środa, 29 kwietnia 2020

RAIN SULTANOV - "INFLUENCE" (Ozella Music) "Podziękowania z okazji urodzin"

   Sporo ciekawych płyt ukazało się w ostatnich kilkunastu dniach, co jako autor tego bloga odczułem na skórze i w uszach. O ile możliwości odsłuchowe jakieś tam posiadam (zdaje sobie sprawę, że do specjalistów w tym fachu  - spędzających po 8, 10, 12 godzin dziennie przy płytach - wiele mi brakuje; moim zdaniem to stępia wrażliwość, ale to temat na inną dyskusję), o tyle na szerszą, chłodną analizę na łamach bloga czasu zwykle pozostaje niewiele. A pisać o ważnych  tytułach warto, a nawet trzeba, szczególnie jeśli te nie znalazły się w zaklętym kręgu zainteresowań brytyjskich czy amerykańskich recenzentów, którzy, tak przynajmniej im się wydaje, rządzą i dzielą na rynku muzycznym, a jakże często zamiast poszukiwać oryginalnych wydawnictw, po prostu inspirują siebie wzajemnie... do podobnych wyborów, opinii, ocen... itd.

Bo jak tu nie napisać, o najnowszej propozycji ulubionego azerskiego saksofonisty zatytułowanej "Influence", skoro poświęciłem temu artyści sporo słów, a dokładnie mówiąc, dwie recenzje, przy okazji wydania "Inspired By Nature" i "Cycle". Ostatni album Raina Sultanova ukazał się całkiem niedawno, nakładem oficyny Ozella Music, a został nagrany w legendarnym Rainbow Studio w Oslo.  Można ten krążek potraktować także jako prezent urodzinowy, bowiem twórca jazzowego festiwalu w Baku 29 kwietnia skończył 55 lat. Z tej okazji i tym wydawnictwem postanowił podziękować swoim wielkim mistrzom, którzy na różnych etapach artystycznego rozwoju wywarli na niego wpływ (stąd tytuł "Influence"). Pośród tego zacnego grona znaleźli się: Michael Brecker, w którego nagrania Rain Sultanov zasłuchiwał się jako młody chłopak. To właśnie jemu dedykowany został: "I'll Never Forget You, Mike". Wyrazy i jazzowe frazy podziękowań dla Milesa Davisa zawiera "I Know, That You'll Never Come Back", Jaco Pastorius otrzymał utwór "Morning Flight", a Dexter Gordon - "Solaris". Pozostali dwaj ważni dla azerskiego saksofonisty twórcy wymienieni z nazwiska to: Joe Zawinul oraz jeden z moich ulubionych trębaczy Kenny Wheeler. Pewnie nie tylko ja dostrzegam podobieństwa w stylu gry - choć na dwóch różnych instrumentach - pomiędzy Wheelerem, a Sultanovem.

"Nie próbowałem odtwarzać muzyki, która byłaby podobna do tego, co robili (ulubieni twórcy). Po prostu rozwinąłem kompozycję na cześć  jednego z moich idoli. Każdy z nich dał mi nowe spojrzenie, nową miłość, nowe emocje" - tyle Rain Sultanov.
Album "Influence", jak nie trudno się domyśleć, to kolejna odsłona "jazzowej krainy łagodności". W poszczególnych  utworach pojawiają się barwne muzyczne krajobrazy, stworzone przy pomocy subtelnych tonów saksofonu, fortepianu oraz kontrabasu. I tym razem azerskiego artystę dzielnie wspierał nasz dobry znajomy z poprzednich wydawnictw, pianista Isfar Sarabski, a także szwedzki basista Nils Olmedal. Gościem specjalnym był Dagobert Bohm, który kompozycje "Behind The Sky" i "Morning Flight" okrasił partiami gitary. To właśnie on w 1999 roku założył oficyne Ozella Music, gdzie jako pierwszy album wydał, jakżeby inaczej, własny krążek "Circle Around". Jeśli chodzi o płytę "Influence" dwóch rzeczy, moim zdaniem, odrobinę zabrakło. Po pierwsze, nieco bardziej wyrazistych, charakterystycznych  tematów, które właśnie w takim spokojnym, wyrafinowanym graniu stanowią o jego sile i fundamentach. Po drugie zaś, w tych, w gruncie rzeczy podobnych do siebie, kompozycjach, nie ma już tak sugestywnego spotkania europejskiej tradycji z wątkami kultury azerskiej, co było atutem i znakiem rozpoznawczym płyty "Inspired By Nature". Posłuchać warto, a jeśli ktoś lubi dokonania Raina Sultanova, to nawet trzeba.
Ps. Drogiemu Solenizantowi gratulujemy najnowszego wydawnictwa i życzymy samych sukcesów.

(nota 7.5/10)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz