sobota, 14 maja 2022

ODED TZUR - "ISABELA" (ECM) "W cieniu rozkwitających rag"

 

    "Dawno nie było płyty z jazzowej krainy łagodności" - napisała, i to całkiem niedawno, w prywatnej do mnie wiadomości pani Anna, którą z tego miejsca pozdrawiam. Słuszne spostrzeżenie. Na swoje usprawiedliwienie mam prosty fakt, że jakoś do tej pory nie znalazłem żadnego interesującego wydawnictwa, które nawiązując do tego "gatunku", na dłużej przykułoby moją uwagę. I oto, jak na zamówienie, pewnie nie tylko pani Anny, w piątek, w dodatku trzynastego, ukazała się bardzo udana płyta izraelskiego saksofonisty Odeda Tzura. Kompozycje zawarte na tym albumie można swobodnie wrzucić do worka z napisem "jazzowa kraina łagodności", gdyż tempo ich akcji jest niespieszne, a muzycy dobrze wiedzą, co oznacza "granie ciszą".

   Choć, to nie cisza, ani tym bardziej nie "łagodność", jest głównym tematem, czy ideą wokół której skupiło się myślenie artystów podczas prac nad poszczególnymi utworami. Oded Tzur zainspirował się bowiem bogatą tradycją klasycznych indyjskich rag, które to postanowił zderzyć ze światem muzyki improwizowanej oraz z wątkami amerykańskiego korzennego bluesa. Jak możemy wyczytać tu i ówdzie, raga jest modelem melodycznym, typem melodii i tonu, " o charakterystycznym wyrazie emocjonalnym, stanowiącym podstawę do improwizacji muzycznej". Klasycznie pojęta raga zwykle rozpoczyna się czymś w rodzaju preludium, zwanym "alapem". I w ten właśnie sposób rozpoczynają się także kompozycje zawarte na płycie "Isabela". Oto na początku utworów pojawia się drobny zaśpiew saksofonu, często bez udziału przedstawicieli sekcji rytmicznej. Mamy tu również do czynienie z powtarzaniem pewnych fraz, spokojnym rozwijaniem tematów i wątków. Ich rozbudowa dokonuje się przez swobodną improwizację. Przypomina to ruch po okręgu, lub dokładniej rzecz ujmując, ruch spiralny, wspinanie się na coraz wyższe kręgi wtajemniczenia (przy tej okazji przypomniała mi się wspaniała płyta Augusti Fernadez Trio - "Aurora"). Na uwagę zasługuje świetna gra pianisty, pełna subtelności, doskonale zbilansowana. Za klawiaturą fortepianu zasiadł Nitai Hershkovits (warto zapamiętać to nazwisko), izraelski muzyk, wcześniej związany z Avishai Cohenem. Pewnie niektórych czytelników ucieszy fakt, że ojciec Hershkovitsa jest Polakiem. Nitai rozpoczął swoją przygodę muzyczną w wieku dwunastu lat od klarnetu. Dopiero trzy lata później odkrył dla siebie fortepian, zaczął pobierać lekcję gry na tym instrumencie u Amity Golano i Yuvala Cohena. Jak sam podkreślał, pociągało go granie nie w sposób typowo pianistyczny, ale bardziej w stylu saksofonisty. Jego partner z kwartetu Oded Tzur, to nowojorski saksofonista, pedagog, kompozytor. Studiował jazz i muzykę klasyczną na uniwersytecie w Rotterdamie. Opracował indywidualną technikę gry na saksofonie, dzięki której może zaprezentować mikrotonowe niuanse. W 2011 roku przeniósł się do Nowego Yorku, gdzie założył swój pierwszy kwartet z Shai Maestro. Dwie pierwsze płyty jako lider wydał w oficynie Enja Records. Przyciągnęły one uwagę szefa ECM-u Manfreda Eichera, który zaproponował podpisanie kontraktu. I tak, kolejne wydawnictwo "Here Be Dragons" (2020), ukazało się nakładem monachijskiej oficyny.

 Oded Tzur lubi w swojej twórczości przekraczać granice, zderzać zarówno rozmaite punkty widzenia, jak i tradycje. Stąd na albumie "Isabela" ukłony w stronę tradycyjnej muzyki indyjskiej. Jednak w tym kontekście wspomniana wcześniej idea ragi nie jest jasno i precyzyjnie wytyczonym kierunkiem, tylko punktem wyjścia, czymś na kształt platformy porozumienia. Te pięć kompozycji zarejestrowane w prestiżowym studio Auditorio Stelio Molo w Lugano, we wrześniu 2021 roku, pokazują możliwości drzemiące w amerykańskim kwartecie. Gra całej czwórki - Petro Klampanis (kontrabas), Johnathan Blake (perkusja) - szczególnie zaś saksofonisty i pianisty, długimi fragmentami przypomina proces malowania. Te drobne pętle barwnych dźwięków, te plamy ozdobników, to konsekwentne poszukiwanie brzmienia, głębi, budowanie muzycznego krajobrazu, przekraczanie granicy pomiędzy kompozycją, a improwizacją, te niespieszne dialogi, również z samym sobą, pełne wyrafinowania, wystawiają świadectwo o poziomie muzyków. Trzeba przyznać, że Oded Tzur i jego kompani wyjątkowo dobrze odnaleźli się w tej stylistyce.

(nota 7.5-8/10)

 


W dodatku do dania głównego uzupełnienie przedstawionego powyżej tematu. Jedna z moich ulubionych kompozycji Pharoaha Sandersa - "Soledad", pochodząca z płyty "Journey To The One", wydanej w 1979 roku. Ilekroć słyszę to wejście saksofonu maestra Sandersa, tylekroć po moich plecach przebiegają ciarki.



 Fragment płyty kolektywu Tone Of Voice Orchestra, pośród wokalistek znajdziemy również Polkę - Anię Rybacką. Niedawno opublikowany album nosi tytuł "Tone Of Voice Orchestra".



Majamisty Trio, czyli grupa z Serbii, trio kierowana przez Maję Alvanovic (fortepian), z Ervinem Maliną na basie, Lav Korvacem na perkusji, z gościnnym udziałem Anety George i Ulricha Drechslera, i fragment płyty "Wind Rose".



Mary Halvorson - gitara, Adam O'Farrill - trąbka, Jacob Garchik - puzon, Patricia Bernnan - wibrafon, Nick dunston - bas, Tomas Fujiwara - perkusja, i odsłona właśnie wydanej płyty "Amaryllis".



"Saharian Dance Hall", to wpadająca w ucho odsłona płyty "Perspective", opublikowanej 30 kwietnia przez włoskiego saksofonistę Vittorio De Angelis.



Skoro dziś w głównej mierze prezentuję fragmenty płyt jazzowych, tradycyjny kącik musi zmienić nazwę na "piosenkowy". A w nim utwór z najnowszej płyty grupy Monophonics zatytułowanej "Sage Motel".






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz