wtorek, 27 grudnia 2022

VAGUE LANES - "FOUNDATION AND DIVERGENCE" (Swiss Dark Night) "Alameda pod zimną falą"

 

      Koniec roku to zwykle czas wszelkich podsumowań również tych muzycznych. Niektórzy recenzenci lubią wychodzić przed szereg i już gdzieś w połowie listopada zamieszczają pierwsze zestawienia ulubionych albumów. A przecież nowe płyty wciąż się ukazują, nawet w późny grudniowy czas, choć oczywiście nie w takiej ilości. Album, który chciałbym Wam dziś zaproponować, ujrzał światło dzienne, przynajmniej w cyfrowej formie, dokładnie we Wigilię. Być może jest w tym posunięciu jakaś przewrotna logika. Takie wydawnictwo łatwiej zauważyć, nie zostanie ono przysypane stosem wiosennych czy jesiennych świeżych propozycji. Z drugiej jednak strony, wielu dziennikarzy oraz portali w okresie świątecznym robi sobie długą, bo zwykle dwutygodniowa przerwę, w prezentowaniu atrakcyjnych premier, więc taki zestaw nagrań na początku stycznia może zostać po prostu pominięty.





Oto 24 grudnia ukazała się płyta "Foundation And Divergence" amerykańskiego duetu Vague Lanes. Panowie Mike Cadoo (bas, syntezatory, gitara) oraz Badger McInnes (bas) reprezentują stan Kalifornia, i wyspiarskie po części, miasto Alameda, gdzie swego czasu mieszkali Tom Hanks czy Jim Morrison. Rzadko spotyka się duet złożony z dwóch, w dodatku leworęcznych, basistów. Artyści po raz pierwszy dali o sobie znać pod koniec ubiegłego roku, kiedy opublikowali epkę o nazwie "Cassette". W tym roku pod choinką położyli paczkę z nowym materiałem zawierającym ich debiutancki album "Foundation And Divergence". 
Jednak nie są to debiutanci. Mike Cadoo swoją przygodę z dźwiękami rozpoczął w latach 90-tych, w zespole Gridlock, tworząc elektroniczne czy industrialne pejzaże u boku Mike'a Wellsa. Po rozpadzie duetu założył wytwórnię płytową "n5MD", gdzie promował i wydawał albumy zespołów lub artystów, którzy podobnie do niego próbowali eksplorować strefy muzyki elektronicznej. Motto jego oficyny zawarło się w zdaniu: "Uwolnienia emocjonalnych stylów muzyki współczesnej". Jako nastolatek najczęściej słuchał płyt Sister Of Mercy, New Order, The Chameleon, zbierał wydawnictwa oznaczone logo "4AD" widniejącym na okładce, pewnie bardzo dobrze odnalazłby się także jako słuchacz audycji Tomasza Beksińskiego. Do jego ulubionych płyt należą "Scenes From The Second Storey" - The God Machine oraz "Mescal Head" - Swervedriver. Jego kompan z duetu Vague Lanes - Badger McInnes, również wyrażał się artystycznie w różnych projektach (Here We Burn, After The Apex), krocząc po mrocznej ścieżce nurtu gotyckiego rocka. I tak to zwykle bywa, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.

W tym konkretnym przypadku album "Foundation And Divergence" trąci post-punkiem, zimną falą, darkwavem, nawiązaniem do brzmień popularnych na początku lat osiemdziesiątych. Przy okazji odsłuchiwania tych ośmiu spójnych kompozycji, mogą przypomnieć się płyty Clan Of Xymox, debiut Dead Can Dance, "Garlands" - Cocteau Twins, wczesne płyty The Cure czy Deine Lakaien. Debiutancki krążek Vauge Lanes jest mocno osadzony w konkretnym gatunku, z rzadkimi czy drobnymi próbami poszerzenia lub wzbogacenia tej stylistyki. Takie wydawnictwo można łatwo posądzić, o używanie gotowych i wielokrotnie sprawdzonych chwytów, klisz, tonów, można wskazać na jego wtórność czy naśladownictwo. To prawda. Broni je głównie i przede wszystkim szczerość przekazu, spory ładunek emocjonalny, umiejętne tworzenie przestrzeni oraz specyficznego nastroju, przywołanie ducha minionej epoki, a nie nowoczesne eksperymenty. Uważam, że z tym zadaniem duet panów Cadoo/McInnes dobrze sobie poradził.

 Przyznam, że przy okazji pierwszego odsłuchiwania krążka "Foundation And Divergence" nieco drażniło mnie pospolite brzmienie elektronicznej perkusji. Celowo wykorzystano tutaj ubogi efekt typu Whiplash, który popularny był właśnie w latach osiemdziesiątych. W ubiegłym roku amerykański duet wspomagał perkusista - Leonard Ovo, któremu jednak podziękowano za współpracę. Tradycyjny zestaw perkusisty sprawdziłby się w tej "zimnofalowej" estetyce znacznie lepiej niż zaprogramowany i dość płasko brzmiący automat perkusyjny. Szczególnie, że artyści z miasta Alameda lubią stosować zmiany tempa, a w ten sposób mogliby osadzić swoje kompozycje jeszcze bardziej w niskich rejestrach.
 Na szczególną uwagę zasługują linie basu, tak brzmiący instrument musi spodobać się wszystkim fanom płyt The Cure, Joy Division itd. - kiedy mamy do czynienia z muzykami, którzy od lat i na co dzień grają na sześcio lub czterostrunowym basie trudno, żeby było inaczej. Ciężko również pominąć specyficzną wokalizę, niską, tubalną lub gardłową (tytoniowo-alkoholową), w prosty i sugestywny sposób podającą kolejne frazy mrocznych tekstów (depresja, smutek, zagubienie, uzależnienie - mówiąc krótko, tradycyjny dla tego typu stylistyki zastaw tematów). To właśnie głos Mike'a Cadoo przynosi wraz z sobą gotycki powiew, i z gitarowymi ozdobnikami podkreśla ważne fragmenty tego udanego wydawnictwa. W "The Kneeling" artyści zastosowali ciekawy zabieg naprzemiennej wokalizy "(kanał lewy i prawy), przy tak prostej formule liczy się każdy szczegół. W znakomitym "We'll Always Have Never" cudowna partia basu mocno przypomniała mi wczesne utwory bydgoskiego Variette (to było granie!). Moją ulubioną pieśnią od samego początku została kończąca całość "Hollow Clock"; rozpoczyna się od pociągnięć strun mięsistego basu, wystarczyło, żeby na scenie pojawiło się nastrojowe syntezatorowe tło, do tego dźwięki gitary, i już po moich plecach przebiegły przyjemne ciarki. Ten właśnie prosty zestaw środków bez trudu przeniesie w czasie każdego, kto pamięta początki tego typu grania. Zresztą, posłuchajcie sami tego cudeńka!!

(nota 7.5/10)


 

Na deser raz jeszcze zajrzymy na płytę "Foundation And Divergence" duetu Vague Lanes, żeby wspólnie posłuchać kolejnej mojej ulubionej odsłony.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz