Dokonania głównych bohaterów dzisiejszej odsłony "Muzycznego świata" można połączyć, w prostej lub też odrobinę meandrującej linii, z twórczością grupy The Fall. Ten post-punkowy zespół powstał w Manchesterze w 1976 roku, jak wieść gminna niesie, tuż po tym, kiedy jego lider - Mark E. Smith - wrócił był z koncertu Sex Pistols. Były takie koncerty... Przez skład tej formacji przewinęło się kilkadziesiąt osób. Mark E. Smith był charyzmatycznym, ale też bardzo kapryśnym i kontrowersyjnym artystą, więc rotacja w szeregach dowodzonej przez niego załogi była bardzo duża. Stąd też nikt, począwszy od gitarzysty, a na klawiszowcu skończywszy, nie mógł być do końca pewny, czy wciąż jest członkiem tego zespołu. Skład australijskiej grupy Exek jest stały, choć przy okazji najnowszego wydawnictwa - "Good Thing They Ripped Up The Carpet" - można odnotować zmianę za zestawem perkusyjnym, bowiem Sama Dixona zastąpił Chris Stephenson. Przyznam szczerze, że kiedy obejrzałem teledysk Exek do utworu "Several Souvenirs", który promuje ostatni album, z otchłani pamięci powróciły do mnie obrazy pochodzące z video do kompozycji "Big New Prinz" - The Fall. Podobna melodyka i estetyka, w przypadku grupy Exek przetworzona przez współczesne możliwości techniczne oraz wrażliwość i indywidualną recepcję. I tam, w "Big New Prinz", tańczono, używając do tego nie tylko nóg, ale chociażby kul ortopedycznych, i tutaj, w "Several Souvenirs", tańczy Carol, specjalnie zaproszona przy tej okazji balerina. Za kamerą stanęła żona lidera grupy Exek - Alberta Wolskiego, Robyn, wraz z przyjaciółką, sam zaś teledysk nakręcono w pubie Stringrays Upstairs Bodridggy Brewery.
Zgodnie z tym, co sugeruje nazwisko, Albert Wolski posiada polskie korzenie, ponoć jego rodzice mieszkali kiedyś w Warszawie. Podczas trasy koncertowej dwa lata temu muzycy z Exek odwiedzili nasz kraj, dając pokaz swoich możliwości w klubie "Pogłos". Co do tej ostatniej nazwy, to Australijczyk w swoich kompozycjach lubi używać efektów pogłosowych, czy to na poziomie wokalizy, czy perkusji, co jest poniekąd jego znakiem rozpoznawczym. Pomysł na założenie zespołu wpadł mu do głowy mniej więcej dekadę temu, kiedy jeszcze mieszkał w Sydney. Warto dodać, że Wolski pochodzi z muzycznej rodziny, jego ojciec grał na altówce w Sydney Symphony Orchestra. W 2014 roku nasz rodak opublikował własnym sumptem debiutancki singiel "Glitch", a dwa lata później, już w pełnym składzie i pod nazwą Exek wydał pierwszy pełnowymiarowy materiał "Biosed Advice". W zamierzeniach chciał stworzyć zespół rockowy, który brzmiałby nieco inaczej niż pozostałe - gdzie typowe ślady dźwiękowe zostałby odwrócone, i dajmy na to, bębny miałaby więcej efektów niż gitary, a syntezator funkcjonowałby jak bas itp.
Albert Wolski nie lubi ciasnych dziennikarskich szufladek. Nie chciałby, żeby dokonania jego zespołu kojarzono z etykietą "alternatywa" czy "indie". "Zwykle wychodzimy od post-punka" - oświadczył w wywiadzie. Inspiracji szuka w brzemieniu grup, których okres świetności przypadł na przełomie lat 70/80 -tych. Stąd powinny w tym miejscu pojawić się takie nazwy jak: The Fall, PIL, ale też Bauhaus czy Can. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że muzyka Exek bazuje na krautrockowej motoryce, obudowanej w surową post-punkową konstrukcję, którą dodatkowo zabarwiają transowe lub psychodeliczne tony gitar oraz pozostałych instrumentów. Uważny słuchacz z pewnością odnotuje, że w piosenkach formacji Exek jest podobny brud czy pęknięcie, które przewijało się przez najlepsze nagrania The Fall. Choć w moim odczuciu, Australijczycy są nieco bardziej wytrawni, jakby szlachetniejsi, w ich kompozycjach znajdziemy znacznie więcej intelektualnego wyrafinowania. Albert Wolski podczas studiów na uniwersytecie pracę dyplomową napisał na temat muzyki filmowej. Na warsztat wrzucił takie obrazy jak: "Under The Skin" - Mica Levi, czy "Videodrome" - Howarda Shore'a. Zwrócił uwagę, że w przypadku obydwu tych filmów momentami trudno odróżnić, jaka jest podstawowa partytura, a które dźwięki są częścią filmu (planu filmowego). "Uwielbiałem tę dwuznaczność przekraczania granicy tego, co zwykle definiuje się jako "muzyka". Podobną koncepcję stara się stosować w kompozycjach zespołu Exek, używając od czasu do czasu nagrań terenowych albo różnych nie zawsze oczywistych instrumentów. Przestrzeń wielu utworów jest więc starannie zagospodarowana. Wolski skupia się na tym, co jest dominujące na pierwszym planie oraz na tym, co konstytuuje tak zwane "tło". Dla autora tych pieśni ważna jest także interakcja pomiędzy tym dwoma wspomnianymi przez mnie wcześniej poziomami. "Lubię tworzyć małe wszechświaty". W tym kontekście warto przywołać takie określenia jak: kontrapunkt, dysonans, arytmia. Inspiracji do warstwy lirycznej szuka w najnowszych wiadomościach oraz w publikacjach naukowych, chociażby tych zamieszczonych w kolejnych numerach "New Scientist". "Teksty są dla mnie sposobem na wyrażanie moich skarg. Wciąż jestem w wieku, kiedy mogę zadzwonić do audycji prowadzonej w radio lub zamieścić recenzję na forum internetowym. Jak w niemal każdej komedii narzekam na coś, ale staram się okrasić to specyficznym poczuciem humoru".
Jego głos, jako wokalisty, często usytuowany jest na pograniczu śpiewu i melorecytacji. Zdaje się być pozbawiony emocjonalnej głębi. Zwykle to surowy, zdystansowany, spokojny i bierny narrator przebiegu zdarzeń. Możemy go usłyszeć w niedbałej intonacji na samym wstępie otwierającego najnowsze wydawnictwo - "Palazzo di Propaganda Fide". Tytuł utworu odnosi się do budynku, w którym mieści się "Kongregacja Ewangelizacji Narodów i Krzewienia Wiary". Zabrzmiało złowrogo, prawda? To budowla zaprojektowana przez Lorenzo Berminiego, znajdująca się na południowym krańcu rzymskiego Piazza di Spagna. Tuż po nim Australijczycy serwują nam dwa "przeboje" tego zestawu nagrań, czyli singlowy "Several Souvenirs", i ozdobiony brzmieniem soczystych gitar "The Plot", w którym usłyszymy również echa fascynacji dokonaniami zespołu Can. "Brittle Relatives" oraz "Orthodox", to dwa instrumentalne przerywniki; szkoda tylko, że ten drugi jest taki krótki. Warto byłoby rozbudować tę kompozycję i rozwinąć na przestrzeni siedmiu czy dziewięciu minut. Cały album "Good Thing They Ripped Up The Carpet" został pomyślany jako zlepek nowych ("strona A" wydania winylowego), i starych utworów. Te dawne piosenki wcześniej ukazały się na trudno dostępnych kompilacjach lub singlach. W utworze "Too Steep A Hill To Climb" Albert wolski zmienił całą linię wokalną. Z kolei "The Theme From Judge Judy" pochodzi z singla "Spray Paint" (2015). "Lottery Of Inheritance" znajdziemy na wydawnictwie "Novel". Zacząłem ten wpis krótkim wspomnieniem dotyczącym grupy The Fall, i tak również pozwolę sobie zakończyć. "Za każdym razem są inni, za każdym razem są tacy sami" - miał o nich powiedzieć legendarny John Peel. Zdanie to również bez przeszkód można odnieść do twórczości zespołu Exek.
(nota 7.5/10)
W kąciku deserowym coś dla fanów audycji Tomasza Beksińskiego albo tropicieli alternatywnych dźwięków, którzy podczas swoich poszukiwań zetknęli się z twórczością grupy The Danse Society. Zespół bywa zazwyczaj kojarzony z przestrzenią rocka gotyckiego, choć trzeba przyznać, że w ich brzmieniu można odnaleźć też inne estetyki. Powstali w Bransley w 1980 roku, po kilku latach zawiesili działalność, żeby powrócić w 2011 roku. Początek lat osiemdziesiątych przyniósł album "Seduction", a grudzień 1983 roku przełomowy krążek "Heaven Is Waiting", który w naszym kraju promował niegdyś Tomek Beksiński. Najnowszy zestaw nagrań "40 Years Of Danse Extende" zawiera 27 odsłon, mixy, remiksy, specjalne single, które powinny zadowolić fanów grupy. Jednak w tym bogatym zestawie zabrakło mojego ulubionego utworu "Where Are You Now".
Pozostaniemy w tym zimnofalowym nastroju. Moje oczy w minionych, jak i najbliższych dniach, z wiadomych względów będą zwrócone na Paryż. Z Francji, a dokładniej mówiąc z miejscowości Lievin pochodzi grupa Factice Factory, która w połowie maja opublikowała album "Figments". W utworze "Dye Fading" odnalazłem nawiązania do twórczości The Cure, ba, mam wrażenie, że partia gitary mocno czerpie z głównego motywu "Just Like Heaven", z repertuaru formacji dowodzonej przez Roberta Smitha.
Pozostały dwa tygodnie do premiery najnowszej i długo oczekiwanej płyty Kings Of Convenience. Ten wydłużający się niemiłosiernie czas można umilić sobie słuchając kolejnej propozycji z tego wydawnictwa. Ujawniono również okładkę tego krążka, na której to panowie znów grają w szachy, podobnie jak to miało miejsce na płycie "Riot On An Empty Street".
W kąciku improwizowanym pozostaniemy w 1980 roku, i zajrzymy na niedawno opublikowaną reedycję płyty "Esperanto" - grupy Esperanto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz