sobota, 13 kwietnia 2024

HANNAH MIETTE - "HANNAH MIETTE" "Perkusista wśród przyjaciół"

 

     Kilka dni temu obejrzałem pierwszy odcinek ciekawego serialu dokumentalnego produkcji francuskiej, zatytułowanego "Seks i muzyka". Jego twórcy utrzymują, że w 1950 roku około trzech procent tekstów popularnych piosenek nawiązywało do seksu. W latach siedemdziesiątych już 40 %, zaś w 2009 roku liczba ta wzrosła do 92 %. Oczywiście kryje się za tym, bo kryć musi, nierozerwalny związek z procesem emancypacji kobiet oraz większa rola, jaką te ostatnie odgrywają w przestrzeni muzyki popularnej (a mówi się potocznie, że to mężczyźni najczęściej rozmawiają o seksie). Paradoks polega na tym, że z jednej strony artystki walczą o uznanie własnej podmiotowości, z drugiej zaś tak chętnie i często same sprowadzają się do funkcjonowania w przestrzeni estetycznej jako obiektu-przedmiotu pożądania. W tym kontekście można pokusić się o stwierdzenie, że historia muzyki jest także historią przemian społeczno-obyczajowych. Dlatego dziś w głównej odsłonie bloga, odrobinę na przekór zestawieniom i procentom, pojawi się album z piosenkami, których warstwa liryczna nie nawiązuje, przynajmniej bezpośrednio do tematyki seksualnej. O warstwie symbolicznej tych wersów nie będę się wypowiadał, gdyż wśród zacnego grona Czytelników zawsze może trafić się jakiś zagorzały zwolennik teorii Freuda, który w tradycyjnym "Dzień dobry", doszuka się perwersyjnej symboliki. Swobodny, a jakże, tytuł "Let Me Know", również może budzić uzasadnione podejrzenia oddanych, jedynie słusznej idei, dewotek. Cóż zrobić...



Oczywiście, i jak słusznie podejrzewacie, przynajmniej niektórzy z Was, do debiutanckiej płyty "Hannah Miette" nie zwabiły mnie teksty poszczególnych piosenek, tylko zaproszeni do studia gościa, którzy w poszczególnych odsłonach tego albumu użyczyli swoich charakterystycznych głosów. Oprócz linii wokalnej dostali od francuskiego twórcy, który ukrywa się pod niezbyt wyszukaną nazwą - Hannah Miette - czyli Luciena Chatina, wolną rękę, i mogli także zatroszczyć się o wspomnianą już wcześniej warstwę liryczną. 

Z tych najbardziej znanych artystów warto wymienić chociażby Kate Stables (recenzowana przeze mnie grupa This Is The Kit), jej koleżankę z zespołu, znaną z kilku wpisów, basistkę i wokalistkę Rozi Plain, czy Francois'a Atlas (formacja Francois & The Atlas Mountains). Tak się złożyło, że wszyscy oni są przyjaciółmi francuskiego perkusisty, który po wielu sesjach nagraniowych, czy trasach koncertowych, gdzie dopełniał składu różnych formacji, wreszcie postanowił wydać coś pod własnym szyldem. Lucien Chatin to absolwent studiów muzycznych w Lyonie, który przez długi czas poszukiwał własnej drogi, występując w głównie mało znanych grupach. Zebrane w ten sposób doświadczenie wykorzystał komponując zestaw udanych dziesięciu utworów, które wypełniły debiutanckie dzieło zatytułowane po prostu "Hannah Miette".



"Nigdy w życiu nie komponowałem. I tak naprawdę nie wiedziałem, dokąd zmierzam. Wszystko wychodziło samo, bez określonego celu"  - oświadczył Chatin w wywiadzie. Debiutancki krążek udanie otwiera koleżanka francuskiego artysty z grupy Blumi, czyli Emma Broughton. Gustowne i lekkie, całkiem nieźle podane, linie melodyczne stanowią coś w rodzaju znaku rozpoznawczego tego wydawnictwa. Przy okazji "L'etreinte" mogą przypomnieć się dokonania grup związanych niegdyś z oficyną Morr Music. Przyjemnie miękka i nieźle wpleciona w aranżacyjną tkankę warstwa elektroniczna uzupełniona została przez delikatne tony gitary elektrycznej i cytaty z nagrań terenowych. Fragment "Liecuma" zaśpiewany przez Margaux Delatour (grupa La Desert De Clude), przynosi zwolnienie tempa akcji oraz roztacza wokół atmosferę magicznego snu. Z kolei wspomniana wcześniej Kate Stables świetnie odnalazła się w tej stworzonej przez francuskiego twórcę indie-popowej stylistyce. 

Najdłużej trwały prace nad kompozycją "Revoir La Mer", gdzie pojawia się wokaliza Francois'a Atalsa. Lucien Chatin zdecydował się wykorzystać w nim rzadko spotykane metrum w muzyce popularnej - 5/4, a później długo wahał się, w jaki sposób wypełnić pozostałe ścieżki tego utworu. Na płycie "Hannah Miette" znajdziemy również odsłony instrumentalne, to tutaj obok syntezatorów wykorzystano chociażby dźwięki klarnetu, sugestywnie dopełniające barwne filmowe tematy. Trzeba przyznać, że jak na zawodowego i dyplomowanego perkusistę, Lucien Chatin dał niewielki pokaz swoich możliwości. Można odnieść wrażenie, że wręcz celowo unikał brzmienia klasycznych bębnów oraz talerzy. Zdecydowanie bardziej wolał odmierzać kolejne takty przy pomocy elektronicznych wynalazków. Na koniec głównego wątku zanurzymy się w "ociekający perwersyjnym seksem" teledysk.  

(nota 7.5/10)



Na dobry początek "Dodatków..." wyjątkowo szczodry dodatek, cała płyta Cindy Lee - "Diamond Jubilee", która ukazała się wczoraj, a recenzent serwisu Pitchfork wystawił jej bardzo wysoką i rzadko spotykaną notę 9.1. Pod nazwą ukrywa się Patrick Flegel, który odpowiada za ten barwny koktajl rozmaitych stylistyk. Przed Wami dwie godziny muzyki, trzydzieści dwie piosenki, których warstwa liryczna, nawiązują do tematyki seksualnej, owszem, bo to głównie pieśni o miłości.



Skoro w dzisiejszej odsłonie nieco więcej formuły piosenkowej, to musi zabrzmieć kolejny utwór grupy Camera Obscura, która w ten sposób zapowiada najnowszą płytę zatytułowaną "Look To The West", premiera 3 maja.



Prześliczna piosenka otwiera najnowszy, wydany wczoraj, album zatytułowany "The World Is Louder", polskiej grupy Oxford Drama.



Przed tygodniem zaprezentowałem pierwszy singiel z płyty "Kimiyo" - Alexa Henry'ego Fostera, najwyższa pora na kolejny, premiera albumu 26 kwietnia.



Baby Rose i Badbadnotgood - czyli wokalistka Jasmine Rose i przyjaciele z dobrze znanej grupy, fragment wczoraj opublikowanej płyty "Slow Burn".



Jakiś czas temu prezentowałem poprzedni album grupy Project Gemini zatytułowany "The Children Of Scorpio", w ubiegłym tygodniu ukazała się płyta "Colours And Light". Oto tytułowy fragment.



Przeniesiemy się do Melbourne, skąd pochodzi formacja Focus Group, w dniu wczorajszym opublikowała wydawnictwo zatytułowane "Australian Drama".



Zajrzymy do katalogu brytyjskiej oficyny Preserved Sound, która w ubiegłym tygodniu opublikowała album Haydena Barry zatytułowany "Who Are We". Wybrałem z niego taki fragment.





Wczoraj ukazał się album amerykańskiej wokalistki i basistki Meshelli Andegeocelli, zatytułowany "Red Hot & Ra - The Magic City", na którym znajdziemy taką oto pieśń.




Zwalniamy tempo, gdyż piłka na kortach ziemnych odbija się wolniej niż na pozostałych nawierzchniach, pamiętajcie o tym, robiąc zakłady u bukmacherów. Amalie Dahl's Dafnie to norweski kwintet, który wczoraj opublikował album zatytułowany "Star Op Med Solen". Moja ulubiona kompozycja nosi tytuł "Eco- Echoes". Prawdziwy "slow music".



A gdzie podziało się "nagranie tygodnie"? - słusznie zapytacie. Zostawiłem je na sam koniec naszej sympatycznej wyliczanki. Pochodzi z płyty wydanej w 2022 roku, a więc już wiekowej. Allen Dennard to amerykański trębacz, absolwent uniwersytetu w Michigan, który przy pomocy przyjaciół (do studia zaprosił aż sześciu saksofonistów) wydał album zatytułowany "Flashback". Oto moja ulubiona odsłona tego wydawnictwa. Cudeńko!!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz