niedziela, 11 października 2020

FUTURE ISLANDS - "AS LONG AS YOU ARE" (4AD) "Muzyka dla tańczących inaczej"

 

     Przypatrując się biografiom zespołów, które odniosły sukces, zwykle natrafiamy na tak zwany "punkt zwrotny". Moment, kiedy to niezbyt znana nazwa formacji zyskuje na znaczeniu. Tym "punktem zwrotnym" może być zapadający w pamięć teledysk, wyjątkowo udany koncert, bądź przebój, który z uporem maniaka będzie odtwarzał prezenter radiowy (lub rozgłośnia), cieszący się wyjątkową popularnością.  Albo występ w programie telewizyjnym, chociażby takim, jak ten prowadzonym przez Davida Lettermana. To były pamiętne i kluczowe - jak się później okazało - niecałe cztery minuty dla grupy Future Islands, która w dniu 3 marca 2014 roku pojawiła się w programie "David Letterman The Late Show", żeby wykonać piosenkę "Seasons (Waiting On You)". Wokalista i autor tekstów amerykańskiej formacji, Samuel T. Herring, był wielokrotnie pytany właśnie o ten występ. Wątpliwości dziennikarzy dotyczyły głównie tego, czy frontman wcześniej wszystko starannie sobie  zaplanował, uzgadniając to z pozostałymi członkami zespołu. Odpowiedź zawsze brzmiała podobnie: "Niczego nie planowałem. Robiłem to, co zwykle robię na scenie".

Początki grupy Future Islands sięgają miasta Morehead City (Północna Kalifornia), gdzie mieszkali Samule T. Herring oraz Gerrit Welmers (klawisze) - ich domy dzieliły zaledwie dwie ulice, chodzili do tej samej szkoły średniej. Pierwszy z nich interesował się wtedy rapem, drugi natomiast słuchał muzyki metalowej i punk rocka. To zainteresowanie rapem pozostało amerykańskiemu twórcy do dziś, w ubiegłym roku jako Hemlock Ernst wydał album "Back At The House". Kolejnego członka zespołu Williama Cashima (bas), Herring poznał w szkole artystycznej, kiedy ten pomagał mu przygotować się do egzaminu z historii sztuki. To przy okazji tych korepetycji miała paść z jego ust konkretna propozycja: "Załóżmy zespół".

Sympatyczne trio początkowo przybrało nazwę Art Lord & The Self Portraits, a swój pierwszy występ przed publicznością dali przy okazji Walentynek. Zafascynowani sceną new-wave i dokonaniami Kraftwerk młodzi twórcy poszukiwali własnej tożsamości. W 2006 roku do tria dołączył Erick Murillo, a dwa lata później na rynku pojawił się ich debiut fonograficzny "Wave Like Home". Początki zespołu to był trudny okres szczególnie dla wokalisty, który zmagał się wtedy z uzależnieniem od narkotyków, porzucił naukę w college'u. Bez cienia przesady można powiedzieć, że barwę głosu Samuela T. Herringa ukształtowało życie. Alkohol, nikotyna, narkotyki, problemy z gardłem oraz żołądkiem (refluks, nadmierne wydzielanie się kwasów), wszystko to odcisnęło się na jakości jego strun głosowych. "Głos soulowego weterana" - tak przed lat określił ten charakterystyczny tembr Robert Sankowski. W moim odczuciu ton głosu Herringa przypomina śpiew folkowego barda, który jeździ od mieściny do mieściny, żeby w zadymionych knajpach, przy szklaneczce whisky i z gitarą pod pachą, snuć smętne opowieści o straconych miłościach i życiowej niedoli.

Jednak muzyka Future Islands niewiele ma wspólnego zarówno z folkiem, jak i ze soulem. W kompozycjach amerykańskiej formacji odnajdziemy muzyczną pocztówkę lat 80-tych oraz echa dokonań takich zespołów jak: New Order czy The Cure; krótko mówiąc energetyczny synth-pop, post-wave w romantycznych dekoracjach. Za romantyczną otoczkę odpowiada rozmyte brzmienie klawiszy, obsługiwanych przez sprawne dłonie Gerrita Welmersa.  Warto dodać, iż pomimo zwykle energetycznego rytmu i tanecznego charakteru wielu kompozycji ("muzyka dla tańczących  inaczej"), odnajdziemy w nich melancholijny czy nostalgiczny nastrój obecny również w warstwie lirycznej albumów. Przez pełne osobistych refleksji teksty Samuela T. Herringa przewijają się tematy rozłąki, straty, lęków. W jego biblioteczce są książki takich twórców jak: Larkin, Bukowski, Italo Calvino.

Kończący się z wolna rok to nie tylko czas pandemii (izolacji) oraz brak koncertów - co zespół, który 3/4 roku spędzał w trasie musiał odczuć dość boleśnie - ale również czas zmian w życiu osobistym. Oto bowiem Samuel T. Herring w czerwcu stanął na ślubnym kobiercu i po chwili wahania (lub bez zbędnej zwłoki), powiedział głośne i wyraźne "TAK" Julii Ragmarsson. Obecnie, jak donosi w mediach, pilnie uczy się języka ojczystego swojej żony (szwedzki).

Najnowsza płyta "As Long As You Are" została nagrana w Wrightway Studios w Baltimore pod czujnym okiem i uchem inżyniera dźwięku Steve'a Wrighta. Na całe szczęście nie zawiera żadnych brzmieniowych rewolucji, tylko jedenaście zgrabnie napisanych piosenek, w starym, rozpoznawalnym i kojarzonym z amerykańską formacją stylu. W odróżnieniu od poprzednich nagrań, tym razem wykorzystano tradycyjną perkusję - do składu dołączył Michael Lowry. Album można podzielić na dwie współgrające ze sobą części. Do pierwszej zaliczyłbym lekkie popowe piosenki utrzymane w skocznym rytmie: "For Sure", "Waking", "Plastic Beach", "Hit The Coast". Do drugiej zaś nieco bardziej refleksyjne utwory. Jak celnie zauważył to jeden z recenzentów: "Średni BPM (ilość uderzeń na minutę) został drastycznie zmniejszony", w stosunku do poprzedniego wydawnictwa "The Far Field". Trzeba przyznać, że te spokojniejsze kompozycje jak: "I Knew You" (z emocjonalną wokalizą), "Moonlight", "City's Face", "Thrill", bronią się doskonale, głównie za sprawą głosu Herringa, który ma miejsce oraz czas, żeby w pełni wybrzmieć. Skromne aranżacje, funkcjonujące w oparciu o klawisze, a także wyeksponowany bas, dobrze pokazują, jak przy użyciu niewielkich środków nagrać ciekawą piosenkę. "To nasza najlepiej brzmiąca płyta w historii" - stwierdził charyzmatyczny wokalista. 

Samuel T. Herring ma na koncie wspólne występy z Victorią Legrand (Beach House) czy Katriną Ford (Celebration). Myślę, że całkiem dobrze odnalazłby się w wielu innych  gatunkach lub stylistykach. Chciałbym usłyszeć jego wokalizę na dłuższym dystansie, w stylu, który zaprezentował w kompozycji "Time Moves Slow" grupy BadBadNotGood. W teledysku, który znajdziecie poniżej, pamiętne kadry z "Do utraty tchu" Jean-Luc Godarda, i prześliczna Jean Seberg. 

Ps. Jakiś "paryski" akcent musiał się znaleźć, po tym, co dla kibiców oraz tych, którzy sami biegają po korcie, zrobiła nasza tenisistka Iga Świątek. Gratulacje!

(nota 7.5/10) 


  




W kąciku deserowym dziś początkowo pozostaniemy w tanecznych rytmach; tytuł wpisu "Muzyka dla tańczących inaczej" do czegoś zobowiązuje. Helena Deland to urodzona w Vancouver autorka tekstów i piosenkarka. Na jej koncie znajdziemy kilka singli i epek. Kilka dni temu wreszcie opublikowała swój pełnowymiarowy debiut "Someone New". Płyta ukazała się nakładem stosunkowo młodej wytwórni Luminelle Recordings, która powstała w 2017 roku, jako wynik współpracy Fat Possum z House Arrest, jej szefowie stawiają przede wszystkim na śpiewające panie.



Zespół, który bardzo lubię znów dał o sobie znać w ten pandemiczny czas. Tym razem Yo La Tengo proponuje epkę "Sleepless Night". Początkowo ten materiał wyszedł jako 12 calowa płyta przygotowana na wystawę Yoshitomo Nary w Muzeum Hrabstwa Los Angeles. To japoński artysta pomógł wybrać zestaw piosenek i zaprojektował okładkę. Na krążku znajdziemy interpretacje utworów The Byrds, The Delmore Brothers, Boba Dylana, Ronniego Lane'a i The Flying Machine, a także jedną nową i całkiem udaną kompozycję "Bleeding". Przy tej okazję pozwolę sobie jednak powrócić do mojego ulubionego coveru grupy Yo La Tengo, czyli do utworu "Gentle Hour", który pochodzi z repertuaru The Clean. Ta jakże cudna i urokliwa kompozycja pojawiła na składance "Dark Was The Night (Red Hot Compilation)".




Jeśli chodzi o krainę improwizowanych dźwięków, to The Budos Band powrócił z nową przyzwoitą, ale jednak nieco przewidywalną, moim zdaniem, płytą -"Long In The Tooth". Miłośnicy grupy, zwolennicy afro-jazzu czy afro-beatu, oraz fani analogowej jakości, powinni znaleźć tam dla siebie dużo dobrych dźwięków.  Mój kolejny ulubieniec, stały gość bloga, szef wytwórni Gondwana Records, Matthew Halsall zapowiada nowy album, który ukaże się w połowie listopada i będzie nosić tytuł "Salute To The Sun". Kompozycja "Joyful Spirits Of Universe" promuje to wydawnictwo. (Ps. warto zwrócić uwagę na realizację dźwięku).





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz