sobota, 12 marca 2022

THUS OWLS - "WHO WOULD YOU IF THE SKY BETRAYED US? " (FTLATD Rec.) "W STUDIU HOTEL2TANGO"

 

      To kolejne spotkanie z kanadyjskim zespołem Thus Owls. Zadałem sobie niezbyt duży trud i sprawdziłem, że poprzednie miało miejsce dokładnie 4 października 2018 roku. Wtedy to zamieściłem recenzję ich albumu "The Mountain That We Live Upon", gdzie stały rdzeń zespołu wzbogacił się aż o czterech dodatkowych gitarzystów oraz skromną, bo zaledwie dwuosobową, sekcję dętą. Tak się złożyło, że to Jason Sharp zagrał w tamtych nagraniach na saksofonie, ten sam, który pojawił się u boku dwóch innych saksofonistów - Clair Devlin i Adama Kinnera - również podczas tworzenia kompozycji na najnowsze wydawnictwo. Miejsce spotkań poszczególnych muzyków także nie uległo zmianie. Kultowe dla niezależnej sceny kanadyjskiej, i przywoływane już wielokrotnie na łamach tego bloga, analogowe studio Hotel2Tango, przyjęło pod swój nieprzeciekający dach zaproszonych muzyków, podczas gdy za suwakami konsolety czuwał dobry duch tamtego miejsca - Radwan Ghasi Moumneh (Jerusalem In My Heart, Matana Roberts itd.).

Niejako u podstaw grupy Thus Owls leży małżeński duet Eriki I Simona Angell. Para poznała się w Amsterdamie kilkanaście lat temu. W tamtych niespiesznych dniach Erika Alexandersson wspierała wokalnie projekt Loney Dear, a Simon Angell grał na gitarze w zespole Patricka Watsona. Jeszcze przed ślubem zakochani zdążyli zarejestrować dwa krążki, w tym debiutancki "Cardiac Halformations" (2009), po czym przenieśli się do Kanady. Ich najnowsze dzieło zatytułowane "Who Would If The Sky Betrayed Us?" stanowi barwną mozaikę różnych wpływów. Spotykają się tu bowiem światy muzyki alternatywnej, avant-rock, indie-folk, art-rock, z przestrzenią improwizowanych dźwięków. Erika i Simon niczym koty lubią podążać własnymi ścieżkami, zderzać ze sobą nieoczywiste estetyki, szukać rozmaitych transgatunkowych konfiguracji. Mają już za sobą współpracę kwartetem waltornistów i smyczkowym, granie z 12- osobowym chórem, kolaborację z filmowcem Karlem Lemieux oraz tancerką Hanako Hoshimi-Caines. Tym razem, jak sami zapowiedzieli w komunikatach prasowych, zapragnęli powrócić do korzeni. Stąd na pokładzie studia i pod nieprzeciekającym dachem aż trójka saksofonistów. Wprawne ucho wychwyci powracające w kolejnych kompozycjach momenty zatrzymania czy zawieszenia, kiedy to snute cierpliwie nitki głównych wątków muzycznych nagle ulegają wycofaniu lub rozproszeniu, a do głosu dochodzą swobodne impresje, rozwijane jako cykl improwizacji. Można to już dostrzec w świetnym otwarciu "Bleeding", który wypełnia właśnie taki "moment zawieszenia" narracji, z oddechami saksofonów, akcentami gitary elektrycznej i elektroniki. Utwór "I Forget What I Remembered" - ma coś z atmosfery nagrań Portishead, zarówno na poziomie melodyki, sposobu śpiewania, jak i samej realizacji wokalu. Jego psychodeliczny epilog przywołuje skojarzenia z art-rockiem oraz płytami początku lat 70-tych. "Above The Sun" po 3-minutowym wstępie rozwija ciekawe brzmienie, z punktami instrumentów dętych, retro basem, lekkością następujących po sobie fraz, które popychają ten zestaw nut w stronę oryginalnej gitarowej solówki. "Balconies" rozpoczyna się od repetycji i drobnego ukłonu pod adresem minimalistów, choć nad całością unosi się obłok dawnych nagrań Patti Smith. Po nieco rozedrganym i chyba najsłabszym "Lover Mother", jego następca "I Miss Her Like My Country" przynosi ukojenie emocji, i ciekawy zabieg równoległego prowadzenia wokalizy wraz z tonami saksofonu. Przy tej okazji głos Eriki Angell przypomina subtelne tonacje ostatnich płyt Kate Bush. Najbardziej jazzowym fragmentem wydaje się być "Who Would Hold You?", który obok "Peregrine" oraz "Heather", stanowi zdecydowanie najlepszy fragment albumu. Warto poświęcić mu nieco więcej uwagi, bo to materiał który wymaga odpowiedniego nastawienia i skupienia. To, co przede wszystkim udało się zrobić mężowi i żonie oraz grupie przyjaciół, to odpowiednio i swobodnie odmierzyć różne muzyczne proporcje, a także uniknąć niebezpiecznych zazwyczaj skrajności, w tym przypadku wybrania dominującej estetyki. Chyba również dzięki temu słucha się tych 66 minut z rosnącym zainteresowaniem.

(nota 7.5-8/10)


 


Reine Fiske (Dungen, Morte Macabre, Landberk, The Amazing) i Frederik Swahn (The Amazing), zamiast tworzyć własne kompozycje, na które czekam z utęsknieniem, wolą produkować płyty innych formacji. Tak też było w przypadku najnowszego singla Melody's Echo Chamber. 



Skoro padło już nazwisko Reine Fiske oraz nazwa grupy The Amazing, posłuchajmy wspólnie jednego z moich ulubionych nagrań tego zespołu.



Z Londynu pochodzi grupa Babeheaven, czyli wokalistka Nancy Andersen i koledzy z zespołu, którzy na 18 marca zapowiadają premierę najnowszego albumu "Sink Into Me".



Amerykański zespół Widowspeak  (Molly Hamilton - śpiew, Robert Earl Thomas - gitara, plus czterech dodatkowych muzyków), z opublikowanej wczoraj płyty "The Jacket".



Kanadyjska wokalistka Luna Li podzieliła się niedawno najnowszą płytą zatytułowaną "Jams Ep", która ukazała się nakładem oficyny "In Real Life".



Starsi fani z pewnością dobrze pamiętają grupę Movietone, niedawno ukazała się płyta obejmująca zapis sesji nagraniowych "Peel Sessions 1994 -1997". Utwór "Hydra" oryginalnie ukazał się na płycie "The Blossom Filled Steets" (2000).



W kąciku improwizowanym zapowiedź płyty Vega Trails - "Termors In The Static", która ukaże się w maju. Pod szyldem ukrywa się Milo Fitzpatrick (Portico Quartet) oraz saksofonista Jordan Smart (Mammal Hands).








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz