sobota, 12 lutego 2022

THE DELINES - "THE SEA DRIFT" (Decor Records) "Impresje z Teksasu"

 

      "E pluribus unum" - trudno było znaleźć bardziej ironiczną dewizę na banknoty tej zbankrutowanej utopii, w której garstka groteskowo bogatych Amerykanów cieszy się bogactwem, przywilejami i luksusami, jakich odmówiono większości. W świetle historii tworzonej przez Noahów Rosewaterów znacznie bardziej pasująca byłaby dewiza: "Zgarniaj więcej, niż ci potrzeba, bo inaczej nie dostaniesz nic" - Kurt Vonnegut - "Niech pana Bóg błogosławi, panie Rosewater".

  Pomysł na powstanie album "The Sea Drift" narodził się podczas rozmowy wokalistki Amy Boone oraz pisarza, autora tekstów i muzyka - Willy'ego Vlautina (wcześniej tworzył kompozycje i grał na gitarze w grupie Richmond Fontaine). Po długiej wymianie zdań okazało się, że i ona, i on, mają słabość do twórczości Tony'ego Joe White'a (1943 - 2018). To Amy Boone w pewnym momencie tego pamiętnego dialogu zaproponowała: "A może napisałbyś coś w stylu "Rainy Night In Goergia". W ten sposób powoli zaczęła powstawać koncepcja całego albumu. Na miejsce akcji kolejnych jego odsłon wybrano stan Teksas, a dokładniej mówiąc, wybrzeże Zatoki Meksykańskiej.

Wspomniana powyżej akcja wielu z tych niespiesznych indie-folkowych kompozycji rozgrywa się w samochodzie. Jeśli podróżować po Stanach Zjednoczonych, to tylko za kierownicą, korzystając z długich szerokich dróg, które, łącząc wielkie aglomeracje, wiodą przez pustkowia lub urokliwe miasteczka. Teksas to drugi zarówno pod względem ludności, jak i powierzchni, stan Ameryki Północnej. Na trasie naszej nostalgicznej podróży miniemy wielkie farmy i pola uprawne, z rosnącą tam pszenicą lub kukurydzą. Zajrzymy do niewielkich barów, których rozświetlone neony powitają nas na przedmieściach Dallas, San Antonio, Austin czy El Paso. Ponoć nazwa tego stanu wywodzi się od słowa "Taysha", którym plemiona Koddo określały "przyjaciela". Jednak prawo w tej części USA nie przypomina przyjaciela, jest o wiele surowsze, niż w innych regionach. Zakazuje na przykład: "posiadania sześciu lub więcej wibratorów" (sic!), jednocześnie zezwala na zabicie złodzieja, którego złapaliśmy na gorącym uczynku.



Takich złodziei poznajemy już na samym początku płyty "The Sea Drift", czyli w nastrojowym otwarciu "Little Earl". Oto jeden z nich prowadzi samochód, podczas gdy drugi leży na tylnym siedzeniu i przyciska zakrwawioną ranę. To efekt postrzału i nieudanego napadu na sklep, z którego trzeba było ratować się ucieczką. W ten sposób wita nas Ameryka. Kraj, w którym tworzą się i spełniają marzenia. To tutaj rzeczywistość może stać się filmem, a film niepostrzeżenie przeobrazić się w rzeczywistość, powielaną potem w barwnych opowieściach. Muzyka, którą stworzył Willy Vlautin, wraz z grupą przyjaciół z formacji The Delines, stanowi doskonałe tło dla tego typu niespiesznych narracji. Wokaliza Amy Boone jest prosta, skupia się wokół jej ciepłej przyjemnej dla ucha średnicy, i na sugestywnym podawaniu kolejnych fraz, w dużej mierze refleksyjnych tekstów Vlautina. Aranżacje poszczególnych  kompozycji są wyważone i skromne, ich filmowy charakter został podkreślony przy użyciu sekcji smyczkowej oraz dętej. Leniwe tony klawiszy w "All Along The Ride" pozwalają na pełną ekspozycję głosu amerykańskiej wokalistki. Ta znakomita odsłona płyty, jak kilka innych, opowiada o rozpadzie związku i ucieczce w nieznane. "Surfers In The Twilight" rozpoczynają dźwięki gitary akustycznej oraz wokaliza. Ta ostatnia kreśli obraz kobiety, która idzie ulicą, żeby zobaczyć skutego kajdankami męża, zatrzymanego przez policję. Bohaterkę "This Ain't No Getaway" na początku także dostrzegamy w ruchu, zmierza prosto do mieszkania byłego chłopaka, żeby zabrać stamtąd swoje rzeczy, i tym samym ostatecznie przypieczętować rozstanie. Kolejne muzyczne obrazy albumu "The Sea Drift" mają w sobie coś z momentów zatrzymanych w kadrze, i dobitnie potwierdzają, że za każdym mijanym na ulicy człowiekiem kryje się jakaś historia. Muzycznie Willy Vlautin (gitara), Sean Oldham (perkusja), Freddy Trujillo (bas), Cory Gray (trąbka), Noah Bernstein (saksofon), Patty King (skrzypce), Collin Oldham (wiolonczela), poruszają się po terytorium rozkosznie leniwej americany, nawiązując tu i ówdzie do albumów The Sparklehorse, czy dawnych płyt Kurta Wagnera i jego załogi (Lambchop), co najlepiej słychać chyba w "Drowning By Plain Sight". Instrumentalny "Linette's Lament" - nazwa pochodzi od imienia bohaterki jednej z powieści Vlautina - rozpoczyna trąbka, przypominająca grę Milesa Davisa z albumu "Music From Siesta". Ostatnie akcenty płyty "The Sea Drift" również należą do dźwięków trąbki, w rękach Cory Graya; w moich skojarzeniach przywołały końcowe fragmenty filmu "Chinatown". "The Sea Drift" to nasz najbardziej wizualny zapis. Teksty są jak winiety, a instrumentacje,  w tym dramatyczne partie smyczków czy waltorni, mają wywołać filmowy nastrój" - podsumował Willy Vlautin. Na uwagę zasługuje również nienachalna produkcja Johna Morgana Askew - wiernego przyjaciela i poniekąd członka zespołu, obecnego w studiu od samego początku działalności grupy, czyli od udanego debiutu "Colfax" (2014); pełna wyważonych, mądrych lub też całkowicie świadomych dźwięków, użytych w odpowiednim miejscu i czasie, które w konsekwencji nadały temu wydawnictwu dyskretnej elegancji. Świetna płyta. Gorąco polecam.

(nota 8/10)

 


W 2016 roku recenzowałem na łamach tego bloga płytę "Hidden Light" autorstwa Davida Ahlena. Szwedzki piosenkarz na początek marca zapowiedział wydanie swojej najnowszej epki. Oto singiel, który promuje to wydawnictwo.



Wpadł mi ostatnio w ucho prześliczny utwór "Discontent"-  Paula Kintzinga, który ukrywa się pod nazwą German Error Message.



Zupełnie zapomniałem podzielić się moją ulubioną piosenką z płyty "Sakura Flower", którą recenzowałem jakiś czas temu. Steve Kilbey nie zapomniał, jak zgrabnie łączyć ze sobą poszczególne nuty.



Zapowiedź płyty The Districts - "Great American Painting", która ukaże się 11 marca.



Chyba nie jest tak źle, skoro dożyliśmy czasów, gdzie harfistki wydają swoje płyty, i ktoś potem tych albumów słucha. Przed Wami, nasza dobra znajoma z poprzednich wpisów, Brandee Younger i fragment jej najnowszej epki "Unrest".






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz