sobota, 8 lipca 2023

JULIE BYRNE - "THE GREATER WINGS" (Ghostly International) "Pomiędzy listem miłosnym a trenem"

 

      Podejrzewam, że twórczość bohaterki dzisiejszej odsłony bloga jest bardzo słabo znana w naszym rozdartym podziałami kraju. Całkiem możliwe, że wydana wczoraj, trzecia w dyskografii płyta - "The Greater Wings" - amerykańskiej wokalistki może odrobinę zmienić ten przykry dla niej stan rzeczy. Tak się złożyło, że jest to z pewnością najlepszy album w jej skromnym wciąż dorobku. Tematycznie, podobnie jak nasza ojczyzna, również rozdarty pomiędzy wspomnieniami bliskiej osoby, a żalem spowodowanym niespodziewaną stratą. Szkielet większości z tych dziesięciu kompozycji, które wypełniły to spójne i udane wydawnictwo, powstał jeszcze przy współudziale Erica Littmanna. Ten ostatni - dawny kochanek, były partner, i przede wszystkim przyjaciel Julie Byrne, zmarł nagle w czerwcu 2021 roku, a od jesieni 2020 roku tworzył, początkowo w trybie korespondencyjnym, kolejne utwory "The Greater Wings".



Julie i Eric poznali się w 2014 roku, w Austin, podczas trwania festiwalu "SXSW". Szybko nawiązali sympatyczną relację, którą w kolejnych miesiącach sukcesywnie pogłębiali. Efektem ich współpracy był drugi w dorobku album Byrne zatytułowany "Not Even Happiness" (2017), wydany przez znaną oficynę Ba Da Bing Records, który wyprodukował Eric Littmann. "Dla mnie to miasto jest piekłem (...) Żegnaj kochanie" - śpiewała Byrne w  "Follow My Voice", jakby przeczuwała nadejście przyszłych wydarzeń. Ta kompozycja została zamieszczona na poprzednim albumie, pełnym wspomnień z licznych podróży autorki (Kolorado, Seattle,  Nowy Orlean, Pittsburgh, Northampton, Chicago) oraz zainspirowanym twórczością Franka O'Harry, Kennetha Patchena i Adrienny Rich. 

Nasza dzisiejsza bohaterka pochodzi z muzycznej rodziny, jej ojciec grał na gitarze i dorabiał występując co tydzień na uroczystościach weselnych. Jako nastolatka Julie porzuciła rodzinne strony (Buffalo) i początkowo przeniosła się do Chicago, gdzie pracowała w sklepie spożywczym. Później jako miłośniczka natury, próbowała pogodzić studia na kierunku ochrona środowiska, z pracą strażnika w Central Parku. Wspomnienie z tamtego okresu znalazły swoje odzwierciedlenie w kolejnych kompozycjach. W wolnym czasie słuchała płyt Vashti Bunyan czy Joni Mitchell, pilnie ćwiczyła techniki gry na gitarze podpatrzone u ojca, i tworzyła pełne tęsknoty lub zamyślenia indie-folkowe pieśni.

Nie da się ukryć, że najnowsze dzieło amerykańskiej artystki "The Greater Wings", wiąże się z także z przykrym doświadczeniem i poczuciem osobistej straty. Jednak jak podkreśla Julie Byrne: "Większość pomysłów pochodziło z życia, naszego wspólnego życia, a nie ze śmierci czy żalu". Wspomniane przez mnie wcześniej szkielety kompozycji opracowane przez duet Byrne/Littmann, po trwającym pół roku zwieszeniu prac nad albumem, wrzucił na warsztat Alex Somers (współpracował z Sigur Ros czy Julianną  Barwick). W ten sposób powstał ciekawy album, stworzony w oparciu o skromne i niezbyt rzucające się w uszy aranżacje. A to nieco żwawiej odezwie się gitara, to partia skrzypiec rozpisana przez Jake'a Falby podkreśli szczególny moment, to znów dadzą o sobie znać struny harfy lub chórek w osobie Nadii Hulett - z takich właśnie drobin stworzono to eteryczne wydawnictwo. 

Trudno tutaj wyróżnić jakiś pojedynczy utwór, wybrać tylko jeden znaczący fragment - cudownie rozmarzony "Summer's End" brzmi tak, jakby mieniły się w nim przezroczyste kryształy, okruchy końca lata. Najbardziej intymny, a zarazem delikatny, wydaje się być wieńczący całość "Death Is The Diamond". W "Conversation Is A Flowstate" nieco bardziej wyeksponowano głos Julie Byrne. Jej zamglona barwa przypomniała mi tu i ówdzie ton brytyjskiej nieco mniej znanej wokalistki Chloe March (intrygująca płyta "Nights Bright Days"). W tekstach przewija się tematyka żałoby po odejściu przyjaciela: "Nazwij mój smutek, żeby pozwolić mu śpiewać", ale nie jest to dojmujący czy przygnębiający żal, tylko ciepły strumień pokrzepiających w gruncie rzeczy wspomnień; po części też rodzaj prywatnych wyznań: "Ta noc, w starym hotelu, kiedy uczyłam się ciebie na pamięć...", rozpisana na dziesięć odsłon próba pożegnania. W tej perspektywie płyta "The Geater Wings" jest również gustowną pamiątką, "świadectwem chwil, które wydarzyły się między nami" - jak trafnie podsumowała ten krążek Julie Byrne.

(nota 8/10)

 


Wspomniałem w tekście postać brytyjskiej wokalistki Chloe March, powróćmy zatem choć na chwilę do jej opublikowanej kilka lat temu płyty "Nights Bright Days".



Trzeba przyznać, że Anhoni powoli odzyskuje dawną dobrą formę, co udowadnia wydana wczoraj płyta "My Back Was A Bridge For You To Cross".



Blonde Redhead nowym singlem zatytułowanym "Snowman" (był kiedyś taki polski zespół o tej nazwie), zapowiada płytę "Sit Down For Dinner", premiera 29 września.



Cudownie rozmarzony Sam Burton nie może się doczekać wydania albumu "Dear Departed", który ukaże się 14 lipca, a więc już za tydzień. Oto jeden z singli promujących to wydawnictwo.



Thala to niemiecka artystka rezydująca w Berlinie, wczoraj ukazała się jej płyta "In Theory Depression". Wybrałem z niej taką oto kompozycję.



Wczoraj ukazała się płyta brytyjskiej grupy Unloved zatytułowana "Killing Eve'r - Ode To The Lovers". Oto jeden z ciekawszych utworów.



Całkiem możliwe, że to właśnie do tej kompozycji - "Go Zero Sutie Pt.2" - w ostatnich dniach wracam najczęściej. Promuje ona wydawnictwo "Go Zero", brytyjskiej grupy, o jakże dźwięcznej nazwie - The Holy Family, które ukaże się 21 lipca. Nie mogę się doczekać. Znakomite nagranie!!



Skoro na kortach Wimbledonu grają pomimo deszczu, to i w dzisiejszej odsłonie bloga musi znaleźć się jakiś londyński akcent. Wczoraj ukazała się płyta "Rain Before Seven" (przypadek?), brytyjskiej grupy Penguin Cafe. Wybrałem dla Was temat otwierający to wydawnictwo, czyli... "Welcome to London".



W kąciku improwizowanym zajrzymy na najnowszą płytę Matthew Halsalla zatytułowaną "An Ever Changing View", premiera 8 września.



Na zakończenie dzisiejszej odsłony przeniesiemy się do Izraela, skąd pochodzi Jimi Prasad Orchestra. Wczoraj ukazała się ich nowa płyta - "Help With Your Heart", która tak się rozpoczyna.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz