Nie wiem, w jaki sposób natrafiłem na tytuł "Serce nie ustaje". Może to było deszczowe popołudnie, księgarnia, jedna z tych nielicznych, które zdołały ocaleć w trakcie powodzi zamykania tego typu przybytków. Być może zwróciłem uwagę na charakterystyczną okładkę. Nieśmiało wziąłem egzemplarz do ręki - wydawał się być ciężki (ponad kilogram). Ostrożnie odwróciłem książkę w dłoniach, żeby odczytać streszczenie i notkę dotyczącą nieznanego mi autora. Moje oczy wypatrzyły również "cenę sugerowaną" - 98.90. Uff..., bardzo ciężki egzemplarz. W dodatku okładka mogłaby być grubsza, sztywniejsza, papier bielszy. Pomyślałem wtedy, że jeszcze trochę się rozejrzę, powoli, na spokojnie popatrzę tam i tu, tu i tam, w końcu tyle nowości dookoła.
Punktem wyjścia (dosłownie) do snucia bardzo rozbudowanej opowieści - cały tekst liczy sobie blisko 900 stron - jest samobójcza śmierć byłej modelki Marcelle Pichon, która w wieku sześćdziesięciu czterech lat postanowiła się zagłodzić (jej ciało znaleziono dziesięć miesięcy później). Główny bohater - pisarz - stara się rozwikłać zagadkę śmierci tej postaci, w tym celu zakłada agencję detektywistyczną "Bmore and Investigations". Jak to zwykle bywa w przypadku wielkich powieści, główny rdzeń fabuły jest tylko pretekstem do snucia rozmaitych refleksji. Z okruchów informacji, strzępów faktów ("Nie ma faktów, są tylko interpretacje"), z odłamków plotek i piętrzących się hipotez, bohater próbuje stworzyć wnikliwy wizerunek Marcelle Pichon. Na wszelkie możliwe sposoby dokonuje analizy poszczególnych etapów jej egzystencji.
Gregoire Bouillier i francuskie wydanie książki |
"Gregoire Bouillier nieustannie widzi w świecie rzeczywistym sieć znaków i zbiegów okoliczności. Czerpie z tego materię do dygresji i skojarzeń; starając się lepiej wydobyć temat, który zdaje się mu umykać" - napisał Le Monde.
Wydaje się, że Gregoire Bouillier stworzył coś na kształt "powieści totalnej". Z pewnością jest to dzieło jego życia, gdyż do tej pory ten były malarz i dziennikarz nie miał na koncie czegoś tak niezwykłego. Warto docenić ten ogromny wkład pracy francuskiego pisarza.
"Serce nie ustaje" - Gregoire Bouillier (mapa hipotez i skojarzeń) |
Biorąc książkę do ręki pomyślałem, że to niemożliwe, żeby przy tak obszernym tekście utrzymać ciekowość czytelnika. Pomyliłem się. Powieść "Serce nie ustaje" rozwija się powoli, ale z każdą kolejną stroną wciąga coraz bardziej. Czego tutaj nie ma! Krótka historia mody i modelingu, barwne przywołanie ducha dawnych epok (lata 40, 50, 60, 70-te), filozofia kultury, elementy psychologii społecznej, znakomita pogłębiona psychologia postaci, wnikliwa interpretacja wszelkich aspektów życiorysu itd. Erudycja, mądrość, wyrafinowanie, dobry humor, również ten czarny, sarkazm, specyficzna lekkość frazy, wyborny styl. To, o czym wcześniej wspomniałem, świetnie pokazuje zdjęcie mapy skojarzeń, tropów, hipotez, które zamieściłem powyżej.
Oczywiście, ktoś bardzo krytycznie nastawiony słusznie zauważy, że ów wyjątkowo obszerny tekst można spokojnie skrócić o 40, czy 70 stron. Szczególnie pod koniec powieści, kiedy autor zaczął nieco się powtarzać, kiedy odrobinę niepotrzebnie przeciągał nieubłaganie nadchodzące zakończenie. Rozumiem jednak, że tego wymagała specyficzna konwencja tej książki, z którą piszącemu trudno było się rozstać. W końcu nie każdego dnia tworzy się "Dzieło życia" - inteligentnie rozbudowaną, rozciągniętą na wielu płaszczyznach, wyrafinowaną opowieść o tym, czym tak naprawdę jest ludzka egzystencja. Brawo!! Pozycja obowiązkowa!! Z pewnością będę do niej wielokrotnie wracał.
"Próbują zmienić to, co ty i ja nazywamy rzeczywistością, chcą ją zamulić jak wodę, jeśli stwierdzisz, że jakaś rzecz jest inną rzeczą i powtórzysz to dostatecznie wiele razy, to musi tak być, a jeśli powtarzasz to w kółko, ludzie przyjmują to za prawdę (...).
"Pieśń prorocza" - Pula Lyncha to książka , która w ubiegłym roku otrzymała prestiżową nagrodę Bookera. Od wielu lat laureaci tego wyróżnienia dopisują się do listy pisarzy, których wypada znać. To nie jest tak, że każdy laureat jest autorem arcydzieła, albo od razu przypadnie Wam do gustu, ale na krótkiej liście finalistów każdego roku z pewnością znajdziemy wartościową pozycję ( o ile otrzymamy polski przekład, a z tym niestety bywa różnie, choć jest spora poprawa).
"Pieśń prorocza" to książka o wolności i zniewoleniu. W subtelny sposób - nawiązuje stylistycznie do dusznej atmosfery powieści Franza Kafki (zdaje się, że to on napisał: "Klatka wybrała się na poszukiwanie ptaka") - pokazuje moment, kiedy coraz bardziej opresyjny system państwa (skąd my to znamy), próbuje zawłaszczyć każdy elementy życia jednostki. Co warto szczególnie podkreślić, to bardzo wyraźnie odmalowana sfera psychologiczna - odczuć, uczuć, stanów mentalnych, która w prozie Paula Lyncha uzyskuje materialne cechy, jakby była oddzielną namacalną rzeczywistością i przenikała to, co fizyczne i realne.
Valierie Perrin - "Życie Violette" - ta powieść to bardzo miła niespodzianka i spore zaskoczenie. Szczególnie, że wcześniej przeczytałem "Cudowne lata" tej autorki, która to książka raczej mnie nie poruszyła. Jednak postanowiłem dać francuskiej pisarce drugą szansę. Podszedłem do tej powieści jak pies do jeża, widząc jej reklamę, która głosiła, że we Francji sprzedało się ponad milion egzemplarzy. Od takich zapowiedzi zazwyczaj warto trzymać się z daleka. Choć bywają wyjątki. Najwyraźniej francuscy czytelnicy mają dużo lepszy gust, niż nasi rodacy (wystarczy spojrzeć na krajowe listy bestsellerów). Miejsce akcji to cmentarz, gdzie główna bohaterka Viollette pełni funkcję stróża. Nagrobki, pomniki, kolejne ceremonie pogrzebowe skłaniają do snucia refleksji. Przy okazji uda się również rozwikłać rodzinną tajemnicę. W kolejce już czeka (powoli zaczynam) kolejna powieść autorki - "Ostatnie niedziele".
W tej nazwijmy to dla uproszczenia "kobiecej literaturze" szczerze i gorąco polecam książkę "Zaproszona" - Emmy Celine, o której wspominałem już kiedyś. Warto również sięgnąć po "Ciała" noblistki Annie Ernaux (rzecz tym razem o inicjacji seksualnej oraz aborcji). Muszę przyznać, że to jedna z moich ulubionych pisarek. Byłem, jestem, i pozostanę oczarowany jej wspaniałą książką "LATA", do której regularnie lubię wracać. Czytam więc wszystko tej autorki, co tylko ukaże się w polskim przekładzie. Kolejna pani, która zrobiła na mnie wrażenie to Miranda Cowley Heler - "Papierowy pałac" - bardzo udany debiut, przynajmniej na polskim rynku, absolwentki Uniwersytetu Harvarda, która działa też w branży filmowej.
Z polskich pozycji polecam również książki Macieja Jarkowca - "Rewolwer obok biblii" oraz "Na bulwarach czyhają potwory. Filmowa historia Ameryki", Artur Domosławski -"Rewolucja nie ma końca. Podróże w krainie buntu i nadziei", Jul Łyskawa - "Prawdziwa historia Jeffreya Watersa i jego ojców", Anna Appelbaum - "Gułag" (właśnie czytam).
Zagraniczne powieści i książki, które chciałbym odnotować to: Quentin Tarantino - "Spekulacje o kinie". "Homo Deus" - Yuval Noah Harai, "Trylogia siedmiogrodzka" - Benffy Milkos, "Czas starego Boga" - Sebastian Barry, "Życie, starość i śmierć kobiety" - Didier Eribon, "Słoneczny szkielet" - Mike McCormak .