Niektórzy z nas mają już za sobą wakacyjną podróż, inni jeszcze po raz kolejny rozkładają przed sobą mapy i wodzą po nich drżącym palcem, wciąż nie potrafiąc wybrać odpowiedniego dla siebie kierunku. Frazes zamykający się w stwierdzeniu, że podróże kształcą, zna niemal każdy. Bywają również eskapady, które - w związku ze zmianą perspektywy - przynoszą wraz z sobą twórczą inspirację.
Tak było w przypadku najnowszego wydawnictwa grupy Gulp zatytułowanego "All Good Wishes". Owa wspominana przeze mnie powyżej podróż, to nic innego jak przeprowadzka z Walii do Szkocji, która stała się udziałem Guto Pryce'a. "To po części pożegnanie z Walią i przywitanie się ze Szkocją" - powiedział Pryce, o swojej najnowszej płycie w jednym z wywiadów. "All Good Wishes" to drugi w dorobku formacji krążek, zdecydowanie dojrzalszy i bardziej poukładany. Ich debiut fonograficzny przypadł na rok 2014 i nosił tytuł "Season Sun". W skład zespołu oprócz Pryce'a (basisty Super Furry Animals) wchodzi jego żona i wokalistka Lindsey Leven, Gid Goundrey (gitara) oraz Gwion Llewelyn (perkusja).
Album "All Good Wishes" to całkiem udany przykład na to, jak ciekawe aranżacyjne pomysły zamknąć w 3, 4 - minutowych piosenkach. Pewnie duża w tym zasługa Luke'a Abbotta, który wyprodukował płytę. Gatunkowo mamy tu do czynienia z miłym dla ucha pograniczem popu, folku, indie-rocka. Zwiewne i wpadające w ucho linie melodyczne, nakreślone w prosty sposób urokliwym i pewnie osadzonym głosem Lindsey Leven, wpuszczone zostały w ramy pulsującego krautrockowego rytmu. Nie brak tutaj również odwołań do retro-popu. Krążek powinien przypaść do gustu fanom takich formacji jak Broadcast czy Pram, którzy niedawno powrócili po latach milczenia dobrym wydawnictwem ("Across the Meridian").
(nota 7/10)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz