niedziela, 30 czerwca 2019

EXOTERM - "EXITS INTO A CORRIDOR" (Hubro Music) "Tajemnica krwawych łez"

  W zamierzeniach miał to być wpis o muzyce lekkiej, nieźle wyprodukowanej, i przyjemnej w odbiorze. Krótko mówiąc, zamierzałem przedstawić letnią, najlepiej avant-popową propozycję na ciepły czas wakacji. Tymczasem będzie momentami ciężkawo, awangardowo, mrocznie i tajemniczo, a płyta, której opis przedstawię poniżej, będzie wymagała od słuchacza nieco większego skupienia i uwagi, niż tradycyjne, nawet bardzo wyrafinowane, avant-popowe propozycje.

Grupa Exoterm - czy supergrupa, jak chciałby autor jednego z internetowych wpisów na stronie wytwórni Hubro Music - to kwartet, który tworzą połączone siły muzyków norweskich i amerykańskich. Przy czym, jak za chwilę się przekonacie, człon artystów zza oceanu jest o wiele bardziej znany i rozpoznawalny nie tylko w środowisku muzyki improwizowanej. Mam tu na myśli Jimiego Black'a i Nelsa Cline'a. Pierwszy z wyżej wymienionej pary to, jak wielu innych zacnych gości na łamach tego bloga, absolwent znanej i cenionej szkoły - Barklee College of Music, perkusista i współtwórca postrockowo-jazzowej formacji Alasnoaxis. Na koncie ma kilkadziesiąt wydawnictw w różnych konfiguracjach. Pod szyldem BBC (Berne/Black/Cline) wydał ceniony wśród krytyków album "The Veil". Wspomniałem nazwisko Nelsa Cline'a nie bez powodu, bo to właśnie amerykański gitarzysta po raz kolejny wystąpił u boku Black'a, tym razem w projekcie Exoterm. Nels Cline to chyba wciąż mało znany i niezbyt doceniany w naszym kraju, a szkoda, 63-letni gitarzysta, znany przede wszystkim z formacji Wilco. Ponoć jednym z powodów dla którego wybrał gitarę jako ulubiony instrument, był utwór Jimi Hendrixa - "Manic Depression". Ach, ten Jimi. W dorobku ma współpracę między innymi z Charlie Hadenem, Wadada Leo Smithem, Timem Berne, czy Thurstonem Moorem.

Drugą zdecydowanie mniej znaną parę międzynarodowego kwartetu, jakim jest EXOTERM, tworzą norwescy artyści: Kristoffer Berre Alberts i Rune Nergaard. Pierwszy z nich to norweski saksofonista, absolwent Jazz Academy w Trondheim oraz Norweskiej Akademii Muzycznej, wydaje płyty w Clean Feed i KBA Records. Rune Nergaard to 36-letni norweski muzyk jazzowy, basista, jego dyskografia obejmuje kilkanaście tytułów, najczęściej udziela się w formacji Bushman's Revenge, u boku Garda Nielsena, grał także w Astro Sonic i Scent of Soil. To właśnie Rune Nergaard jest twórcą wszystkich sześciu kompozycji na albumie Exoterm - "Exits Into A Corridor".

Początek, czyli "First Light", to dość łagodny, jak na możliwości grupy, wstęp, o czym przekonają nas kolejne kompozycje. W dalszych odsłonach moc i siła rażenia znacznie wzrośnie, aż do awangardowych czy freejazowych rozwiązań w zamykającym całość "Manufacturing A Smile (Exits Into A Corridor)". Mamy tutaj gitarowe plamy, oddechy saksofonu i delikatne pomruki basu, warta podkreślenia jest świetnie się rozumiejąca sekcja rytmiczna. Nels Cline początkowo gra długimi dźwiękami, chcąc pogłębić narastającą psychodeliczną atmosferę, którą pod koniec nieco rozjaśnią tony saksofonu. Grupa udanie eksploruje jazzowo-rockowe pogranicze. W kolejnych bardzo udanych kompozycjach: "Forest Mist - Night", "...Back Towards The Car - Night", "Two More Times", słychać, że "Exits Into A Corridor" to przede wszystkim poszukiwanie języka, lub języków, ciekawa gra idiomami, i w luźne skojarzenia, subtelne współodczuwanie, z dala od pewnego i bezpiecznego terytorium. Artyści unikają tradycyjnych schematów, nużącej reprodukcji pomysłów, raz szukają harmonii, to znów rozmaitych dysonansów i wspólnej energii. Komunikują się na różnych płaszczyznach, praktycznie bez żadnych zbędnych  ornamentów. W końcu nazwa grupy do czegoś zobowiązuje ("exoterm" - nawiązuje do procesu, w którym to uwalniana jest większa dawka energii, niż była potrzebna do jej wytworzenia). Jazz, awangarda, psychodeliczny rock, wszystko to miesza się ze sobą w intrygujący sposób. Chciałoby się, żeby od czasu do czasu nieco więcej było dialogów gitary i saksofonu, interakcji basu oraz perkusji. W wielu kompozycjach właśnie Kristoffer Berre Alberts i jego saksofon zawłaszczyli sporą część sceny, co przez jednych może być odebrane jako plus, a przez innych już niekoniecznie.

W ostatnich dniach część wolnego czasu poświęciłem na lekturę znakomitej wspomnieniowej powieści Didiera Eribona - "Powrót do Reims" oraz na serial: "Cud. Tajemnica krwawych łez". Film jest trochę o tym, jak my, współcześni, jesteśmy kompletnie nieprzygotowani (pozbawieni wrażliwości i aparatu pojęciowego), żeby wyłowić, odebrać, dostrzec choć przez chwilę, coś, co wymyka się trafnemu opisowi, jednoznacznej definicji, prostemu ujęciu, coś, co pojawia się i migocze w "szczelinach istnienia" (M.Heidegger, J. Brach-Czaina). Jak napisał przed laty Zygmunt Bauman: usunęliśmy tajemnicę z kręgu naszego horyzontu poznawczego.
Podobnie jest z twórczością formacji Exoterm - stąd mój początkowy wpis, o uwadze i skupieniu, którego potrzebuje tego typu muzyka. A krew? - zapyta całkiem słusznie ktoś z Was. Owszem... Proszę bardzo. Oto, co na ten temat można znaleźć na stronie wydawcy: "Muzyka o takiej mocy i immanencji, że prawie krwawi przez głośniki". Zresztą... posłuchajcie sami...
Ps. Gdyby głośniki waszego zestawu stereo rzeczywiście zaczęły krwawić... nie biegnijcie po księdza, może nie być przygotowany, żeby zderzyć się z taaką dawką "tajemnicy".

(nota 7.5-8/10)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz