sobota, 11 marca 2023

LICHEN SLOW - "REST LURKS" (Rock Action Records) "Anglik z pomysłami i Szkot z doświadczeniem"

 

    Zdaje się, że to Agnieszka Osiecka, w jednej z niegdyś popularnych piosenek, wspominała o tym, co stanie się, kiedy zejdą się, raz i drugi, kobieta po przejściach i mężczyzna z przeszłością. Brytyjski duet Lichen Slow swoją debiutancką, wydaną wczoraj, płytą - "Rest Lurks", pokazuje, co wydarzy się, kiedy spotka się Anglik z pomysłami i Szkot z doświadczeniem. Pozwólcie, że rozpocznę od tego drugiego z wyżej wymienionych artystów, bo w tym tandemie jego postać powinna być o wiele bardziej znana, a może nawet rozpoznawalna. Mowa tutaj o Malcolmie Middletonie wciąż aktywnym członku Arab Strap, która to formacja po wielu latach milczenia powróciła całkiem niedawno wraz z wydawnictwem "As Days Get Dark". Przez ten czas Middleton nie próżnował, pomagał w aranżacjach innym, nagrywał ścieżki dźwiękowe do filmów oraz solowe albumy. Kilka miesięcy temu będąc w studiu St. Andrews, spotkał przypadkiem Joela Harriesa, czyli połowę duetu Team Leader, muzyka i producenta z  Manchesteru, członka zespołu Fucking Lovely, 72 %, No Music czy Big Loss. Pomiędzy panami, jak sami to podkreślali wywiadach, "coś kliknęło", i od słowa do słowa postanowili nagrać wspólny album.

Płyta Lichen Slow - "Rest Lurks" powstawała w modnym obecnie trybie korespondencyjnym; pliki dźwiękowe z komputera zalogowanego w Manchesterze przesyłane były na komputer stojący na biurku w szkockim miasteczku Anstruther. Obydwaj panowie, choć na początku niepewni i pełni obaw, ostatecznie zachwalali uroki tego typu wpółpracy. Podkreślali całkowitą swobodę, brak presji związanej zarówno z oczekiwaniami, jak i upływającym bądź mocno ograniczonym czasem. U zarania ich projektu tkwiła prosta idea: "Stwórzmy muzykę, z której będziemy zadowoleni, i zobaczymy, co się wydarzy".

I tak płytę "Rest Lurks" rozpoczyna jeden z najlepszych utworów na tym wydawnictwie, czyli "Hobbies". Piosenka, która powstała na samym końcu, w zgodnej opinii obydwu muzyków stanowi coś w rodzaju nowego kierunku, w którym być może w przyszłosci chcieliby podążać. W tej odsłonie, jak i pięciu następnych, w chórkach możemy usłyszeć wokalizę May Brown. Anglik z pomysłami i Szkot z doświadczeniem sprawiedliwie podzielili obowiązki związane z głównymi partiami wokalnymi. Na szczególną uwagę zasługuje głos Joela Harriesa, którego delikatna barwa bardzo ładnie rozbrzmiewa w górnych rejestrach. Swoją drogą, ciekawe, jakby ocenili go trenerzy popularnych, nie tylko w naszym kraju, programów typu "talent show", którzy sami często mają poważne braki na poziomie podstawowego warsztatu wokalnego. Ot, paradoks. Joel Harries śpiewa czysto, łagodnie prześlizguje się pomiędzy dźwiękami, miękko porusza się w subtelnych aranżacjach wypełnionych przez indie-rockowe gitary i nienachalną elektronikę. Doskonałym na to przykładem jest chyba mój ulubiony "Pick Over The Bones".

 Kolejna odsłona płyty, czyli "Present" - to piosenka żart z obecnego stanu muzyki. Oto jak ten utwór podsumował znany z osobliwego poczucia humoru Malcolm Middleton. "Present" - to głupia piosenka, cyniczna i głupia, ale dobroduszna. Gówniany hołd dla gównianych zespołów, śpiewających gówniane piosenki, stworzony przez coś, co mogłoby być postrzegane, jak kolejny gówniany zespół". Przy okazji "Tense" brytyjski duet zwolnił tempo, wypełnił ścieżki ozdobnikami gitar, które stworzyły barwną przestrzeń dla łagodnej wokalizy Harriesa. W podobnej manierze utrzymana jest ballada "It's Not What We Thought". Nieco nostalgicznie zabrzmiał "The Things We've Done", i kończący całość "Garden Gate". W zaśpiewanym prze Malcolma Middletona - "Pain Ctd", artyści chyba najbardziej zbliżyli się do strefy, po której niegdyś sprawnie poruszała się formacja Arab Strap, a w "Tire", przywołali nastrój kompozycji Petera Silbermana, który jeszcze dziś powróci ze swoim zespołem. Trzeba przyznać, że pomimo swobodnego podejścia, dystansu i żartu, których nie brakowało podczas prac nad tym albumem, całość brzmi bardzo spójnie, bez zbędnej w tym układzie ekscentryczności czy produkcyjnych dziwactw. Całkiem treściwie wypełnia czas oczekiwania na mecze Igi Świątek i Huberta Hurkacza podczas Indian Wells. 

(nota 7/10)

 


Wspomniany wcześniej Peter Silberman oraz jego zespół The Antlers (ich ostatnie płyty recenzowałem na łamach tego bloga), z gościnnym udziałem Michaela Lernera (perkusja), i Logana Coale (The National) na basie, zaprezentował wczoraj świetny nowy singiel "I Was Not There". 



Formacja West Wickhams, czyli Brytyjczycy Jon Othello i Elle Flores, z opublikowanej niedawno epki "Magenta".



Przyznam, że nie zetknąłem się do tej pory z twórczością włoskiej artystki Emmy Tricca, będę miał więc okazję nadrobić to niedopatrzenie, bowiem 7 kwietnia ukaże się jej płyta "Aspirin Sun" dzięki uprzejmości oficyny Bella Union.



Przeniesiemy się do Niemiec, bowiem z Koln pochodzi grupa Xul Zolar, która 17 marca opublikuje album "Heidelbach".



Pod nazwą SQURL ukrywa się Jim Jarmusch i przyjaciele, między innymi: Carter Logan, Marc Ribot, Anika ( jej płyty omawiałem na łamach tego bloga), Charlotte Gainsbourg. Cała ta wesoła gromada 5 maja nakładem Sacred Bones Records opublikuje płytę zatytułowaną "Silver Haze". Oto singiel promujący to wydawnictwo.



Wczoraj ukazała się zapowiadana przed tygodniem płyta Lonnie Holleya - "Oh Me Oh My", pośród zaproszonych  gości znajdziemy Michaela Stipe, Sharon Van Etten, Moor Mother, Justina Vernona i Rokie Kone. Oto mój ulubiony fragment.



Również przed tygodniem na płycie swojego kolegi pojawił się saksofonista Walter Smith III, tak się złożyło, że 7 kwietnia ukaże się jego najnowszy album "Return To Casual", który promuje wersja znanego przeboju Kate Bush - "Mother Stands For Comfort".



21 kwietnia ukaże się płyta "Tribute To Don Cherry", Kahil El'Zabar, Dwight Trible, David Ornette Cherry i Ethnic Heritage Ensemble.



Z miasta Austin w stanie Teksas pochodzi JaRon Marschal, oto fragment z jego płyty "The Prequel", z gościnnym udziałem Briana Donohoe.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz