sobota, 27 listopada 2021

DESERT LIMINAL - "GLASS FATE" (Whited Sepulchre Records) "Chicago osnute mgłą"

 

     Pierwotnie płyta "Glass Fate" miała ukazać się latem tego roku, ale przesunięto datę premiery o kilka miesięcy. Ponury listopadowy czas może stanowić całkiem dobre odniesienie do jej zawartości. Nie chcę przez to powiedzieć, że dźwięki zestawione na tym albumie roztaczają wokół ponurą aurę. Raczej budzą skojarzenie z jesienną mgłą, która na moment rozrzedza się tylko po to, żeby za chwilę jeszcze bardziej zgęstnieć i pokryć wszystko lepką mleczną zawiesiną. Mglista wydaje się być również barwa głosu Sarah Jane Quillin - kompozytorki i autorki wszystkich tekstów. Artystka próbuje w nich rozliczyć się z wciąż bolesną przeszłością. Jednym z głównych tematów, który przewija się przez kilka utworów, jest strata. Liderka Desert Liminal doświadczyła ostatnio śmierci rodzica, końca związku, a także rozpadu jej  drugiego zespołu Heavy Dreams. "Nie potrzebuję żadnego znaku na drodze, żeby powiedzieć, że piekło istnieje naprawdę" - śpiewa Sarah w chyba najbardziej cytowanym singlu. Desert Liminal powołała do życia kilka lat temu wraz z Robem Loganem grającym na perkusji. Początkowo funkcjonowali jako duet, a w 2018 wydali debiutancki krążek zatytułowany "Comb For Gold", który wypełniły indie-popowe, dream-popowe kompozycje. Dwanaście miesięcy później do składu dołączyła Mallory Linehan, grająca na skrzypcach, i współpracująca do tej pory z takimi grupami jak: Whitney czy Ohmm.

Wspólnym mianownikiem dziewięciu najnowszych piosenek, które znajdziemy na płycie "Glass Fate", jest ich oniryczna atmosfera. Poszczególne dźwięki sączą się leniwie wypełniając kolejne niespieszne takty. Ramy tych utworów są naszkicowane przez instrumenty klawiszowe, perkusję, wokalizę oraz rozmaite elektroniczne dodatki. Ich znakiem rozpoznawczym jest oszczędność, wyrażająca się nie tylko w liczbie wykorzystanych elementów, ale również w sposobie ich zastosowania. Innymi słowy, Sarah Jane Quillin buduje linię melodyczną opierając się na kilku zaledwie dźwiękach. Jeden z nich zwykle stanowi moment oparcia lub zwrotu, po którym kompozycja odbija na inne tory. Artystka celowo rozmywa klasyczny podział na "zwrotkę/refren". W przypadku utworów zebranych na albumie "Glass Fate" raczej można powiedzieć o wstępie oraz jego subtelnym rozwinięciu. Wspomniałem wcześniej o "mglistej" barwie głosu naszej dzisiejszej bohaterki, który porusza się w dość wąskim paśmie. Podobny charakter mają również kompozycje, pozbawione gwałtownych zwrotów akcji, melodramatycznych momentów czy "climaxów". W niektórych utworach można odnaleźć coś na kształt wspomnień czy, przetworzonego przez współczesną wrażliwość, echa lat 90-tych, i tonów, które właśnie wtedy dominowały w alternatywnym graniu. I tak, kompozycja "Heaven Bent", nieco przybrudzona, z pogłosem na linii wokalnej, przypomina dawne dokonania Lush. Z kolei melodyka oraz nałożenie się głosów w "Fire Escape", skojarzyło mi się z ostatnimi płytami Cocteau Twins.  W "Poppy Seed" i "Rainbow Sherbet Sky" pojedyncze i zestawione obok siebie dźwięki instrumentów klawiszowych mogą przypominać nastrój nagrań duetu Beach House. Podstawowa różnica jest taka, że Victoria Legrand i Alex Scally lubią od czasu do czasu podnieść napięcie, zagęścić atmosferę, uderzyć w dramatyczne czy pompatyczne tony, których - rozkochana w "przytulnej średnicy" - Sarah Jane Quillin stara się unikać. "Disco Spring" pokazuje talent amerykańskiej artystki do tworzenia i zagospodarowania muzycznej przestrzeni.

Po wysłuchaniu płyty "Glass Fate" można dojść do wniosku, że trio  z Chicago w żadnym jej momencie nie próbuje nas zachwycić. Przede wszystkim liczy się nasza uwaga i obecność, rodzaj muzycznej empatii, a więc współodczuwania.

(nota 7/10)

 


W kąciku deserowym Just Mustard koniecznie chce podzielić się z nami nowym singlem "I Am You".



Tak się złożyło, że wczoraj Jackson VanHorn opublikował najnowszą płytę "A Silent Understanding". Nagranie "Exile" najbardziej przykleiło się do moich uszu. 



Kultowa niegdyś formacja Variete i skoczny singiel promujący ich najnowsze wydawnictwo "Dziki książę".



Kolejna jesienna premiera, Harrison Whitford, w piosence pochodzącej z albumu "Afraid Of Nothing". 



Trees Speak i zaproszeni goście opublikowali niedawno album, o jakże wdzięcznym tytule: "Vertigo Flaws: Emancipation Of The Dissonance And Temperaments In Irrational Wareforms". Płyta ukazała się nakładem prestiżowej oficyny Soul Jazz Records.



Na koniec zerkniemy na francuską scenę jazzową. Francois Lana - fortepian, Marton Kiss - perkusja, Blaise Hommage - kontrabas, Zacharie Ksyk - trąbka oraz lider Louis Billette - saksofon. Louis Billette Quintet i kompozycja z niedawno opublikowanej płyty "Le Temps d'Une Vie".




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz