sobota, 13 stycznia 2024

RUBBER TEA - "FROM A FADING WORLD" (Tonzone Records) "Niemiecki art-rock"

 

     Wydaje się, że jeszcze poczekamy kilka, może kilkanaście dni, na pierwszy duży wysyp nowych atrakcyjnych płyt. Premiera albumu, który będzie naszym dzisiejszym bohaterem, miała miejsce w grudniu ubiegłego roku, więc nie jest to wiekowe wydawnictwo. Przyznam szczerze, że wychowałem się w pewnym sensie także na płytach art-rockowych z przełomu lat 60/70 - tych, i nadal mam  do nich spory sentyment. Współczesne młode zespoły jako kierunek artystycznych działań bardzo rzadko wybierają ten nurt. Powodów można znaleźć kilka. Pierwszy z nich dotyczy biegłości opanowania instrumentu. Żeby sprawnie poruszać się w tej estetyce, trzeba po prostu umieć grać na gitarze, basie, saksofonie, organach, w stopniu bardzo zaawansowanym. Kompozycje art-rockowe - pewnie każdy z nas choć jedną taką w życiu słyszał - mają to do siebie, że są mniej lub bardziej rozbudowane. W wielu wypadkach łączą w sobie kilka spójnych części, które czasem trwania znacznie wykraczają poza tradycyjny radiowy singiel. Takie "piosenki" ciężko się promuje, wkład pracy jest całkiem spory - godziny prób, konsultacji, zmian i dogrywek - a potencjalna nagroda mglista i symboliczna. Może nią być zadowolenie, podziw i podziękowania garstki dziennikarzy oraz zorientowanych w temacie fanów, którzy kupią takie wydawnictwo, a potem będą na tyle uprzejmi i wdzięczni, że pojawią się również na koncercie.



Pomimo tych utrudnień czy niedogodności, gdzieś w okolicach 2017 roku, w niemieckim mieście Brema, powstał zespół o dźwięcznej nazwie Rubber Tea. Młodzi muzycy byli zafascynowani art-rockowym graniem sprzed pięćdziesięciu lat, takimi zespołami jak: King Crimson, Procol Harum, Genesis, Yes, Caravan, Camel itd. Nic więc dziwnego, że w ich pierwszych  kompozycjach można było odnaleźć mnóstwo nawiązań do klasycznych pozycji wyżej wymienianych grup. Debiutanckie dzieło niemieckiej formacji zatytułowane "Infusion" ukazało się w 2020 roku. Zdobiła je bardzo atrakcyjna okładka, autorstwa Davida Erzmanna, który oprócz zdolności plastycznych jest również całkiem sprawnym basistą.

 Utwory zawarte na tym albumie były dość zachowawcze jak na obecne możliwości grupy. Może wynikało to z potrzeby zgrania, odbycia jeszcze większej ilości prób, zdania sobie sprawy z potencjału i wytyczenia nowego kierunku rozwoju. Na uwagę zasługiwała wokalistka grupy Vanessa Gross (ciekawe, czy zna majora Grossa, bohatera polskiego filmu sensacyjnego), która oprócz śpiewu gra również całkiem nieźle na saksofonie oraz flecie. Sami przyznacie, że to wciąż rzadko spotykana sytuacja dawniej czy obecnie, żeby art-rockowy zespół prowadzony był przez kobiecy głos. Przy okazji płyty "From A Fading World" urokliwa wokalistka bohaterką swoich opowieści uczyniła Emily, która próbuje ostrzec znajomych przed zagrożeniem, jakie stanowi zbliżająca się burza piaskowa. Na okładce postać Emily symbolizuje niewielki czerwony samolot umieszczony w rogu.



Muzyka zawarta na drugim w dorobku albumie Rubber Tea niczym specjalnym nie zaskakuje słuchaczy pamiętających chociażby wczesne dokonania King Crimson czy Yes, chyba jedynie faktem, że młody niemiecki zespół nie ogląda się na współczesne mody i trendy, gra tak sprawnie i porusza się tak swobodnie w różnych płaszczyznach rockowego rzemiosła. Kompozycje zawarte na płycie "From A Fading World" mienią się bogactwem barw, o które postarały się poszczególne instrumenty wykorzystane w aranżacjach:  saksofon, flet, organy vintage, gitary akustyczne i elektryczne oraz całe mnóstwo instrumentów perkusyjnych, za które odpowiadali zaproszeni do studia dodatkowi goście.

Twórcami aranżacji był wspomniany wcześniej grafik i basista David Erzmann oraz Lennart Hinz, klawiszowiec i wokalista grupy. Trzeba przyznać, że panowie całkiem dobrze odmierzyli proporcje pomiędzy twardym rdzeniem kompozycji, a elementami swobodnej improwizacji (jazz-rock), wykorzystując w kolejnych odsłonach zmiany tempa oraz płynne przejścia, wyznaczające odcinki nakreślonej przez Vanessę Gross historii. Warto zwrócić uwagę także na lekkość tych kompozycji, niewiele w nich tak charakterystycznego prog-rockowego ciosania kołków na coraz bardziej umęczonych głowach słuchaczy. Warto odkrywać to wydawnictwo.

(nota 7.5/10)

 


Mój ulubiony utwór tego tygodnia należy do gitarzysty i wokalisty Micah Dailey'a, który wraz ze znajomymi ukrywa się pod szyldem Flower Festival. Album "Age", z którego pochodzi ta wspaniała piosenka, ukaże się 26 stycznia. Podczas rejestracji nagrań w studiu znalazł się również nasz dobry znajomy z wcześniejszych wpisów na tym blogu - Nicholas Krgovich. Cudeńko!!



Druga piosenka, która w ostatnich dniach mocno wpadła w moje uszy również należy do dawnych znajomych, mam tu na myśli grupę Arms And Sleepers, którzy 1 marca opublikują album zatytułowany "What Tomorrow Brings".



Immaterial Possession to zespół z Gruzji, który jakiś czas temu opublikował drugie w dorobku wydawnictwo zatytułowane "Mercy Of The Crane Folk".



Laetitia Sadier (Stereolab) właśnie ujawniła swój drugi singiel z płyty "Rooting For Love", której premiera będzie miała miejsce 23 lutego.



Swiss Portrait to grupa z Edynburga, założona przez Michaela Kay Terence'a, kilka dni temu opublikowała nowy całkiem udany singiel.



Kolejna wokalistka w dzisiejszym zestawieniu - to Jenn Champion z miasta Seattle, fragment pochodzi z jej ostatniego albumu "The Last Night Of Sadness".



Wczoraj ukazała się najnowsza płyta Billy Ryder Jonesa zatytułowana "Iechyd Da", oto fragment pochodzący z tego wydawnictwa.



Założyciel Snarky Puppy, zdobywca nagrody Grammy - Michael League, oraz pianista Bill Laurance, ze wspólnej wydanej jakiś czas temu płyty "Where You Wish You Were".



Na koniec dzisiejszej odsłony zajrzymy na niedawno wydaną płytę kanadyjskiego pianisty Bernie Senensky - "Moment To Moment".




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz