sobota, 1 kwietnia 2023

ORGANIC PULSE ENSEMBLE - "A THOUSAND HANDS" (2Headed Deer) "Wszystkie ręce na pokład"

 

     Dialog w muzyce jazzowej to nie tylko mniej lub bardziej klasyczny album amerykańskiego kolektywu The Modern Jazz Quartet, nagrywany pomiędzy 27 majem, a 25 czerwcem 1965 roku. W wielu opisach płyt znajdziemy wątki dotyczące subtelnej wymiany zdań, szukania porozumienia pomiędzy artystami czy prób znalezienia wspólnego języka. Zderzając ze sobą różne temperamenty i osobowości, odmienne perspektywy oraz ich dominujące tryby myślenia, i tak, w przestrzeni improwizowanych  dźwięków, owa próba przytrafia się znacznie częściej, niż w zantagonizowanym świecie polityki, gdzie: "Moja jest tylko i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racją najmojszą".

   Zdaje się, że przypadek projektu Organic Pulse Ensemble pokazuje sytuacje wymarzoną dla wielu polityków o dyktatorskich zapędach - czyli, jak dialogować... w pojedynkę. Pod szyldem przywołującym skojarzenia z tętniącą pomysłami formacją ukrywa się jeden człowiek - szwedzki, cóż że ze Szwecji, multiinstrumentalista Gustav Horneij. Nie wiem dokładnie, czym się kierował powołując do życia ową wspomnianą wyżej dźwięczna nazwę. Czy postanowił spróbować swoich sił grając na różnych instrumentach, a więc było to dla niego coś na kształt wyzwania, czy zmęczony przeciągającymi się poszukiwaniami odpowiednich muzyków, partnerów w potencjalnym dialogu, w końcu machnął ręką, a machać potrafi, i zrezygnował. A może chodziło o kwestie finansowe - bo, kiedy nie wiadomo, o co chodzi, to zwykle chodzi o... -  i podział ewentualnych zysków. Tak czy inaczej, przez krótki czas Organic Pulse Ensemble funkcjonował jako duet, kiedy swoje trzy grosze do grającej szafy wrzucał również Dimitrios Karatzios, z którym Horneij współtworzył jazzowo-funkową załogę o nazwie Duoya. Jednak ostatnią wydaną kilka dni temu płytę "A Thousand Hands", Szwed nagrał tylko i wyłącznie w pojedynkę.

Gustav Horneij pierwsze kroki na swojej drodze artystycznej stawiał nie wokół mównicy sejmowej, tylko przy gramofonie. Najpierw tym, który stał w sypialni rodziców i odtwarzał płyty z bogatej kolekcji ojca, a potem już własnym, przy pomocy którego tworzył rozmaite sample. Kolejnym etapem muzycznego rozwoju było dogrywanie do gotowych próbek kolejnych instrumentalnych partii, głównie basowych czy perkusyjnych. I tak ścieżka po ścieżce zaczęły powstawać pierwsze kompozycje.

Te zawarte na ostatniej płycie zatytułowanej "A Thousand Hands" pokazują jak bardzo przez ten okres szwedzki artysta się rozwinął. Nie ma tu oczywiście mowy o żywych dialogach, ognistej wymianie zdań pomiędzy poszczególnymi instrumentami. Jednak przez znakomitą większość materiału nie czuć, że tworzył go tylko i wyłącznie jeden człowiek. Gustav Horneij podkreśla, że nie jest żadnym wirtuozem saksofonu, trąbki czy fletu. Po prostu zagrał tak jak najlepiej potrafił, na tyle, na ile pozwalały mu aktualne możliwości. Szwedzki artysta nie jest jedynym, który podjął się takiego wyzwania w ostatnim czasie. Niedawno wspominałem o płycie Nata Birchala, gdzie brytyjski saksofonista zagrał na kilku instrumentach. W tym korespondencyjnym pojedynku - choć muzyka to nie zawody - zdecydowanym zwycięzcą, przynajmniej w moich oczach, jest jednak Gustav Horneij, który wykonał to trudne zadanie o wiele lepiej, z większą fantazją oraz rozmachem.

Całość materiału muzycznego zanurzył w estetyce spiritual jazz, stanowiącej niejako punkt wyjścia do rozmaitych odnóg - etno-jazz, afrobeat itd. I tak otwierający album "For The Other Places" zaczyna się, jak wiele płyt nawiązujących do gatunku "duchowego jazzu", od pomruków kontrabasu i tonów perkusjonaliów. Partia fletu może przypominać nastrój płyt Alice Coltrane, czy z nieco bardziej współczesnych dyskografii dokonania Matthew Halsalla. Nie ma tutaj, jak i zresztą w dalszej części płyty, karkołomnych niekiedy solowych popisów lub nagłych zwrotów akcji. Szwedzki artysta wszystkie swoje wysiłki podporządkował służbie budowania nastroju. Warto podkreślić, że jak na jednego człowieka Gustav Horneij nie ograniczył swojej przygody z perkusją tylko do miarowego odmierzania rytmu, stworzył bogaty świat perkusjonaliów, co z pewnością jest sporym atutem tego wydawnictwa. W kompozycji "7 Outta 8" nieco bardziej uwypuklił saksofon, w "Dimma" skręcił w stronę afrobeatu, w tytułowym "A Thousand Hands" wykorzystał ludzki głos, a kończący całość "Searching For The Sushi" mógłby dopełnić zestaw nagrań, którego słuchał w samochodzie główny bohater filmu Jima Jarmusha - "Broken Flowers". Album "A Thousand Hands" nagrany został pod czujnym okiem Nene Beratto, który dziś jeszcze powróci, w berlińskim studiu Morphine Raum. Swoją drogą, ciekawe, który ze współczesnych polityków o dyktatorskich zapędach bardzo sobie ceni muzykę improwizowaną.  

(nota 7.5-8/10)

 


Jedna z moich ulubionych kompozycji ostatnich dni odkryta, podobnie jak cała płyta, ze sporym opóźnieniem, czyli KA SAFAR - "Ancient Tribal Hearts". Trzynastoosobowy międzynarodowy skład, masteringu tego materiału dokonał wspomniany powyżej Nene Beratto, w studiu Big Snuff w Berlinie.



London Brew - "London Brew" - opublikowana wczoraj płyta dwunastoosobowego brytyjskiego kolektywu powstała jako wyraz hołdu dla albumu Milesa Davisa - "Bitches Brew". W zamierzeniach producenta Bruce'a Lampcova, London Brew miał być jednorazowym wydarzeniem, koncertem zagranym w londyńskim Barbican Centre w 2020 roku, z okazji 50-lecia wydania "Bitches Brew", tyle że te plany mocno pokrzyżował wybuch pandemii COVID - 19. Mimo to muzycy zdołali zebrać się 7 grudnia 2020 roku w Church Studios, żeby zarejestrować blisko 90 minut nagrań. Oto fragment tego wydawnictwa. Improwizowanych dialogów na tym albumie z pewnością nie brakuje.



Francois Houle Genera Sextet - "In Memoriam", czyli płyta kanadyjskiego klarnecisty Francoise Houle'a poświęcona przyjacielowi Kenowi Pickeringowi. Oto mój ulubiony fragment.



Zajrzymy również na niedawno opublikowaną płytę Johna Hycocka zatytułowaną "Dorian Portrait", gdzie autor wszystkich kompozycji zagrał między innymi na korze, klarnecie i syntezatorach.



Szwajcarski kwartet Mohs tworzą gitarzysta Eruan Valazza, Zacharie Ksyk - trąbka, Gaspard Colin - bas, Nathan Vandenbulcke - perkusja. Oto fragment z niedawno wydanej płyty "Mirage".



Zajrzymy do katalogu oficyny Gondwana Records, oto wczoraj ukazała się najnowsza płyta grupy Mammal Hands - "Gift From The Trees". Wybrałem dla Was taki fragment.



Do tego albumu z pewnością będę jeszcze wracał, bo warto zanurzyć się w nim na dłużej.  Pełne subtelności niespieszne dialogi gitarzysty Steve'a Gunna oraz pianisty Davida More'a na krążku wydanym wczoraj i zatytułowanym "Reflection Vol.1: Moon Be A Planet". Przepiękne!




Skoro zmieniłem dziś proporcje, najwyższa pora na sekcję alternatywną, którą otworzy amerykańska artystka, prosto ze słonecznej Kalifornii, czyli Asha Wells, kilka dni temu opublikowała zmysłowy singiel "Drugstore Perfume".



Brytyjski zespół z północnej części Londynu - Floation Toy Warning - w ubiegłym tygodniu zaprezentował epkę zatytułowaną "I Remember Trees".



Weterani z formacji Mudhoney w przyszłym tygodniu 7 kwietnia przypomną o sobie najnowszym wydawnictwem zatytułowanym "Plastic Eternity".









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz