sobota, 8 kwietnia 2023

ERIK TRUFFAZ - "Rollin' " (Blue Note) "Windą na projekcje"

 

     Film "Windą na szafot" (1958), w reżyserii Louisa Malle'a, nakręcony na podstawie powieści Noela Calefa, to dziś klasyka gatunku "nowej fali". Muzykę do tego obrazu skomponował Miles Davis. To asystent Louise Malle'a - Jean Paul Rappeneau - zaproponował, żeby odpowiedzialność za stronę dźwiękową dramatu kryminalnego położyć na barki amerykańskiego trębacza, który podjął się tego zadania, ale dopiero po obejrzeniu filmu. Podczas nagrywania kolejnych kompozycji pięciu artystów z uwagą wpatrywało się w ekran, na którym pokazywały się kolejne kadry filmu. W ten sposób powstała mroczna, niepokojąca i jakże sugestywna muzyka. Oto, co na ten temat Miles Davis napisał w swojej autobiografii. "... znowu pojechałem na kilka tygodni do Paryża, grając gościnnie jako solista. I właśnie przy tej okazji poznałem francuskiego filmowca Louisa Malle. Powiedział mi, że zawsze podziwiał moją muzykę, i że chciał, abym napisał muzykę do jego nowego filmu "Windą na szafot". Zgodziłem się to zrobić i było to wspaniałe, kształcące doświadczenie, ponieważ nigdy dotąd nie pisałem muzyki do filmu. Jako że film był o morderstwie i miał to być dreszczowiec, znalazłem bardzo ponury mroczny budynek i tam kazałem grać muzykom. Sądziłem, że nada to muzyce specjalny klimat i tak się stało".



Ponad pół wieku po premierze filmu "Windą na szafot" francuski trębacz Erik Truffaz postanowił przypomnieć nie tylko ten być może nieco zapomniany dziś, ale wciąż znakomity, temat Miles'a Davisa. Na opublikowanej wczoraj płycie  "Rollin' " zamieścił kilka mniej znanych kompozycji wykorzystanych w filmach, które swoją premierę miały przynajmniej pięćdziesiąt lat temu. Wersja "Ascenseur Pour L'Echafoud" w wykonaniu francuskiego trębacza oraz jego zespołu z pewnością nie jest tak mroczna i niepokojąca jak oryginał, zawiera w sobie więcej rozmytego blasku latarni ulicznych, oświetlających przejętą i zamyśloną twarz głównej bohaterki filmu granej przez Jeanne Moreau.

Erik Truffaz to francuski trębacz jazzowy urodzony w Szwajcarii, który zaczął się uczyć gry wraz ojcem już jako dziecko, żeby od najmłodszych lat występować publicznie. Później na swoich płytach, jak chociażby tych nagranych  u boku przyjaciela Marca Erbetta pod szyldem Orange, łączył elementy muzyki improwizowanej z funkiem, popem, rapem, ambientem, world music czy muzyką klubową. Moją przygodę z tym artystą rozpocząłem dość późno, bo od płyty "Bending New Corners" (1996), która wydaje się wytrzymywać próbę czasu. Po podpisaniu kontraktu z oficyną Blue Note Records trębacz grał wraz z Joe Lovano, Dewey Redmanem, Chrisem Potterem, Richardo Galliano, Pierrem Henry, i w towarzystwie afrykańskich muzyków. Na swoim koncie ma już ścieżki dźwiękowe do obrazów "Syrena", "Jutro przejdę na drugą stronę", czy do filmu dokumentalnego o Napoleonie.

 To reżyserka tego ostatniego - Marie -France Biere - zaproponowała artyście, żeby zagrał kilka znanych tematów filmowych na zamknięcie festiwalu filmowego w Angouleme. W ten sposób powstał pomysł na płytę (dokładnie mówiąc dwa fizyczne krążki, ten drugi "Claps" ukaże się pod koniec tego roku), która będzie zawierała nagrania starych, czasem niezbyt dobrze znanych kompozycji wykorzystanych w filmach i pochodzących z lat 50-tych oraz 70-tych. "To tylko melodie, które chciałem nagrać. Ale to prawda, że kiedy zaczynam album, lubię nadać mu elementy dramatu, jak w powieści z momentami napięcia i spokoju" - oświadczył Erik Truffaz.

Najnowszą płytę "Rollin' " francuskiego trębacza rozpoczyna zapomniany dziś klasyk Nino Roty, z filmu "La Strada" Felliniego, który w tej wersji zabrzmiał nieco bardziej poetycko i zwiewnie. W dalszej kolejności pojawia się wspomniany powyżej temat Milesa Davisa z "Windą na szafot" oraz dobrze z nim się łączące mroczne takty z "Fantomasa" (1964). W początkowej odsłonie zajrzymy również na plan westernu Otto Permingera - "Rzeka bez powrotu" (1954), gdzie piosenkę "One Silver Dolllar" zaśpiewała Marilyn Monore, akompaniując sobie na gitarze. Erik Truffaz z kompozycji autorstwa Lionela Newmana wycisnął dużo więcej, powierzając partię wokalną kobiecie o pięknych włosach Camelii Jordan, korzystał już z jej pomocy wcześniej, kiedy tworzył album poświęcony Chetowi Bakerowi. Świetnie wypadł temat Johna Barry'ego, pochodzący z mniej znanego w naszym kraju serialu "Partnerzy" (1971), z Tonym Curtisem i Rogerem Moorem. Równie dobrze zabrzmiał utwór Michela Magne, który oryginalnie dopełniał ścieżkę dźwiękową "Testamentu gangstera" (1963). Transowy i nieco rozedrgany podkład, odrobinę w styl Toma Waitsa, ozdobiły partie trąbki i solówka gitary w rękach Matthisa Pascauda. Fragment "Cesar et Rosalie" nawiązuje do komedii z Romy Schneider (1972), głosu użyczyła tutaj francuska aktorka Sandrine Bonnaire, aktualnie partnerka Erika Truffaz. "Le Casse" to wpadający w ucho pastelowy temat Enio Morricone, który został wykorzystany w kryminale "Cenny łup" (1971), z Jeanem Paul Belmondo. Płytę kończy "Quel Temps Fait -Il Paris" - utwór autorstwa Alaina Romansa, z filmu "Wakacje Pana Hulot" (1953), w reżyserii Jacquesa Tati. Niby dziewięć kompozycji, ale po ich wysłuchaniu można odczuć spory niedosyt. Nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać do końca roku na drugą odsłonę tego wartościowego wydawnictwa zatytułowaną "Claps".

(nota 7/10)

 


Świąteczną odsłonę sekcji "Dodatki..." rozpocznie mój ulubiony utwór ostatnich dni i godzin. Donzii to amerykańska grupa pochodząca z Miami, która pod koniec marca opublikowała płytę "For The People". Ten znakomity fragment kończy to wydawnictwo. Miodzio!!!



Kolejny ulubiony fragment to drugi singiel zapowiadający płytę "Versions Of Us" grupy Lanterns On The Lake, która ukaże się 2 czerwca.



Waszyngtońska wytwórnia Carpark Records piosenką zespołu Foyer Red zapowiada album zatytułowany "Yarn The Hours Away", który ukaże się 19 maja.



Kolejny znakomity singiel pochodzi prosto z płyty "Black Bay" grupy Silver Moth, która ukaże się 21 kwietnia nakładem oficyny Bella Union.



Wpadła mi w ucho piosenka Sunday Lendins zatytułowana "Breathe Again". Póki co wokalista próbuje swoich sił regularnie wydając jedynie single, najwyższy czas na pełnowymiarowy materiał.



Pod koniec marca australijskie trio Trichotomy opublikowało płytę "To Vanish" wybrałem z niej taki oto fragment.



Nasz ulubiony w ostatnim czasie saksofonista czyli Andrew Neil Hayes z formacji Run Logan Run, zasilił ostatnio skład grupy King Heron, oto, co powstało z tego połączenia.



I kolejny dziś trębacz, tym razem pochodzący z Triestu, i jeden z tych najbardziej  bliskich, czyli Enrico Rava, który niedawno wydał album zatytułowany "The Song Is You", wraz z pianistą Fredem Herschem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz