sobota, 25 maja 2024

CAOILFHIONN ROSE - "CONSTELLATION" (Gondwana Rec.) "W płatkach róży"

 

        Przed rozpoczęciem zmagań na paryskich kortach im. Rolanda-Garrosa przydałoby się nieco stonować emocje. Czeka nas bowiem dwutygodniowy tenisowy maraton, począwszy od zwykle najciekawszych pierwszych rund turnieju, aż po ostatnie akordy zamykające się niekiedy w nudnym i bardzo przewidywalnym finale. Może nam w tym pomóc najnowsza wydana wczoraj płyta brytyjskiej wokalistki Caoilfhionn Rose (przy okazji warto poćwiczyć wymowę), zatytułowana "Constellation". Tytuł odnosi się do subtelnych relacji i nici powiązań oraz oddziaływań, które powstały, kiedy w studiu nagraniowym, gdzie za suwakami konsolety czuwał producent Aaron Wood, pojawili się zaproszeni przez artystkę goście. To właśnie dzięki nim udało się uzyskać oryginalne brzmienie, a wiele początkowo nieśmiałych pomysłów miało szansę przeobrazić się w coś większego i pełniejszego. Tak się złożyło, że kilku z nich na co dzień dopełnia składu formacji dowodzonej przez Matthew Halsalla, mam tu na myśli perkusistę Alana Taylora i basistę Gavina Barnasa. Saksofonista Jordan Smart grał w dobrze nam znanej brytyjskiej grupie - Mammal Hands. A wspominany już przez mnie przy wielu okazjach John Ellis zakładał przed laty zespół The Cinematic Orchestra.



Ci z Was, którzy na bieżąco śledzą kolejne wpisy na blogu, wiedzą mniej więcej, czego mogą się spodziewać po wydawnictwie "Constellation". Całkiem niedawno zaprezentowałem kilka utworów z tej płyty w wersji koncertowej. Trzeba przyznać, że artyści dość sprawnie przełożyli delikatny język poszczególnych kompozycji na warunki występu scenicznego. Jedyna i główna różnica polegała na tym, że podczas koncertu na saksofonie zagrała Jasmine Myra, która kilkanaście dni temu opublikowała własny premierowy krążek "Rising".

Caoilfhionn Rose to urodzona w Manchesterze wokalistka o Irlandzkich korzeniach (Irlandia Płn.). Po ukończeniu studiów muzycznych w Newcastle, uzyskała dyplom z inżynierii i produkcji dźwięku w Manchesterze - School Of Electronic Music. Początkowo publikowała własne utwory w sieci jako Audrey Daydreamer. Próbując zaistnieć w świadomości szerszego grona odbiorców, zagrała koncert w kawiarni "The Art Of Tea", który przypadkiem oglądał Matthew Halsall. Tuż po jego zakończeniu szef wytwórni Gondwana Records zaproponował młodej i zaskoczonej artystce wydanie albumu w prowadzonej przez siebie oficynie. W ten sposób w 2018 roku światło dzienne ujrzał album "Awaken", a trzy lata później pojawiła się w sklepach kolejna płyta "Truly", która zebrała całkiem niezłe recenzje wśród dziennikarzy i recenzentów. Na dwóch pierwszych wydawnictwach brytyjska wokalistka próbowała łączyć folkową wrażliwość z popową melodyką, dodając tu i ówdzie szczyptę elektronicznego brzmienia.



"Kiedyś pisałam piosenki głównie w celach terapeutycznych, w których dawałam wyraz swoim odczuciom i wspominałam wydarzenia z przeszłości". Caoilfhionn Rose nadal śpiewa o rzekach, lasach, górach, ptakach i rwących strumieniach, gdzie migoczą refleksy zachodzącego słońca, ale potrafi umieścić te elementy w nieco szerszym kontekście. Poza tym jej kompozycje wzbogaciły się o dodatkową paletę barw, dzięki wykorzystaniu tonów saksofonu. Jego subtelne ornamenty świetnie harmonizują z wokalizą brytyjskiej artystki. Ta ostatnia jest łagodna, niespieszna, pełna dziewczęcego uroku i coraz bardziej świadoma tego, co chciałaby oraz potrafi osiągnąć. Zwykle leniwie, ale z rozwagą, przeciąga się od dźwięku do dźwięku, roztaczając wokół aurę spokoju.

Momentami tu i ówdzie mogą przypomnieć się oniryczne fragmenty płyt The Cinematic Orchestra, czy recenzowanej na łamach tego bloga Slowly Rolling Camera lub Snow Poet, choć wokalistka tej ostatniej formacji jest o wiele bardziej zaangażowana w budowanie partie wokalnych, stosuje rozmaite techniki, w wyrafinowany sposób bawi się konwencją bądź frazą. Jakby nie patrzeć, album "Constellation" - Caoilfhionn Rose to najlepsze wydawnictwo w całym i wciąż jeszcze skromnym dorobku brytyjskiej wokalistki.

(nota 7.5/10) 

 


Na początek zaskoczenie i miła niespodzianka, która pojawiła się w chwili, kiedy wśród wczorajszych premier płytowych odkryłem nowy album Michaela Shrieve'a zatytułowany "Drums Of Compassion". Michaela Shrieve to amerykański perkusista, członek dawnego zespołu Carlosa Santany, znakomity muzyk sesyjny, który grał z największymi artystami. Na wczoraj wydanej płycie pojawia się obok Amona Tobina, Jacka De Johnette'a czy Treya Gunna.




Twórczość Michaela Shrieve'a odkryłem bardzo późno. Choć nigdy nie jest za późno na takie odkrycia. Przed Wami wspaniała, i jedna z moich ulubionych kompozycji Shrieve'a zatytułowana " Las Vegas Tango", którą, przyznam szczerze, znów słucham regularnie od kilku dni. Na gitarze David Torn (ten sam!), na trąbce Mark Isham. Nagranie pochodzi z płyty "Stiletto". Cudo!!!




Przeniesiemy się na Brooklyn, gitarzysta i wokalista Zachary Cale również w dniu wczorajszym opublikował płytę zatytułowana "Next Year's Ghost". Tym razem w poszczególnych nagraniach znajdziemy zdecydowanie więcej brzemienia fortepianu niż gitary.



Przed Wami kolejny śpiewający pan - Andrew Bird, oraz także wydana wczoraj płyta "Sunday Morning Put-On" zawierająca ciekawie zaaranżowane covery utworów Cheta Bekera, Franka Sinatry czy Billie Holiday.




Asheville (Karolina Północna) to siedziba wokalisty i gitarzysty Scotta McMickena, który wraz z grupą muzyków skupionych  pod szyldem And The Ever-Expanding kilkanaście dni temu wydał udany album zatytułowany "When It's Happening". Oto jeden z moich ulubionych fragmentów. Niespieszność, uwaga, spokój. Piosenka tygodnia!! Ps. Powrócę jeszcze do tego wydawnictwa.



W przyszłym tygodniu rozpoczyna się najlepszy europejski festiwal z muzyką alternatywną. Jedyni mają Sopot lub Opole, a inni "Primavera Sound" w Barcelonie. Na szyldach i neonach zamieszczonych w teledysku znajdziecie niektóre gwiazdy tej imprezy.




Z New Jersey pochodzi trio, które przyjęło nazwę Lightheaded, w ubiegłym tygodniu wydali album zatytułowany "Combustible Gems".



Z wiadomych względów przydałby się oczywiście, jeśli nie tenisowy czy paryski, to chociaż francuski akcent. Nicolas Repac to francuski gitarzysta jazzowy, oto jego najnowsza propozycja.




Kilkanaście dni temu ukazała się nowa epka "Mid Spiral: Chaos" naszych dobrych znajomych, mam tu na myśli grupę Badbadnotgood.



W "kąciku improwizowanym" fragment najnowszego wydawnictwa Low Leaf. Pod nazwą ukrywa się multiinstrumentlistka, która wraz z grupą przyjaciół - Bryan Baker (saksofon i flet), Cody Farwell (bas) i Mekala Session (perkusja) - wydała wczoraj epkę "Red Moon".




Nowojorski saksofonista Eric Alexander zaprezentuje nieco więcej klasycznego podejścia w tematyce jazzowej. Oto fragment z jego ostatniej płyty, której tytuł powinien sobie zapamiętać i wziąć do serca każdy tenisista - "Timing Is Everything".




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz