sobota, 1 lipca 2023

ASCETIC - "ASCETIC" (Audio Cave) "Metafizyczna asceza"

 

    "(...) naszych wspomnień i naszej cierpliwie gromadzonej wiedzy, naszych trosk i wysiłków teraz jawiących się jako próżne, choć może wcale takie nie były; tej nieskończonej liczby obrazów, które przeszły przed naszymi oczami, i słów usłyszanych przez nasze uszy, biernie albo z uwagą, beztroskich śmiechów i wybuchów radości, momentów pełnego szczęścia i tych niespokojnych, rozpaczy i optymizmu, a także tego ciągłego tykania towarzyszącego nam od urodzenia". (Javier Marias)

"Tak było w dzieciństwie: wychodziłeś z domu i były tylko kształty i kolory. To dorośli mieli wszystko jakoś ponazywane, żeby się nie pogubić w życiu. Dobre i złe miejsca. Cudze i własne. Z całą tą historią, zdarzeniami, z pułapkami i ocaleniem, granicami i najazdami, ucieczkami, nędzą i bogactwem. Spaprany krajobraz". (Andrzej Stasiuk)



Szkoda, że o wydanej całkiem niedawno płycie polskiego kwartetu Ascetic - "Ascetic" znajdziemy tak niewiele wzmianek. Album ten z pewnością wyróżnia się na tle tego, co w ostatnim czasie wydarzyło się w przestrzeni nie tylko krajowej muzyki improwizowanej. Może dzieje się tak dlatego, że muzyka zawarta na tym wydawnictwie jest specyficzna, potrzebuje spokoju i namysłu, wymaga chwili zatrzymania się, gdyż sama w konsekwencji przynosi ów namysł i spokój. Nie znajdziemy pośród tych dziesięciu kompozycji wypełniających krążek "Ascetic" porywających popisów pianisty, gwałtownych zmian stylistycznych, świadomego przekraczania wszelkich możliwych granic, czy ekstrawaganckich poczynań saksofonu. Zamiast tego formacja reprezentująca ziemię wrocławską proponuje zwarte, przemyślane i spójne kompozycje, starannie dobrane tony, rozpięte na pięciolinii odczuć oraz prostego i długimi fragmentami wyrafinowanego grania.

To, co przy pobieżnym kontakcie wydaje się być łatwe i proste, często niesie wraz sobą niemały wysiłek i trud, a każda pomyłka widoczna jest w takim układzie tym bardziej, im bardziej próbujemy ją zamaskować. Cisza obnaża wszelkie niedoskonałości, drobne braki, minimalne niedociągnięcia czy odstępstwa - panowie Mateusz Rybicki (saksofon), Tomasz Kaczmarek (fortepian), Dariusz Dżugan/Ju Ghan (kontrabas), Jan Słowiński (perkusja), musieli przekonać się o tym nieraz, kiedy, w pocie czoła, opracowywali kolejne kompozycje zawarte na ich niedawno opublikowanym debiutanckim krążku. Kwartet Ascetic zawiązał się w 2019 roku, na skutek inicjatywy klarnecisty i saksofonisty Mateusza Rybickiego. Ten ostatni jest absolwentem Akademii Muzycznej im. Konrada Lipińskiego we Wrocławiu. Powołując do życia nowy skład zapragnął zmienić środowisko swobodnej improwizacji i free jazzu na rzecz poszukiwania prostoty, głębi i duchowości. To również Rybicki jest autorem większości zgrabnych tematów, które wypełniły krążek "Ascetic". Nazwa kwartetu, jak i tytuł płyty, sugerują, że artyści narzucili sobie pewne ograniczenia, w ramach których poruszali się, dodajmy bardzo sprawnie, tworząc następne barwne odsłony tego godnego polecania wydawnictwa.

W niektórych momentach gra wrocławskiej czwórki przypomniała mi dokonania Yuri Honing Acoustic Quartet (płyty: "True", Goldbrun", "Bluebeard"), recenzowanego na łamach bloga - podobny spokój, łagodność i cierpliwość towarzysząca rozwijaniu kolejnych motywów. Podobne szanowanie frazy i czasu, poszukiwanie muzycznego porozumienia. W innych fragmentach, jak chociażby w najlepszym, moim zdaniem, "Polish Song", pojawiły się skojarzenia z płytami szefa wytwórni Gondwana Records - Matthew Halsalla. Swoją drogą szkoda, że tak  udany album polskiego kolektywu nie ukazał się właśnie w tej wytwórni, z pewnością na to zasługuje. 
Od pierwszych minut płyty "Ascetic" zwraca na siebie uwagę świetna współpraca, czucie i zrozumienie na linii saksofonista-pianista, co zwykle stanowi o sile tego typu wydawnictw. Ten drugi - Tomasz Kaczmarek, również absolwent Akademii Muzycznej we Wrocławiu - doskonale prowadzi grę, wyczuwa tempo, frazę, jak w dobrym otwarciu "No Eye Has Seen", czy w nostalgicznym "Eternity", gdzie starannie dawkowane dźwięki zdają się szukać właściwej drogi, odpowiedniego kolorytu. 

Przy okazji zawieszonego gdzieś na krawędzi światów "Cross of Reality", przypomniała mi się płyta Shinaya Fukumori Trio "For 2 Akis", recenzowana jakiś czas temu na łamach bloga. Takich tropów stylistycznych można podać więcej: Eberhard Weber, Rain Sultanov, dawny Bobo Stenson, przedstawiciele jazzowej krainy łagodności. Warto podkreślić filmowość niektórych tematów, jakby zostały wyciągnięte ze ścieżki dźwiękowej do obrazu Tarkowskiego czy Kieślowskiego. Szczególnie gra pianisty pełna znaków zapytania, pogłębionych momentów refleksji, zatroskania, mówiąc krótko "polskiego saudade", zabrała moje skojarzenia w kierunku prac Zbigniewa Preisnera z okresu "Dekalogu". "Drobiazgowa dbałość o wyczucie przestrzeni, koloru i faktury scenografii, staranna kontrola (...), oraz wykorzystanie kluczowych ujęć, wizualnie intensywnych momentów przypominających fotografię z ich zagęszczeniem akcji i znaczeń" - napisano przed laty, charakteryzując twórczość Krzysztofa Kieślowskiego. Niemal dokładnie to samo mógłbym powiedzieć o muzyce kwartetu Ascetic. Brawo!

(nota 8/10) 



Dziś nieco bardziej jazzowa odsłona bloga, do płyt z muzyką alternatywną wrócimy w przyszłym tygodniu. Zaczniemy od wizyty w Danii, skąd pochodzi kontrabasista Richard Andersson, który niedawno, z pomocą gitarzysty Hilmara Jenssona i perkusisty Mathiasa Hemstocka, opublikował album "Undo".



Brytyjska grupa Modern Nature - recenzowałem dwa poprzednie albumu na łamach bloga - na 29 września zapowiedziała premierę najnowszego krążka zatytułowanego "No Fixed Point In Space", który ukaże się w oficynie Bella Union.



Saksofonista Alabaster DePlume 8 września opublikuje płytę "Come With Fierce Grace", podczas prac na tym wydawnictwem w studiu pojawiło się sporo znajomych artystów, wśród nich była chociażby basistka Rozi Plain (This Is The Kit), czy perkusista Tom Skinner.



 Tak, jak obiecałem, wracam do albumu amerykańskiej multiinstrumentalistki Meshelli Ndegeocelli, oto kolejny fragment z płyty "The Omnichord Real Book".



Szkocki perkusista Richard Galssby niedawno opublikował płytę "Travels", obok artysty wystąpili: Matthew Kilner na saksofonie, Pete Johnstone - fortepian, Ewan Hastie - kontrabas.



Szwedzki, cóż, że ze Szwecji, kwintet Organ Donor, z Isaakiem Hedtjamem na klarnecie i saksofonie, prosto z wiosennej płyty "Malplace".



Zajrzymy na niedawno wydaną płytę brytyjskiego gitarzysty Harry'ego Christelisa - "Nature Child/Challenge The Adult", który wystąpił u boku trębacza Christosa Stylianidesa, basisty Andrei Di Biase i perkusisty Dave'a Storeya.



Na zakończenie dwie grupy, a także spora niespodzianka. Oto jedna z moich ulubionych brytyjskich formacji Slowly Rolling Camera - recenzowałem ich poprzednią znakomitą płytę - 11 sierpnia, czyli jeszcze przed moimi urodzinami, opublikuje album zatytułowany "Flow". Oto singiel promujący to wydawnictwo.



 A to cudeńko znajdziecie oczywiście na poprzednim bardzo udanym wydawnictwie Slowly Rolling Camera zatytułowanym "Where The Streets Leed".



Wspominałem w tekście o wytwórni Gondwana Records, tak się złożyło, że wczoraj ukazała się najnowsza płyta amerykańskiego kwartetu Phi-Psonics, dowodzonego przez basistę Setha Ford-Younga, zatytułowana "Octava". Wybrałem taką oto kompozycję.



 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz