sobota, 27 września 2025

PATRICK WATSON - "UH OH" (Secret City Records) "Poetyka ludzkiego głosu"

 

   Czekałem na nowy album PATRICKA WATSONA. Szczególnie, gdy na kilka tygodni przed premierą płyty "UH OH", jej autor był na tyle uprzejmy, że ujawnił niemal połowę zawartości krążka. Zdecydowanie było się czym karmić, było czego posłuchać. Poziom tych kompozycji był na tyle dobry (trzy znakomite piosenki), że można było dużo sobie obiecywać po drugiej części materiału. Dwa utwory pojawiły się już wcześniej na tym blogu, a jedna otrzymała prestiżowe wyróżnienie MISS TYGODNIA.  Dziś mogę bez przeszkód powiedzieć, że piosenka "The Wandering" wykonana w ducie z Maro, była jedną z najpiękniejszych pieśni minionego lata. Warto wspomnieć, kim jest MARO. To absolwentka prestiżowej uczelni - Berklee College Of Music, w Bostonie. Reprezentowała Portugalię na Konkursie Eurowizji (utwór "Saudade, Saudade).





Mniej więcej sześć lata temu na łamach bloga pojawiła się recenzja płyty dzisiejszego bohatera zatytułowanej "Wave" (2019). Zwróciłem wtedy uwagę na symbolikę "wody" przewijającą się w tekstach piosenek kanadyjskiego wokalisty. Laureat nagrody Canadian Polaris Music Prize przeżywał wtedy niekorzystny okres - stracił matkę, rozstał się z żoną. Emocje, które towarzyszyły tym wydarzeniom przelał na papier, w postaci nut oraz słów. 

Tym razem tuż przez rozpoczęciem prac na albumem "OH UH" Patrick Watson miał poważne problemy z głosem, które trwały trzy miesiące. Nie wiedział, jak zakończy się jego potyczka z kapryśnymi strunami głosowymi i czy zdąży odzyskać pełną gotowość wokalną. Stąd pomysł, żeby zaprosić do współpracy znajomych artystów, którzy byliby także swego rodzaju zabezpieczeniem na wypadek problemów z głosem.

"Dla mnie wydawnictwo "UH OH" stało się całkiem realne, kiedy straciłem głos. Nie wiedziałem wtedy, czy i kiedy znów będę mógł śpiewać. Nowy album przybrał wtedy inną formę: stał się zbiorem kolaboracji z przyjaciółmi i osobami, których śpiew chciałem usłyszeć".




Nie są to powszechnie znani wokaliści, nawet w alternatywnym półświatku - może poza Martą Wainwright czy November Ultra. Jednak to dzięki nim album "UH OH" zyskał dodatkowe barwy. Pojawił się także kontekst kulturowy, w postaci języków: francuskiego, hiszpańskiego czy portugalskiego. Tak sobie pomyślałem - szkoda, że gdzieś w chórkach nie zabrzmiał choć na moment skromny polski akcent. Może następnym razem.

Bohaterem płyty "UH OH" jest z pewnością ludzki głos. To on w różnym stopniu i  w dwóch głównych  postaciach - kobiecej oraz męskiej - opowiada kolejne historie, które stanowią coś w rodzaju krótkich refleksji nad chwilami, kiedy: "coś w naszym życiu przebiega nie tak, jakbyśmy tego chcieli".


Każdy z zaproszonych gości, oprócz barwy głosu, wniósł do tego wydawnictwa własny koloryt, sposób frazowania, odczuwania muzyki, indywidualną wrażliwość. Warto w tym miejscu podkreślić, że wszystkie te głosy pojawiają się na różnych planach, jako główni aktorzy, jako chórki, czy "swoiste duchy", które tylko przez moment wynurzają się z materii dźwiękowej i rozpływają się z nastaniem kolejnej frazy. Ta mieniąca się barwami wokalna wstęga krąży przez cały czas trwania albumu "UH OH" nad głową słuchacza.

Chyba najlepiej słychać ją w utworze "Peter And Wolf". To jeden z najbardziej rozbudowanych aranżacyjnie fragmentów. Mnóstwo tu elektroniki, przekształceń, dodatków, cyfrowych modyfikacji. Pomysł powstał w trakcie spaceru po lesie z partnerką, a rozwinął się w Nowym Orleanie. W nocy Patrick Watson wyruszył na przechadzkę po mieście. "Byłem sam, a potem z oddali nadjechał samochód. To był elegancki pojazd, w którym dudnił bas. Wpatrywałem się w niego jak w ducha. Pomyślałem: "Napiszę tę piosenkę tak, jakby to samochód był wilkiem, a ja Piotrusiem". Podobnie brzmią "Choir In The Waves", gdzie wykorzystano chórek oraz tony trąbki, czy tytułowy "UH OH", z gościnnym występem Charlotte Oleeh, którą Patrick Watson po raz pierwszy spotkał w kawiarni, w której wokalistka pracowała.

Niby pozornie nic nadzwyczajnego nie dzieje się w kolejnych odsłonach płyty, ale tu i ówdzie napotkamy na ciekawą brzmieniową głębię, jakby grała przed nami cała orkiestra, a nie kanadyjski artysta, i dwóch jego wiernych kompanów - Misha Stein i Olivier Fairfield. Te momenty bujnego rozkwitu przywołują skojarzenia z muzyką filmową. Kompozycje Patricka Watsona pojawiały się w serialach - "Chirurdzy", czy w filmach Wima Wnedersa i Denisa Villeneuve'a.  Warto podkreślić, że wydawnictwo "UH OH" nie szuka chwytliwych refrenów. Raczej dyskretnie poszukuje drobnych napięć, dramaturgii czy zwrotów akcji. Dla niektórych ta płyta może wydać się niezbyt oczywista, przy okazji nazbyt subtelna, ale chyba nie dla stałych Czytelników tego bloga.


(nota 8/10)


 


Postaram się podtrzymać podobny nastrój. Londyn, w nim Jennifer Walton, która w ten sposób zapowiada pojawienie się debiutanckiej płyty "Daughters" 24 października.




Stan Kentucky, miasto Louisville, a w nim grupa DOOM GONG, która całkiem niedawno wydała płytę "Megagong".



Przeniesiemy się do Kanady, wokalistka o polsko brzmiącym nazwisku - Felicia Sekundniak, i grupa Floor Cry w najnowszym singlu.



 
Pozostaniemy na kanadyjskiej ziemi,  miasto Toronto to siedziba grupy TORRENT, która kilka dni temu opublikowała taki oto pyszniutki singiel.




Dublin jest siedzibą formacji Sprints, która wczoraj opublikowała album zatytułowany "All That Is Over". Wybrałem taki skoczny singiel.




Przed tygodniem ukazał się zapowiadany przeze mnie album Joanny Robertson - "BLURRR", który zdążył zebrać bardzo dobre recenzje. Mój ulubiony fragment? Właśnie ten!




Przed Wami miasto Chicago, które reprezentuje Jeff Tweedy, który wczoraj hojnie opublikował aż trzydzieści nowych utworów zebranych na płycie "Twilight Override".




MISS TYGODNIA - na początku września mieszkanka Londynu - OLIVIA JONES - zaprezentowała nową całkiem udaną piosenkę. Przy tej okazji i po jej wysłuchaniu postanowiłem sprawdzić, jak wygląda dyskografia tej nieznanej artystki. Do tej pory co kilka miesięcy publikowała nowe single, które potem zebrała na jednej epce. I tak natrafiłem na ten, który oczarował mnie najbardziej. Nie jest to gorąca nowość - raczej spóźnione przepyszne odkrycie.




KĄCIK IMPROWIZOWANY - załoga, która przyjęła dźwięczną nazwę NENE HEROINE bywa kojarzona z Trójmiastem. W ten sposób promują swoją nową płytę zatytułowaną "4".




Wytwórnia Daptone Records i artysta z Nowego Yorku - Cochemea, który wczoraj opublikował album zatytułowany "Vol. III; Ancestros Futuros".




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz