sobota, 20 maja 2023

CALIFONE - "VILLAGERS" (Jealous Butcher Records) "Okruchy dnia"

 

      Wszystko zaczęło się od świetnego singla "The Habsburg Jaw" - zaprezentowałem go jakiś czas temu na łamach bloga - przy okazji którego zacząłem zastanawiać się, co tak naprawdę zapowiada, co przyniesie wraz z sobą, w dniu majowej premiery płyty. Dobrze wiecie, jak to w ostatnim czasie bywa z tym dobrymi piosenkami promującymi nadchodzące wydawnictwa. Często przypominają kapiszony - trochę huku, to prawda, odrobina pyłu unoszącego się w powietrzu, i właściwie to wszystko. Wreszcie ukazuje się cała płyta, kurz emocji opada, a my tęsknym wzrokiem na próżno wypatrujemy drugiego dobrego nagrania albo chociaż zbliżonego poziomem do tego, które reklamowało długo wyczekiwany album. Dlatego też z premedytacją, i całkiem świadomie, nie czekałem na premierę płyty "Villagers", która miała miejsce wczoraj. Może również z tej przyczyny jestem miło zaskoczony tym zestawem spójnych nagrań, pewnie nawet oczarowany, że kompozycja "The Habsburg Jaw" nie jest oderwana od całości oraz jedyna, do której warto wracać, wracać warto, gdyż cały album utrzymuje bardzo wysoki poziom.



Amerykańska grupa Califone to nie przypadkowa drużyna nowicjuszy stawiających niepewne kroki, tylko zaprawieni w boju muzycy obecni na scenie niemal od ćwierć wieku. Tim Rutili - lider i wokalista - powołał pierwszy, często zmieniany, skład w drugiej połowie lat 90-tych, wraz z Benem Massarellą i Brianem Deckiem. Panowie wyrażali się artystycznie grając alternatywny rock, alt-country czy indie-folk. Tim Rutili nie ograniczył się tylko do jednego zespołu, równolegle rozwijał grupy Red Red Meat i Ugly Casanova, z powodzeniem funkcjonował także jako muzyk sesyjny. Nasz dzisiejszy główny bohater urodził się Chicago, dorastał w Addison w stanie Illinois, jego pierwsza partnerka i basistka Glynis Johnson zmarła na AIDS, dlatego nowy etap życia rozpoczął w nowym miejscu, w mieście Los Angeles, u boku żony Angeli Bettis. Nazwę zespołu CALIFONE zaczerpnął od producenta systemu audio - "Califone International". W jego przydomowym studiu znajdziemy bogatą i sukcesywnie powiększaną kolekcje instrumentów oraz sprzętu, starego i jakże często uszkodzonego, który można odpowiednio zmodyfikować. Jako student filmoznawstwa na Columbia College interesował się również kinem, tworzył teledyski, i ścieżki dźwiękowe do seriali telewizyjnych. Jednak jego największą pasją pozostają płyty, na których punkcie, jak sam przyznaje, ma obsesję. "Dźwięk, okładka i notki... Uwielbiałem czytać na temat historii muzyki, badać źródła pochodzenia dźwięków i zawsze szukałem nowej muzyki".

To poszukiwanie widać również na przykładzie rozwoju brzmienia grupy Califone. Przedostatni album - "Echo Mine" (2020) zawierał sporo improwizowanych nagrań, dźwiękowych eksperymentów - "Howard St & The Beach Nov 1988 After 11", "Flowed GTR" czy tytułowy "Echo Mine". Przy okazji najnowszej propozycji "Villagers" załodze dowodzonej przez Tima Rutili udało się doskonale odmierzyć odpowiednie proporcje pomiędzy tym, co improwizowane, a tym, co stanowi składnik tradycyjnie rozumianej kompozycji. I tak, rozpoczynający całość świetny i wspomniany już wcześniej "Habsburg Jaw" może kojarzyć się z tym, co David Bowie nagrywał w latach 90-tych, (płyta "Outside").  Dalej bywa podobnie, raz stylistycznie znajdziemy się bliżej dokonań Davida Sylviana  i grupy Rain Tree Crow, żeby w innym momencie nawiązać, mniej lub bardziej świadomie, do tego, co robił Mark Hollis, czy zespół Talk Talk na ostatnim wydawnictwie.

Sporą rolę w tych kompozycjach odgrywają instrumenty perkusyjne - wszystkie te puknięcie, szurnięcia, zgrzytnięcia, grzechotanie, muskanie, itd. W takim układzie nie może specjalnie dziwić fakt, że tylu różnych perkusistów przewinęło się przez studio podczas sesji nagraniowych. Wśród nich znajdziemy naszego dobrego znajomego  -wspomniałem o nim przed tygodniem, przy okazji recenzji płyty "A Sublime Madness" - Ryana Jewella, który w ten sposób zaliczył kolejny udany występ w swoim jakże bogatym dorobku.

"Eyelash" - to leniwa ballada, stworzona na bazie akordów fortepianu, w oparciu o dodatkowe dźwięki pozostałych instrumentów przypominających odpadki. Mamy tu, i niedbale rzucone tony gitary, i okruchy perkusjonaliów, czy nienachalnie podane elektroniczne przetworzenia i efekty. Ten "muzyczny recycling" stanowi znak rozpoznawczy tego wydawnictwa, które wypełniają barwne folkowe kolaże.  Amerykański "dream team" Tima Rutili lubi grać półtonami, celowo przełamuje akordy, gubi rytm, z rozkoszą bawi się w muzycznego berka w ramach swobodnej improwizacji. 

"McMansions" - to najdłuższy fragment na płycie "Villagers", gdzie dokładnie możemy przyjrzeć się pracy poszczególnych instrumentów, których w przekroju całego wydawnictwa pojawia się całkiem sporo - saksofon, klarnet (Will Curry), trąbka (Cory Gray), skrzypce, wiolonczela (Joshua Hill), gitary, organy, fortepian (Michael Krassner), chórek (Nora O'Connor, Marcie Stewart)). Improwizowane partie, wyrastające tam i tu z bluesowych korzeni, płynnie przechodzą w kolejne odcinki kompozycji i pokazują, jak olbrzymi potencjał drzemie w amerykańskim zespole (przy tej okazji przypomniała mi się cudna piosenka "Strange Fruit", w wykonaniu Cassandry Wilson, z okresu płyty "New Moon Doughter"). Instrumentalne zaplecze cały czas żyje, oddycha rytmicznie, pulsuje i sprawia wrażenie, jakby poszczególne tony przesuwały się z miejsca na miejsce, jakby szukały dla siebie odpowiedniej lokacji. Wymowna jest również okładka albumu, która przedstawia skarby być może znalezione w dawnym dziecięcym pokoju albo przechowywane właśnie od czasu dzieciństwa. To z takich drobnych przedmiotów zbudowana jest mitologia tego albumu, z takich okruchów dźwięków, odłamków brzmienia stworzone zostały te świetne kompozycje.

(nota 8/10)

 


Na dobry początek strefy "Dodatków..." zajrzymy na wydaną wczoraj, całkiem niezła płytę "Tracey Demin" - Bar Italia, londyńskiego tria o włoskich korzeniach.



Również wczoraj opublikowany został album "Yarn The Hours Away" grupy z Brooklynu - Foyer Red. Oto mój ulubiony fragment.



Eyes Of Others to projekt muzyczny Johna Brydena, artysty z Edynburga, który 19 maja opublikował album zatytułowany Eyes Of Others".



Lubię brzmienie brytyjskiej grupy This Is The Kit, tak się złożyło, że wkrótce będzie można posłuchać ich nowych nagrań, bowiem 9 czerwca ukaże się ich płyta "Careful Of You Keepers".




Pod szyldem Pale Blue Eyes ukrywa się Dylan Friese-Green i jego załoga, który zgrabnym singlem zapowiada nadchodzącą premierę płyty "This House", która ukaże się 1 września.





Duet z Kalifornii Paradise Blossom ma dla nas nowy wpadający w ucho singiel zatytułowany "Forever, With You".





W przyszły piątek ukaże się nowa płyta amerykańskiej grupy Quickly, Quickly zatytułowana "Easy Listening", którą promuje taka oto piosenka.




W kąciku improwizowanym formacja The Circling Sun, z Nowej Zelandii, która wczoraj opublikowała album "Spirits". Zawartość krążka sugeruje, że mógł on się ukazać w oficynie Gondwana Records, ale wydała go wytwórnia Soundway Records.




Wspomniałem wcześniej nazwisko Cassandry Wilson, nie mogę odmówić sobie tej przyjemności, żeby nie posłuchać, który to już raz, wspaniałej kompozycji "Strange Fruit", z płyty "New Moon Doughter". Granie najwyższej próby!!!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz