sobota, 23 marca 2019

CHRISTIAN SCOTT aTUNDE ADJUAH - "ANCESTRAL RECALL" (Ropeadope Records) "Poszerzenie pola walki"

   Nie jest to pierwszy album Christiana Scotta na który niecierpliwie czekałem. Mój apetyt dodatkowo wyostrzyły dwa bardzo dobre single promujące całe wydawnictwo: "Ancestral Recall" i "Forevergirl". Ktoś, kto systematycznie śledzi dokonania amerykańskiego trębacza - o poprzednim albumie: "Ruler Rebel" napisałem kilka słów na łamach tego bloga (kliknij tutaj) - bez trudu dostrzeże pewną charakterystyczną  prawidłowość: jak z każdym kolejnym wydawnictwem Christian Scott aTunde Adjuah oddala się od tego, co zazwyczaj czy tradycyjnie kojarzy nam się ze słowem "JAZZ", "MUZYKA IMPROWIZOWANA".
Przyjęta i wyrażana przez amerykańskiego trębacza strategia, wpisuje się w założenia estetyczne dotyczące powstawania jego ostatnich płyt, a wiąże się z poszerzeniem pola gatunkowego w obrębie którego porusza się artysta. Stąd w twórczości nominowanego do nagrody Grammy, absolwenta prestiżowej Berklee College of Music, bez trudu można odnaleźć elementy wielu estetyk: R'n'B, soul, jazz-rock, post-rock, fussion, hip-hop, elektronika, ambient, indie-pop itd. "Ważne są wszystkie formy ekspresji dźwiękowej, tak jak ważni są wszyscy ludzie". Najwyraźniej Scott wziął sobie do serca ideę teoretyków współczesnej humanistyki głoszącą, że najbardziej żywotne miejsca kultury (kultur) znajdują się na styku odmiennych wrażliwości, na pograniczu gatunków.
Dlatego nie dziwi to swoiste uwolnienie elementów związanych z różnymi, niekiedy odległymi, gatunkami i próba włączenia ich  w obręb szeroko pojętej stylistyki jazzowej. Ten proces ma, zdaniem trębacza urodzonego w Nowym Orleanie, sprawić, że JAZZ wciąż pozostanie żywym gatunkiem. Kolejny "odnowiciel jazzu" po Kamasi Washingtonie? Na to wygląda. Cóż poradzić, skoro takie mamy czasy...

Do tej wyżej przeze mnie wspomnianej strategii można również zaliczyć rekonstrukcję, czy dekonstrukcję ( w duchu współczesnych postmodernistów) zastanych norm, reguł, typowych skojarzeń i uprzedzeń (muzyka oparta na melodii i harmonii nie powinna być ważniejsza od tej, w której główną rolę odgrywa rytm, ponieważ muzyka zdaniem Scotta to jedność). Dlatego, idąc tropem myśli amerykańskiego trębacza, album "Ancestral Recall" to również: "mapa dekolonizacji dźwięku".

Wszystkie te kwestie wpisujące się w manifest artystyczny, wyrażany i modyfikowany przy okazji wydawania kolejnych płyt, można odnaleźć na stronach internetowych artysty, czy podczas przeglądania książeczki dołączonej do albumów. Jednak komuś czytającemu te słowa może nasunąć się całkiem słuszne w tym kontekście pytanie: co z tych szumnych zapowiedzi, buńczucznych niekiedy założeń, wynika dla przeciętnego zjadacza muzycznego chleba?







Przede wszystkim fakt, że albumu "Ancestral Recall" słucha się z rosnącą ciekawością. Od samego początku zwraca na siebie uwagę bogata faktura rytmiczna. Już w kompozycji, która otwiera całość - "Her Arrival", mamy plemienny rytm oraz zaproszenie, żeby wejść jeszcze bardziej w głąb dżungli, i odkryć wioskę osłoniętą ścianą drzew ( a wraz z nią historię naszych przodków) - kongi, rozmaite prekusjonalia, flet Eleny Pinderhughes (stałej współpracowniczki ostatnich wydawnictw  amerykańskiego trębacza, która jeszcze powróci, chociażby w znakomitym "Before") i charakterystyczne brzmienie trąbki Christiana Scotta (artysta urzeka, uwodzi, czaruje niczym szaman), odmalowują przed nami kolejne sugestywne sceny.
"I Own the Night" to następna emanacja, tym razem nieco żywszego, egzotycznego rytmu - w tych pierwszych dwóch kompozycjach amerykański trębacz skorzystał z wydatnej pomocy aż trzech perkusistów. Zapętlone głosy tubylców przybliżają się i oddalają niby echa dawnych epok, zbłąkane duchy zamierzchłych czasów, Saul Williams prezentujący tekst (pojawi się jeszcze w kilku równie dobrych odsłonach), i to przeszywające powietrze niczym sztylet solo trąbki, dopełniają obrazu całości. Wyborne!
W "The Shared Stories of Rivals" Christian Scott zabiera słuchacza na niebezpieczną wyprawę w nieznane. Przenikamy przez gęste zarośla i zaporę z liści drzew, w tle słychać nawet pomruki jakiegoś groźnego drapieżnika, który śledzi każdy nasz krok i zaczaił się gdzieś w pobliżu... A ja po kilkunastu minutach słuchania tej płyty już wiem, że jeszcze długo nie będę mógł się od niej uwolnić.
"Forevergirl" brzmi jak avantpopowy szlagier, okraszony dyskretnymi podmuchami trąbki Christiana Scotta - ach, ta trąbka, ta lekkość, te głosy... Część tekstu została zaśpiewana, druga natomiast partia jest rapowana. "Istnieje tysiące sposobów na to, żeby powiedzieć, że cię kocham" - tłumaczył w jednym z wywiadów Scott, posiłkując się cytatem zaczerpniętym z Terrace'a Martina. Trudno odmówić autorowi tego albumu konsekwencji w realizacji założeń i planu, nakreślonego przez mnie w pierwszej części dzisiejszego wpisu.

Bądźmy szczerzy, klasycznie rozumianego JAZZU jest na albumie "Ancestral Recall" tyle, co kot napłakał ( ten drapieżny, którego groźne pomruki słychać w "The Shared Stories of Rivals"). Album zdecydowanie bardziej flirtuje z czymś, co można określić mianem wyrafinowanego "world music", jednocześnie mrugając okiem w stronę innych gatunków, niż z szeroko pojętą tradycją jazzową. Owszem zdarzają się drobne i smakowite improwizacje ( "sztylety", "promienie słońca", głębokie oddechy trąbki, której nostalgiczne tony przypomniały mi krążek "Music From Siesta" - Milesa Davisa i Marcusa Millera). Będziemy również świadkami krótkich dialogów poszczególnych instrumentów, ciekawie brzmiących interakcji, ale pełnią one funkcję barwnych ornamentów, to nie na nich skupione są światła reflektorów; wplecione w tkankę kompozycji  dopełniają je i ubogacają.
Pamiętajmy: "muzyka to jedność".
Spełnieniem moich muzycznych marzeń i nie ukrywam, że sporą niespodzianką, jest gościnny udział saksofonisty Logana Richardsona, którego poprzedni album - "Blues People" - tak bardzo chwaliłem na łamach tego bloga. W "Songs She Never Heard" przy fortepianie zasiadł Lawrence Fields - jeden z ulubionych pianistów młodego pokolenia Joe Lovano, a na saksofonie zagrał mój ulubiony Logan Richardson (obydwaj, i Scott, i Richardson, mają skłonność do gry długimi dźwiękami). Lepiej być po prostu nie mogło.

Chciałbym powiedzieć, że "Ancestral Recall" to płyta niemal dla każdego, że znajduje się w zasięgu wielu z nas - z pewnością tych nieco bardziej wrażliwych, ciekawych, poszukujących. Cóż, ponoć ludzką rzeczą jest... od czasu do czasu się pomylić. Jeśli ktoś przy okazji tej MUZYCZNEJ UCZTY, którą przygotował nam Christian Scott i zaproszeni przez niego goście, zapragnie innych, być może nieco bardziej jazzowych, płyt, misja amerykańskiego trębacza odniesie pożądany skutek. Jeśli nie, zawsze będzie mógł powiedzieć, że obcował z czymś naprawdę długimi fragmentami znakomitym i wyjątkowym, bez zbytniego narażania się na ryzyko, że tym razem mocno minął się z prawdą.
Trzy rzeczy nie ulegają dla mnie wątpliwości: że to jedna z najlepszych płyt Christiana Scotta aTunde Adjuaha (obok "Yesterday You Said Tomorrow"), że to jeden z najlepszych albumów, jaki słyszałem w tym roku, i że dla stałych czytelników tego bloga jest to pozycja obowiązkowa. Ten album to po prostu małe dzieło sztuki.

(Ps. O ile grupa Lambchop na swojej ostatniej płycie "This (Is What I Wanted To Tell You)" nieudolnie próbowała wpisać się w ramy "nowoczesności", o tyle Christian Scott aTunde Adjuah płytą "Ancestral Recall" zredefiniował je i stworzył na nowo).


(nota 8.5-9/10)









A na deser Christian Scott i Logan Richardson. Doprawdy..., nie trzeba było... Urodziny mam dopiero w sierpniu.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz