wtorek, 5 listopada 2019

WILLIAM DOYLE - "YOUR WILDERNESS REVISITED" (The Orchard Music/ Bandcamp) "Magiczny urok przedmieść"

  Domy z czerwonej cegły, bujna zieleń ogródków, bramy, których zawiasy wydają bolesny pisk, labirynty wąskich uliczek, rozbity klosz lampy ulicznej rzucającej złowrogi cień, wyrwa w tafli asfaltu, zapach skoszonej trawy, odgłos kroków na żwirowej alejce, pordzewiała skrzynka na listy, do której dawno nikt nie zaglądał - wszystko to stało się zarówno źródłem inspiracji, jak i bohaterem najnowszego wydawnictwa Williama Doyle'a - "Your Wilderness Revisited".

William Doyle muzyczną przygodę zaczynał kilka lat temu pod nazwą East India Youth, za debiut: "Total Strife Forever" w 2014 roku był nominowany do Mercury Music Prize. Nazwę projektu zaczerpnął od rejonu East India Docks we wschodnim Londynie; inspirował się dokonaniami Harolda Budda i Briana Eno, który pozostał jego mentorem do dziś, i którego głos wykorzystał w nagraniu "Design Guide" na swojej ostatniej płycie. Rok 2015 przyniósł podpisanie kontraktu z wytwórnią XL Recordings oraz album: "Culture of Valume" - tym razem tytuł płyty zaczerpnął z wiersza "Monument" Ricka Hollanda. Rok później zmęczony i zniechęcony Doyle postanowił zawiesić działalność jako East India Youth, i poszukać innych inspiracji, kolejnego otwarcia. Bardzo pomocne okazało się poznanie Johna Dorana, dziennikarza muzycznego The Quietus, którego spotkał podczas koncertu Factory Floor, w Village Underground w sierpniu 2012, i któremu sukcesywnie przesyłał swoje próbki demo - "To było jedno z najważniejszych spotkań w moim życiu".

William Doyle urodził się i dorastał w Bournemouth, po śmierci ojca, w wieku 12 lat przeniósł się wraz z matką do Southampton. "Przeprowadzka z Bournemouth była dla mnie ogromną zmianą" - powiedział w jednym z wywiadów dla brytyjskiej prasy. Dotkliwa strata, ale też oswajanie się z nowym otoczeniem, odkrywanie i poznawanie kolejnych miejsc, na trwałe odcisnęło się w pamięci angielskiego artysty. I tak oto po latach kompozycja otwierająca jego najnowsze wydawnictwo - "Millersdale" - została nazwana na cześć domu, do którego przeprowadził się po śmierci ojca. "Nigdy tak naprawdę z nikim nie rozmawiałem na ten temat (śmierć ojca), i myślę, że tworzenie muzyki było sposobem na przepracowanie tych  rzeczy". Nic więc dziwnego, że płyta "Your Wilderness Revisited" dedykowana jest ojcu bohatera dzisiejszego wpisu.

Kolejnym źródłem inspiracji, do którego Doyle chętnie się przyznaje, jest twórczość Jonathana Turnera Meadesa - pisarza, eseisty i twórcy popularno-naukowych programów telewizyjnych. Meades szczególnie zainteresował się zmianami w architekturze, choć zaczynał od recenzji restauracji, jako redaktor naczelny "Tatlera" pisał o jedzeniu, zajmując miejsce samego... Juliana Barnesa (ach, jaki ten świat mały). W 2008 roku Jonathan Turner Meades dla BBC Four stworzył film zatytułowany: "Magnetic North", gdzie skupił się na analizowaniu zmian w architekturze i miejskiej przestrzeni; na trasie swojej wycieczki odwiedził północną Francję, Belgię, później Hamburg, Gdańsk, a podróż zakończył w Helsinkach.
William Doyle jako młody chłopak z uwagą oglądał program "Magnetic North", zapamiętał, że autor telewizyjnych audycji starał się znaleźć różnicę pomiędzy północnymi, a południowym regionami poszczególnych krajów, które nastolatek mógł później również dostrzec za swoim oknem.

Przedmieścia bywają kojarzone ze spokojem oraz nudą powtarzalnej codziennej egzystencji, ale to również suburbia zdaniem Williama Doyle'a skrywają swoje niekiedy intrygujące sekrety. Ulice, domy, widoki, znane tylko nielicznym zakątki, Genius loci, to czynniki kształtujące tożsamość oraz zaproszenia, żeby wniknąć głębiej, przyjrzeć się uważniej. I taką właśnie pierwszą próbę przyjrzenia się z bliska tematyce przedmieść w kontekście artystycznym Doyle podjął już cztery lata temu, kiedy to rozpoczął pracę nad najnowszym albumem.

Płytę "Your Wilderness Revisited" rozpoczyna wspomniany już "Millersdale" elektroniczną repetycją (które stanowią bazę dla wielu utworów, również w postaci zapętlonych głosów), i kiedy myślimy, że ów charakterystyczny minimalistyczny motyw będzie dalej rozwijany, pojawia się free-jazzowy saksofon, który pogłębia, a zarazem nadaje inny wymiar tej kompozycji. Subtelne przejścia pomiędzy stylistykami, umiejętne korzystanie z wielu estetyk w obrębie tematu oraz budowanie sugestywnych przestrzeni, są z pewnością znakami rozpoznawczymi tego albumu. Zaproszenie do studia saksofonistki Laury Misch oraz saksofonisty Alexa Paintera okazało się być znakomitym posunięciem, podobnie jak skorzystanie z pomocy gitarzysty, basisty, perkusisty, a tym samym zwolnienie się z odpowiedzialności gry na każdym instrumencie. W "Continuum"  Doyle przypomina mi odrobinę dokonania Petera Gabriela, nawiązań do art-rocka umiejętnie wplecionych  w  tkankę poszczególnych nagrań  jest całkiem sporo. W tym osobliwym połączeniu art-rockowej tradycji z nowoczesnością udało się uzyskać coś jeszcze - przywołać, przynajmniej częściowo, ducha linii melodycznych sprzed 40 lat. Warto także wspomnieć, jak dobrze w tak kreowanych przestrzeniach odnalazł się delikatny głos wokalisty, co chyba najlepiej potwierdza "An Orchestral Depth", okraszony zmysłowym podmuchem saksofonu oraz cytatem dźwiękowym z ulubionego Jonathana Meadesa (program "Father To The Man"). Ciekawe, że to kolejna w tym roku płyta - po recenzowanych na łamach tego bloga albumach Modern Nature - "How To Live" i Anni Hogan - "Lost in Blue", która powstała w wyniku inspiracji architekturą krajobrazów, znaczeniem konkretnych  miejsc.
Nie ulega wątpliwości, że to bardzo udane wydawnictwo, które gorąco polecam.

(nota 8.5/10)


 Na dobry początek oddajmy tedy, co jest cesarskiego cesarzowi , głos ma Brian Eno i William Doyle.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz