Bed to belgijsko – francuski projekt muzyczny powołany do
życia w 1995 roku przez kompozytora i aranżera Benoita Burello. Na gitarze
zwykle towarzyszy mu Olivier Mellano. Pozostali członkowie zespołu, to
perkusista Jean Michel Pires oraz basista Vincent Fernand (pojawią się również
Colin Ozanne grający na klarnecie
basowymi i Daniel Paboeuf – saksofon oraz klarnet). Początki, jak to zwykle w
takich przypadkach bywa, uwiecznione zostały na taśmach. Bardzo chciałbym
usłyszeć te pierwsze muzyczne dokonania zespołu, ich nieśmiałe próby. Chciałbym
poznać, jak kształtowało się to wyjątkowo brzmienie zespołu BED. Ile z tych
pierwszych dźwiękowych elementów przetrwało do dziś, a z ilu, w ramach
kolejnych prób, analiz koncepcji estetycznych, długich rozmów, postanowiono
zrezygnować.
Kwiecień roku 2001 przynosi znakomity debiutancki album „
The Newton plum”. Na gitarze pojawił się tu Yann Louineau, dodatkowo współautor
lirycznych, poetyckich tekstów. Niemal od pierwszych chwil tej wyjątkowej płyty
wyrobiony muzycznie słuchacz bez trudu rozpozna, z czym ma do czynienia. Z
jakiej rodziny muzycznej wywodzi się zespół BED lub też, do czego aspirował
dokonując rejestracji pierwszych prób w ciasnej sali lub już w studiu „The Cabin” w Bordeaux czy w studiu „Electric city”
w Brukseli. Zespoł BED to niemal w prostej linii spadkobiercy sposobu myślenia
o dźwięku, który zapoczątkował szczególnie na swojej ostatnie płycie zespół
Talk Talk. Nie bez powodu Benoit Burello przez niektórych krytyków muzycznych –
tych nielicznych, którzy mieli to szczęście zapoznać się z twórczością zespołu
– bywa nazywany: „francuskim Markiem Hollisem” lub „francuskim Robertem
Wyattem”.
W takim sposobie grania, jak i również w procesie
rejestracji materiału dźwiękowego, szczególną wagę przywiązuje się do ciszy,
długości trwania „tonów”, swobody ich wybrzmiewania. Uwagę słuchacza przykuwa
subtelność brzmienia, jego delikatność, wyrafinowanie, jeśli chodzi o sposób
użycia i zastosowania poszczególnych instrumentów. Gitara, bas, klarnet,
saksofon, fortepian w kluczowych momentach nie grają melodii rozumianej
tradycyjnie jako skończona całość. Skupiają się raczej na poszczególnych
tonach, długości ich trwania. W takim podejściu wagę zyskuje to, co pojawia się
między dźwiękami. Powtarzalność struktur dźwiękowych i budowanie przestrzeni
stało się tutaj niejako znakiem rozpoznawczym.
Jak nazwać ów gatunek muzyczny? Jakim mianem określić ramy,
w które wpisuje się twórczość zespołu BED?. Spotkałem się z różnymi
określeniami. „Dream-jazz”, „intymny pop”, chyba najlepiej ujmują to, co mimo
wszystko wymyka się jednoznacznej definicji. W muzyce belgijskiego zespołu
słychać i jazzowe harmonie, jak i wyrafinowaną popową melodykę. Odnaleźć można
także podobieństwo do takich zespołów jak Bark Psychosis czy O.Rang.
Album „Spacebox” wydany został w 2002 roku przez wytwórnię
Ici d'ailleurs. Płytę otwiera utwór „The Gap”. Zaczyna się on od dźwięków
gitary, którym towarzyszą delikatne szarpnięcia basu i miarowe oddechy zestawu
perkusyjnego muskanego szczotkami. W 2min. 40sek. utworu następuje krótkie
rozwinięcie głównego tematu. Jednak – w ramach obwiązujących tutaj reguł –
poszczególne instrumenty nie tworzą tradycyjnie rozumianych linii melodycznych.
Raczej nanizane są niczym barwne koraliki na oś czasu. Pojawia się również
kilka tonów klarnetu i saksofonu, kilka akcentów gitary. Mamy coś na kształt
nieśmiałych szeptów, dyskretnych wtrąceń wydobytych na powierzchnie. Coś jakby
chwilowe wynurzenie się z tej osobliwej dźwiękowej toni. Zaczerpnięcie oddechu,
mrugnięcie powiekami, rozchylenie warg. Świadectwo własnej obecności. Dodatkowe
odcienie barw, które ani nie wpisują się w tło, ani też nie stanowią
podstawowych motywów. Są gdzieś pomiędzy, na pograniczu światów (głównej linii
melodycznej).
Właśnie ten sposób grania zapoczątkował wcześniej, wyżej
przeze mnie wymieniany, zespół Talk Talk. Ślady takiego myślenia słychać
również całkiem wyraźnie w niektórych utworach Cassandry Wilson, chociażby na
takich płytach jak „New moon daughter” czy „Closer to you”. Całość palety
dźwiękowej utworu „the gap”, dopełnia charakterystyczny głos Benoita Burello.
Rozpoznawalny i rzeczywiście odrobinę podobny do tonu Roberta Wyatta. Głos
Burello utrzymany raczej w górnych rejestrach, delikatny – jak i cała muzyka
Bed – stanowi doskonałe uzupełnienie brzmienia zespołu.
Utwór ukrywający się pod
indeksem 5 - „Polder one”(ukazał się również na promocyjnym singlu), mógłby
zostać ich największym przebojem(gdyby tylko rozgłośnie radiowe chciały go
odtwarzać tak często – i z taką konsekwencją – jak często serwują nam durne i
banalne, szmirowate piosenki "popowych artystów” ; a przecież szmira jest niczym więcej
jak tylko odmianą kiczu). „Polder one” rozpoczyna się od kilku dźwięków basu.
Gitara Oliviera Mellano powtarza określoną sekwencję dźwięków, które
stanowią główny temat utworu. Całość
napędza żywy rytm perkusji, który od razu przykuwa uwagę słuchacza. Repetycja,
minimalizm, ciąg zapętlonych tonów oraz głos powielony dodatkowo przy pomocy
echa.
Dwa najpiękniejsze utwory na płycie „Spacebox”, to
jednocześnie dwa ostatnie jej fragmenty. „The silent bees” oraz „the wood
bunch”. W „The silent bees” głos Burello znajduje się tym razem znacznie bliżej
mikrofonu. Słuchacz odnosi wrażenie, że rozchylające się wargi wokalisty niemal
ocierają się o stojący przed nim mikrofon. To trochę tak jakby Benoit Burello
sugerował nam, żebyśmy również podeszli nieco bliżej, zamknęli oczy(co zresztą
pojawia się w tekście) i w ten sposób zyskali intymny kontakt (nie bez powodu
ucho stanowi główny element okładki). Znów powielona przy pomocy pętli sekwencja
dźwięków gitary pełni rolę malowniczego tła. Dla uzyskania kontrastu i
położenia dodatkowego akcentu pojawiają się również tutaj dźwięki instrumentów
dętych. Moment kulminacyjny utworu podkreśla brzmienie saksofonu wzbogacone
plamami tonów uzyskanych przy pomocy klawiszy.
BED to z pewnością zespół godny uwagi oraz największych
pochwał. Warto zapoznać się z dwoma doskonałymi płytami - „ The Newton plum”,
„Spacebox”. Trzeci w dorobku grupy album - „New lines” - nie był już, moim
zdaniem, tak udany. Stanowił on z perspektywy czasu chyba niepotrzebny zwrot w
stronę szeroko pojętego alt-popu. Kompozycje zawarte na tej płycie nie były już
tak wyrafinowane. Brzmienie wyraźnie straciło na głębi i jakości.
Rok 2015 przyniósł dobre wieści dla fanów zespołu BED. Oto
Benoit Burello postanowił reaktywować zespół. Miejmy nadzieję, że prace nad
nową płyta już dobiegają końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz