sobota, 15 lutego 2025

THE DELINES - "Mr. LUCK AND Ms. DOOM" (Decor Records) "Dyskretny urok pesymizmu"

 

To już nasze drugie spotkanie - nie licząc singli i zapowiedzi - z muzyką amerykańskiej grupy The Delines. Trzy lata temu pokusiłem się o recenzję ich bardzo udanego albumu - "The Sea Drift", który stanowił dla mnie coś w rodzaju furtki prowadzącej do całej twórczości zespołu. Tak to już nieraz bywa z płytami niektórych artystów, że czasem długo potrafią skrywać przed nami swój niepowtarzalny urok, i nigdy nie wiemy, kiedy lub czy w ogóle nastąpi moment jego odsłonięcia. Szczególnie, że muzyka The Delines nie jest spektakularna, nie mieni się finezyjnymi kształtami, rozwiązaniami, nie krzyczy wyrazem buntu czy sprzeciwu wobec zastanych reguł. Raczej i zdecydowanie bliżej jej do tego, co we wszelkiej twórczości artystycznej określamy mianem "dojrzały". Gitarzysta i autor tekstów Will Vlautin i wokalista Amy Boone oraz ich koledzy z zespołu, wolą poruszać się sprawdzonymi i utartymi ścieżkami, niż wytyczać nowe zaskakujące szlaki albo błądzić beztrosko po manowcach i bezdrożach na podobieństwo bohaterów ich muzycznych opowieści.




Historia pierwszego spotkania Vlautina i Boone to temat na oddzielne opowiadanie. Oto muzyk i pisarz, z kilkoma dobrze przyjętymi powieściami na koncie (niektóre doczekały się adaptacji filmowych, w Polsce ukazała się powieść: "Zawsze przychodzi noc"), o którym Ursula K. Le Guin napisała, że to: "Niesentymentalny Steinbeck, który pokazuje, kto tak naprawdę mieszka obecnie w naszej  Ameryce", trafia przypadkiem do podrzędnego baru, gdzie na scenie swoje tęskne pieśni nuci nieznana kobieta. To była Amy Boone. I tak właśnie rozpoczęła się przygoda The Delines, do której to formacji szybko dołączyli pozostali artyści, w tym trębacz i autor wszystkich aranżacji smyczkowych Cory Grey. Nieformalnym członkiem zespołu jest również John Morgan Skew, czuwający zwykle za konsoletą w Bocce Studios, przyjaciel i producent wszystkich płyt.

"Amerykańskie kino, owszem, bywa oszustwem, ale w prawdziwych dekoracjach. Istnieją te motele, te jadłodajnie, te samochody, ci samotni ludzie. Ich historie też istnieją, tylko najczęściej nie mają dobrych zakończeń. Nie maja dobrych dialogów, nie mają tak wspaniałych awantur, strzelania, krwi. Mają nudę, otyłość, bolące plecy".  Maciej Jarkowiec - "Rewolwer obok Biblii".

Bohaterami tekstów Vlautina są ludzie marginesu - przestępcy, narkomani, alkoholicy, prostytutki, mordercy, złodzieje, wszelkiej maści nieudacznicy - "Losers", wiodący swój banalny czy też nędzny żywot, gdzieś z dala od zgiełku rozświetlonych neonami miast lub bezkresnej zielni pól golfowych. Cechą charakterystyczną tych osobowości jest fakt, że wciąż podrywają się do walki, wciąż gdzieś na dnie ich serc majaczy wątła nadzieja, że przewrotny los w końcu i do nich się uśmiechnie. Co ciekawe, w kolejnych kompozycjach The Delines często spotykamy ich w drodze ("Bycie w drodze"), pozostają w ruchu, pomiędzy jednym punktem a kolejnym. ("Podobnie jak w szeregu innych dziedzin, człowiekiem się nie rodzimy, lecz się nim stajemy. Myślę, że w dzisiejszych czasach, które pędzą jak szalone (ku zatraceniu?), warto o tym przypominać" - Gregoire Buillier - "Serce nie ustaje"). Jakby uciekali od kolejnych dramatów z myślą, że zdołają również uciec od samych siebie. Jakby zapomnieli, że : "na autostradzie nie ma nic poza ciemnością drogi" (fragment tekstu z piosenki "There's Nothing Down The Highway" - The Delines).




Przyczynkiem do powstania najnowszej piosenki "Mr.Luck And Ms.Doom" była osobliwa prośba wokalistki Amy Boone, która po zakończeniu koncertu  w Dublinie poprosiła autora tekstów, żeby w końcu napisał prostą piosenkę o miłości, która w odróżnieniu od większość pozostałych, miałaby pozytywny wydźwięk. "Posłuchaj, musisz w końcu napisać dla mnie prostą piosenkę miłosną, w której nikt nie umiera i nic nie idzie źle albo oszaleję".

Willy Vlautin nie byłby sobą, gdyby bohaterami tej historii nie uczynił Mr. Luck (Pana Szczęście), który ma za sobą odsiadkę czterech lat więzienia, i Ms.Doom ( "Panna Zagłada"), pogrążonej w ponurych myślach sprzątaczki. W kolejnych odsłonach najnowszej płyty status podmiotów lirycznych bywa podobny. W "Left Hook Like Frazier" napotkamy kobietę, która ma słabość do nieodpowiednich mężczyzn, mówiąc krótko, ofiarę przemocy domowej oraz frazy: "Miał żonę, dzieci, lewy sierpowy jak Frazier i słowa, które uderzały równie mocno". W świetnym singlowym "The Haunting Thoughts" bohaterka ma dojmujące przeświadczenie, że świat wokół niej za chwilę legnie w gruzach. W "Nancy And Pensacola Pimp" - szesnastolatka więziona jest przez opresyjnego alfonsa. "Sittin On The Curb" - odmalowuje obraz małżonki, oglądającej płonący dom, z mężem i jego kochanką w środku, zastanawiającej się: "Co ona ma, czego nie mam ja?"

Ktoś porównał słuchanie muzyki The Delines do oglądania kryminału, również tego spod znaku noir. Sporo tutaj leniwego tempa, jak w kadrach Jima Jarmusha, nie mniej wolnych najazdów kamery, zbliżeń na zmęczone życiem twarze, udręczone ponure oblicza, tęskne oczy na dnie których odbija się migotliwy blask latarni ulicznych, subtelnie podkreślony tu i ówdzie przez akcenty instrumentów dętych. Chyba najbliżej tej specyficznej i nieco wycofanej ekspresji do niespiesznych dawnych złotych ballad, z okresu lat świetności grupy Lambchop. Bardzo udana propozycja.

(nota 8/10)


 


Zbiór singli i zapowiedzi zaczniemy od fragmentu płyty austriackiego rodzeństwa, w dodatku debiutantów - Anna, Laurenz, Nino, i basista Max Wallners - którzy przyjęli nazwę WALLNERS i przed tygodniem opublikowali pierwszy album zatytułowany "End Of Circles".





Trzy dni temu pojawiło się nowe video naszych dobrych znajomych z grupy The Saxophones. Pewnie wkrótce nadejdzie nowy album.




Kolejni nasi znajomi, czyli norweska grupa Mildfire, całkiem niedawno na łamach bloga pojawiła się recenzja ich ostatniego albumu - "Kids In Traffick", w ubiegłym tygodniu zaprezentowali nowy singiel.





Kolejna nowość zabierze nas do miasta Los Angeles, gdzie rezyduje duet Tremours - Lauren Andino i Glenn Fryatt. Przed tygodniem opublikowali płytę zatytułowaną "Fragments".





Mam nadzieję, że siedem dni temu i w ostatnich dniach posłuchaliście albumu Matta Hsu's Obscure Orchestra - "Forest Party". Często do niego wracam, chociażby do tego świetnego fragmentu.





Na moment zajrzymy do Belgii, gdzie działa i tworzy grupa The Feather, dowodzona przez Thomasa Medarda, przed kilkoma dniami pojawił się ich nowy singiel.




MISS TYGODNIA  - zabierze nas do miasta Los Angeles, gdzie działa grupa Elf Freedom. Z dużą przyjemnością i drobnym opóźnieniem wysłuchałem ich ostatniej płyty zatytułowanej "Solistice". Jeśli ktoś lubi zanurzyć się w psychodelicznych przestrzeniach, proszę bardzo!



 
"Kącik improwizowany" - rozpoczniemy od bardzo urokliwej kompozycji basisty Briana Johna McBrearty'ego, który wraz z grupą przyjaciół, w tym saksofonistą Mattem Douglasem, w drugiej połowie stycznia opublikowali album zatytułowany "Remembering Repeating". Czarujące!





Bardzo lubię dialogi trąbki i fortepianu w różnych odmianach i konfiguracjach. Jedną z nich przedstawia świetny album fińskiego trębacza Mikko Pettinena oraz pianisty Merlijna Angada Gaura, wydany pod koniec stycznia, i zatytułowany "Sketches, Songs And Improvisations".




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz