragmentami może to przypominać dokonania prezentowanej niegdyś na łamach bloga formacji Five The Hierophant, co potwierdza chociażby wspólnie wydany singiel "Jaune Orange Split Single". Ciekawe są również główne inspiracje członków zespołu Wyatt E. Oprócz dość oczywistego i egzotycznego tropu, czyli płyt Nusrat Fateh Ali Khana, znajdziemy także albumy grupy Forest Swords, czy płyta Neutral Milk Hotel - "In The Aeroplane". 

Podczas rejestracji opublikowanego wczoraj wydawnictwa w studiu pojawiło się aż dwóch perkusistów - Jonas Sanders oraz Gil Chevigne, co najlepiej słychać w odsłonie "About The Culture Of Death". Formacja Wyatt E. świetnie potrafi różnicować napięcie, nie rzuca słuchacza od razu na głębokie morze dźwięków. Chyba najlepiej brzmi jednak w tych długich blisko dziesięciominutowych kompozycjach. Całość najnowszego materiału dobrze sprawdziłaby się, jako ścieżka dźwiękowa podczas uroczystości zaprzysiężenia nowej głowy państwa za oceanem, która to ceremonia już tuż tuż. 

(nota 7.5/10)

 



Pod nazwą Color Temperature ukrywa się artysta z  Brooklynu, który w ubiegłym roku opublikował wydawnictwo zatytułowane "Here Fot It".




Pozostaniemy w podobnym transowym nastroju. Luna Honey to grupa z Philadelphii, która pod koniec ubiegłego roku wydał płytę zatytułowaną "Bound". Najbardziej przypadł mi do gustu ten fragment.



 
Na moment przeniesiemy się do Europy, żeby posłuchać fragmentu płyty "Name Your Sorrow", formacji z Dublina - Pillows Queens.




Pozostaniemy w Europie, zmieniając lokalizacje na miasto Zurych, skąd wywodzi się grupa Mount Jacinto, która pod koniec listopada wydała album "Silver Lining".



  
Z miasta Zurych przeniesiemy się do Berlina, gdzie działa formacja Pink Turns Blue, która na 28 lutego zapowiedziała premierę swojego nowego wydawnictwa "Black Swan".




Renny Conti to wciąż bardzo słabo znany artysta reprezentujący miasto Nowy Jork. W połowie grudnia ubiegłego roku ukazała się jego epka "Looking At The Geese".




Wczoraj ukazała się płyta australijskiego tria Brown Spirits zatytułowana "Cosmic Seeds". W ten udany sposób się rozpoczyna.




KOMPOZYCJA TYGODNIA - po raz kolejny należy do Lucasa Franka, lidera i wokalisty formacji Storefront Church. Na ich debiutanckiej płycie - "As We Pass" - znalazłem wspaniały fragment, który często towarzyszył mi w ostatnich dniach.




W "kąciku improwizowanym" zajrzymy na album amerykańskiej harfistki Dorothy Ashby - "Afro Harping", oryginalnie wydany w 1968 roku, którego reedycja ukazała się niedawno. Pośród kompozycji znajdziemy znajomy utwór "Little Sunflower" (Freddie Hubbarda), czy jeszcze bardziej znany przebój Burta Bacharacha "The Look Of Love". Pierwotnie płytę wydała oficyna Cadet, która w latach 1965-75 miała swój najlepszy czas.




Przed nami kolejny raz podróż do 1968 roku, kiedy to ukazał się (pierwotny nakład 300 egzemplarzy, wznowiony w ubiegłym tygodniu) album "Oriental Jazz" - Lloyda Millera. Ci, którzy rozsmakują się w tych dźwiękach mogą również sięgnąć po płytę Lloyd Miller/ The Mike Johnson Quartet - "Jazz At The Univeristy Of Utah" (1967).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz