sobota, 15 listopada 2025

A COLOURFUL STORM - "GOING BACK TO SLEEP" (Colourful Storm Rec.) "Oczy zamknięte - uszy otwarte"

 

     W głównej odsłonie dzisiejszego wydania bloga zajrzymy na opublikowaną przed tygodniem bardzo ciekawą kompilację australijskiej bardzo słabo znanej, nie tylko w naszym kraju, wytwórni, która przyjęła nazwę  A COLOURFUL STORM. Oficyna funkcjonuje od 2016 roku, a jej założycielem i dyrektorem artystycznym jest Matthew Xue, który przy okazji jest także DJ-em oraz producentem muzycznym. W swoim wciąż jeszcze niezbyt bogatym katalogu Australijczyk stara się promować głownie młode zespoły, stawiające dopiero swoje pierwsze kroki. Od czasu do czasu pojawią się reedycje starszych, mało znanych nagrań, które przypadły do gustu szefowi tej wytwórni. "Rzeczy, które chciałem wydawać za pomocą wytwórni, stawały się coraz bardziej wyraziste wraz z każdym następnym wydaniem płyty, a jedynym stałym elementem kolejnych publikacji, była muzyka z popowym wyczuciem" - oświadczył w wywiadzie Matthew Xue. Dodam, że to "popowe wyczucie" nie oznacza tylko jednego gatunku (w katalogu oficyny znajdziemy muzykę ambient, elektroniczną, indie-folk, post-punk itd.), a rodzaj przewijającej się w kolejnych propozycjach melodyki.  





Kilka miesięcy temu, zdaje się, że był to czerwiec, przedstawiłem kompilację wytwórni PFR Records. Przy okazji trochę - odrobinę tylko - narzekałem, że małe oficyny w ostatnich latach coraz rzadziej publikują zestawy nagrań młodych artystów. Częściej można spotkać singiel albo dwa, do łask powoli wracają epki, które zawsze ceniłem. Może w końcu przyjdzie lepszy czas także dla kompilacji.

Ta sygnowana nazwą australijskiego labelu - A COLOURFUL STORM - obejmuje dwanaście utworów. Wspólnym mianownikiem tych kompozycji jest fakt, że ich autorami są przedstawiciele sceny niezależnej, bardzo słabo rozpoznawalni, reprezentujący różne stylistyki - począwszy o DIY, przez radosny lo-fi, po indie-pop, czy dream-pop. Warto wspomnieć, że nie są to artyści tylko z antypodów, stanowią raczej barwną międzynarodową mozaikę.

Kolejnym wspólnym mianownikiem wydawnictwa "GOING BACK TO SLEEP" jest atmosfera tych nagrań, zgodnie z tytułem - senna, oniryczna, nostalgiczna i nieco mglista - w sugestywny sposób łącząca w całość ten różnorodny koktajlowy zestaw. Ni to jawa, ni to sen, ni to pogranicze pomiędzy tymi stanami, jak w bardzo udanym otwierającym całość "Upside Down In A Empty Room (slow version)". To wersja utworu, który ujrzał światło dzienne w 2022 roku, nieco spowolniona w stosunku do oryginału. Za wszystkim stoi Glen Donaldson i jego sympatyczna załoga z The Reds, Pinks And Purples, która pojawiła się już na łamach tego bloga jakiś czas temu. Zdjęcie grupy poniżej.



  
   Kolejny niespieszny pościelowy akcent należy do mało znanej grupy The Gabys (brytyjski duet). Warty głębszego poznania jest również zespół z Sydney - czyli THE LEWERS (ich piosenka przypomina wczesne utwory His Name Is Alive ). Grupę tworzą muzycy zasilający przy okazji różne lokalne składy na dorobku. W 2023 roku pojawiła ich się płyta zatytułowana "518A". Wyróżniającym się fragmentem jest także nagranie Davida Westa i jego nowego zespołu RAT COLUMNS - to avant-popowy klasyk, pełen uroku, do którego można wiele razy wracać; chyba, że nie ceni się tego typu stylistyki. Podobna lekkość melodii cechuje grupę THE HUBKNOBS (reprezentują Niderlandy), czy dream-popowy WHO CARES?

 Na wydawnictwie "GOING BACK TO SLEEP" nie brakuje również luźnych domowych produkcji, dalekich od sterylności studia nagraniowego. Dla słuchaczy poszukujących "przebojowych współczesnych melodii" i zapadających w pamięć refrenów, które można nucić potem przy goleniu lub w trakcie podróży samochodem, ta płyta może być zbyt "ulotna". Zdecydowanie nie ma tutaj "piosenek-hymnów", gdyż większość propozycji jest bardzo wyciszona i subtelna.

"GOING BACK TO SLEEP" to album poduszka. Zawiera delikatne, czasem nostalgiczne nagrania, ale niepozbawione indywidualnego charakteru. Być może bez znaczących i spektakularnych momentów, lecz tworzący przestrzeń, w której każdy może się zanurzyć i odnaleźć coś dla siebie, przy okazji odkrywania nowych artystów.

(nota 7.5/10)






Na dobry początek Waszej ulubionej STREFY "Dodatki...", nasz dobry znajomy zespół z Atlanty - ORCHID MANTIS, który pojawił się już na łamach bloga. Przed tygodniem ukazała się nowa płyta zatytułowana "IN AIR PORTS". Mój ulubiony fragment ukrył się na samym końcu.




Kolejni znajomi - formacja CONSTANT SMILES - pochodzi z Nowego Yorku, i również przed tygodniem opublikowała nowe wydawnictwo zatytułowane "Moonflower".






Pani w podartych rajstopach pochodzi z Australii, nie wiadomo, gdzie te się przetarły, czy na ulicach Melbourne, skąd pochodzi, czy w okolicach Sydney. Wiadomo, że nazywa się Kirrilee Broughton, przyjęła pseudonim KIRRILEE i niedawno opublikowała bardzo sympatyczny singiel.




Jak pewnie zwróciliście uwagę, albo nie zwróciliście, dziś nieco więcej zgrabnych melodii. Kolejna autorstwa SESSA zabierze nas w ciepłe rejony globu. Pod nazwą ukrywa się urodzony w Sao Paulo, a mieszkający obecnie w Nowym Yorku - Sergio Saneg, który przed tygodniem opublikował album "Pequena A Vertigem De Amor".




Francja i miasto LYON, a w nim grupa, która przyjęła nazwę LUJE. W ubiegłym tygodniu pojawiła się ich nowa płyta zatytułowana "Among The Firs".




Reprezentanci rozedrganego Londynu, czyli grupa HOME FRONT, którzy w dniu wczorajszym opublikowali płytę "WATCH IT DIE".



 
KĄCIK IMPROWIZOWANY - po raz kolejny Nowy York, RUTH MASCELLI i MARY HANSON SCOTT (z saksofonem) oraz fragment z nowej wydanej przed tygodniem i całkiem ciekawej płyty "Esoteric Lounge Music Now".




Kolejna ciekawa płyta - ukazała się także przed tygodniem - jest autorstwa włoskiej perkusistki z miasta Bergamo - FRANCESCI REMIGI. Oto fragment album zatytułowanego - "Witchess".






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz