sobota, 8 lutego 2025

RATS ON RAFTS - "DEEP BELOW" (Fire Records) "Analogowy powiew"

 

    "Wielki głód" - to, jak podają źródła, okres klęski głodu, który dotknął irlandzkie społeczeństwo (szczególnie jego warstwy najuboższe), i przypadł na lata 1845-1849, głównie za sprawą ogromnych strat w uprawach ziemniaków (źródłem zarazy był pierwotniak). Przyczyniła się również do tego nieodpowiednia polityka i złe decyzje angielskiego rządu. "Populacja Irlandii zmalała wtedy o 20 %, doszło także do wielkiej fali emigracji - Irlandię opuściło dwa miliony ludzi". "Bóg zesłał na nas zarazę ziemniaczaną, ale to Anglicy dali nam głód". Z tym ostatnim próbowano poradzić sobie w różny sposób - powiadają, że to potrzeba bywa matką wynalazków. Przy tej okazji powstała "potrawa" - gulasz ze szczurzego mięsa, które to danie nazwano "Rats On Rafts". Tak się składa, że od nazwy tego "wykwintnego dnia" wzięła się również nazwa niderlandzkiego zespołu, który w dniu wczorajszym opublikował czwartą w dyskografii płytę zatytułowaną "Deep Below".



Członkowie formacji nie ukrywają swoich prywatnych muzycznych fascynacji - postpunk, new-wave, coldwave itd. Mówiąc krótko, brzmienie, które prężnie rozwijało się na początku lat osiemdziesiątych i bywa kojarzone z takimi zespołami jak: The Cure, Bauhaus, The Fall, Echo & The Bunnymen itd. Warto podkreślić, że twórczość Rats On Rafts nie jest jedynie pustym naśladownictwem tamtej stylistyki. Grupa z Rotterdamu - gdzie w tym tygodniu toczy się prestiżowy turniej tenisowy ATP 500 - po prostu chce brzmieć tak, jakby kalendarz wciąż wskazywał rok 1982. Nic więc dziwnego, że członkowie zespołu używają analogowego sprzętu oraz technik rejestracji z minionej epoki. "Era cyfrowa daje ludziom wiele nowych możliwości, ale wszyscy podążają tą samą drogą, kwantyzują, kompresują, nudzą" - podsumował krótko wokalistka i założyciel formacji David Fagan.

Dlatego w ich studiu nagraniowym, które mieści się w piwnicy pod budynkiem biurowca, niedaleko lotniska, znajdziemy stary mikser Telefunken M15, syntezator Eminent String Ensemble, magnetofony szpulowe oraz analogowe rejestratory. O cały ten zabytkowy sprzęt dbał przyjaciel grupy James Rubery, który zmarł niedawno, i to również jemu został dedykowany najnowszy album.

"Świat jest urządzony tak, że rzeczy dookoła nieustannie muszą się zmieniać i rozwijać wraz z najnowszymi osiągnięciami technicznymi oraz trendami. Jednak dla naszego zespołu nie jest to konieczne. Nie mamy potrzeby, żeby rozwijać się razem ze światem" - David Fagan.



Pierwszym utworem, który usłyszałem z tej płyty kilka miesięcy temu, był drugi w kolejności "Japanese Medicine", świetnie wprowadzający w nastrój całego wydawnictwa. Z jednej strony stanowi on wyraz zainteresowania japońską sceną alternatywną, dokonaniami takich mało znanych artystów jak: Inoyamaland (ambient, new-wave), czy Miharu Koshi. Z drugiej, to liryczna retrospektywa dotycząca nastoletnich przyjaźni, próba przywołania atmosfery dni młodości, która tak szybko minęła.

To mniej więcej w tamtym okresie, w czasach szkoły średniej, skład powołany do życia przez Davida Fagana i Arnoud Verheula grał pierwsze nieśmiałe covery - "Killing An Arab" - The Cure, czy "Taste The Floor" - The Jesus And The Mary Chain.

"Jeśli posłuchasz płyt Joy Division, dla wielu są one przygnębiające. Dla innych, to jak wejście do ciepłej kąpieli, ponieważ mogą utożsamić się z tą muzyką. Myślę, że to samo dzieje się w piosence "Hibernation" - podsumował David Fagan.

Nie tylko w tej odsłonie udanej płyty "Deep Below" znajdziemy znajome tony, kojarzone ze sceną alternatywną początku lat osiemdziesiątych. Natomiast wokaliza Davida Fagana, który lubi używać sporo efektu pogłosowego, może przywoływać wspomnienie z czołowymi przedstawicielami sceny new romantic. Album "Deep Below" to świadoma i z premedytacją stworzona kraina muzycznych wspomnień. Trudno coś zarzucić poszczególnym kompozycjom, może poza faktem, że ani przez moment nie wychodzą poza granice jasno określonej estetyki. Mocno osadzone w ramach gatunkowych stworzone zostały w oparciu o wielokrotnie już wykorzystane dźwięki, harmonie, przebiegi melodyczne.

 Nastrój tego krążka chyba najbardziej skojarzył mi się z atmosferą płyty nieco zapomnianego już dziś brytyjskiego zespołu The Danse Society - "Haeven Is Waiting". Świetny "The Day Before" zabrał moje myśli w stronę albumu "Faith " - The Cure, a w "Sleeepwalking" pobrzmiewają echa gitary, której brzmienie można odnaleźć na pierwszych płytach Cocteau Twins. Ciekaw jestem recepcji tego wydawnictwa wśród młodych poszukiwaczy alternatywnych dźwięków, bo o starszych "płytowych wyjadaczy" jestem dziwnie spokojny. Ślimak widoczny na okładce płyty ma symbolizować niespieszność kompozycji. Podczas rejestracji poszczególnych nagrań sporo padało, a w sali prób pojawiło się kilka ślimaków. Ten motyw postanowił wykorzystał twórca okładki, niderlandzki grafik Viktor Hachmang.

(nota 7.5/10)

 


Wspomniałem o zespole The Danse Society, który powstał w 1980 roku, ze Stevem Rawlingiem jako wokalistą. Zajrzymy więc na ich album "Haeven Is Waiting".



Sporo dziś będzie podobnego brzmienia, gdyż postanowiłem zebrać w jeden zestaw nowości w tym gatunku. Oto kolejna reedycja przed nami, która ukazała się w ostatnich dniach, zabiera nas do 1991 roku. Wtedy to zespół z Bostonu - Drop Nineteens wysłał swoje utwory demo do wytwórni płytowej. Zebrano je w całość i opublikowano pod nazwą "1991". 




The Underground Youth to brytyjski zespół, który znalazł dla siebie przystań w Berlinie. 4 kwietnia ukaże się ich nowy album zatytułowany "Decollage".




Pozostaniemy na niemieckiej ziemi. Elektrokohle to międzynarodowe trio, które na początku lutego opublikowało album "Kalt Wie Du Bist".



Nasz dobry znajomy duet prosto z miasta Alameda (San Francisco), recenzowałem ich ostatni album na łamach bloga - Vague Lanes, w ostatnich dniach zaprezentował nowy singiel.




Skoro padła już nazwa Vague Lanes, warto raz jeszcze powrócić do mojego ulubionego fragmentu z ostatniej recenzowanej tutaj płyty - "Foundation And Divergence". Cudeńko!!!




I kolejna nowość utrzymana w podobnej estetyce, zespół z miasta Nottingham, który przyjął nazwę LIIGHT oraz ich ostatni singiel.



W Kalifornii rezyduje Josh Hwang, który ukrywa się pod nazwą Castlebeat, kilka dni temu opublikował najnowszą propozycję.



I ponownie reprezentant Wysp Brytyjskich, miasto Leeds, gdzie rezyduje zespół Honesty, który wczoraj wydał płytę zatytułowaną "U R HERE".




Gościliśmy na łamach bloga zespół syna perkusisty The Cure - czyli grupę Topographies. W ubiegłym roku zaprezentowałem album syna Yanna Tiersena, pora na syna klasycznego dziś twórcy minimalizmu Terry Rileya - Gyana, który wczoraj wydał album zatytułowany "Winter Sun". W ten sposób kończy się to wydawnictwo.



"MISS TYGODNIA" - czyli piosenka, którą w ostatnich dniach i godzinach słuchałem najczęściej, zabierze nas do Oslo, skąd pochodzi znana już i prezentowana tutaj grupa - YNDLING. Oto ich najnowszy singiel.



"KĄCIK IMPROWIZOWANY" - dziś reprezentuje australijski artysta, o tajwańskich korzeniach - Matt Hsu, kompozytor, a przede wszystkim lider dwudziestopięcioosobowej orkiestry. Kilka dni temu ukazał się jego album Matt Hsu's Obscure Orchestra - "Forest Party", do którego przesłuchania gorąco Was zachęcam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz