sobota, 22 stycznia 2022

NIGHT CRICKETS - "A FREE SOCIETY" (Omnivore Recordings) "Muzyka łączy pokolenia"

 

    Zaryzykuję stwierdzenie, że pewnie każdy z nas słyszał kiedyś "Cykady na Cykladach" - przywołując przy okazji fragment klasycznego rockowego przeboju. Ciekaw jestem, ilu z Was potrafi w miarę trafnie rozróżnić dźwięki, które wydają świerszcze nocą, od tych, które rozbrzmiewają wokół nich w jasny słoneczny dzien. Jak wieść gminna niesie, pewien znany reżyser bez większego trudu dokonuje takiego rozróżnienia. To David Lynch kilkanaście lat temu poprosił swojego dźwiękowca Johna Neffa, żeby dostarczył mu nagrania terenowe dźwięków świerszczy, które autor "Miasteczka Twin Peaks" zamierzał wykorzystać w filmie "Mullholand Drive". Kiedy John Neff wreszcie odtworzył wymagającemu reżyserowi zdobyte w pocie czoła nagrania, ten wysłuchał ich z uwagą i w skupieniu, po czym oświadczył: "Nie! Nie! Nie! To są świerszcze za dnia, John! Chcę świerszcze nocne!". Jakiś czas temu John Neff podzielił się ową anegdotą z Davidem Haskinsem (niegdyś członek grupy Bauhaus), a ta przypadła do gustu temu ostatniemu na tyle, że postanowił użyć zwrotu "Nocne świerszcze" jako nazwy niedawno powołanego do życia zespołu. Resztę składu Night Crickets uzupełnili multiinstrumentalista Darwin Meiners oraz perkusista Victor DeLorenzo.

Darwin Meiners od dobrych kilku lat współpracuje z legendarnym, tu i ówdzie, basistą zespołu Bauhaus - Davidem Johnem Haskinsem. Współautor przeboju "She's In Parties" pomagał młodszemu o dwa pokolenia muzykowi, pochodzącemu ze słonecznego San Francisco, kiedy ten rejestrował, nie dźwięki świerszczy, tylko piosenki na swój debiutancki krążek "Starfishing" (2012). Zagrał tam na basie i organach, a przy okazji także zaśpiewał. Dawny członek  formacji Bauhaus, a później Love And Rockets (rocznik '57), w ostatnich latach nie próżnował. Przyznam szczerze, że nie śledziłem specjalnie rozwoju jego kariery, a tym bardziej najnowszych dokonań. Jakby nie patrzeć, zebrało się tego trochę, gdyż David J. jest aktywnym twórcą - funkcjonował jak producent, muzyk sesyjny, autor kompozycji do sztuk teatralnych czy ścieżek dźwiękowych do filmów. To Darwin Meiners wyszedł z pomysłem, że stworzyć zespół. Drogą mailową zaprosił do składu perkusistę Victora DeLorenza (rocznik '54), którego poznał podczas prac na swoją epką "Souvenir". Victor DeLorenzo gra na perkusji od szesnastego roku życia. W 1980 roku wraz z basistą Brianem Ritchie stworzyli grupę Violent Femmes. DeLorenzo wyrażał się także jako aktor Teatru X. Za pomocą internetu panowie Meiners, Haskins, DeLorenzo zaczęli przesyłać sobie kolejne próbki nagrań. Można więc bez cienia przesady powiedzieć, że płyta Night Crickets - "A Free Society" powstała gdzieś na linii Los Angeles - Milwaukee - Londyn. Jej zawartość muzyczna to sugestywne połączenie alt-rockowej tradycji (szczególnie tej wywodzącej się z post-punka), z... otóż to, raczej nie z nowoczesnością, ale z tym, co wydarzyło się w muzyce w nieodległej przeszłości,.

Od pierwszych taktów tego wydawnictwa, czyli od "Black Leather On The Inside", który rozpoczynają pętle dźwięków, perkusjonalia oraz melorecytacja połączona ze śpiewem, możemy przypuszczać, a później tylko utwierdzić się w tym spostrzeżeniu, że cichym bohaterem tej płyty będzie perkusja. Zestaw bębnów obsługiwany przez 65-letniego Vicotra DeLorenzo zwykle znajduje się w centrum wydarzeń, i z pewnością nie ogranicza się tylko do miarowego odmierzania następujących po sobie taktów. Wokół gry perkusisty, jak i całej sekcji rytmicznej, znajdziemy sporo wolnej przestrzeni, podobnie jak w skromnych, ale udanych aranżacjach. A to, jak w "Sacred Monster", odezwą się organy, uzupełnione drobnymi akcentami klawesynu, to znów w "Candlestick Park" - nazwa nawiązuje do miejsca, gdzie w 1966 roku koncertowała grupa The Beatles - usłyszymy partię skrzypiec lub przy okazji "Amanda's Mantra" da o sobie znać solo saksofonu. Stylistycznie na krążku "A Free Society" mamy do czynienia ze zlepkiem różnych estetyk: psychodelia, rock, pop, krautrock. W odsłonie zatytułowanej "Little Did J" słychać echa fascynacji dokonaniami Talking Heads. Osadzony na krautrockowej glebie "Down Belew", brzmi jak zagubione demo Davida Bowie z okresu albumu "Outside". Po wysłuchaniu całości płyty "A Free Society" słuchacz może dojść do wniosku, że tych zwrotów stylistycznych jest momentami troszkę za dużo, a muzycy sami nie wiedzą, w jakim kierunku zmierzają oraz co pragną osiągnąć. Szczególnie, że po drodze do końca trzeba pokonać kilka drobnych mielizn. Jednak krótkie i zwarte formy większości utworów sprawiają, że czas spędzony w towarzystwie tego albumu mija zaskakująco szybko. Do plusów tego wydawnictwa można zaliczyć fakt, że tym razem obyło się bez ukłonów w stronę gotyckiego grania, co - spoglądając na skład grupy - nie było wcale takie oczywiste. Nurt gotycki, chyba jak żaden inny w ostatnich latach, wykopał sobie głęboki grób, z którego nie potrafi i zwyczajnie nie chce się wydostać.

(nota 7/10)

 


Allegra Krieger piosenką "Taking It In" zapowiada album "Precious Thing", który ukaże się 3 kwietnia.



Czasem tak się zdarza, że artyści po latach jeszcze raz nagrywają ten sam album. Tak było w przypadku Jany Horn, która po raz pierwszy płytę "Optymism" opublikowała własnym sumptem - co ciekawe na winylu - 18 września 2020 roku. Tym razem jej debiut wspiera mała wytwórnia No Quarter.



"Les Loups" to utwór francuskiego duetu Overland Inn, który zapowiada nadejście albumu "Proxima".



Na zakończenie dzisiejszego wpisu wybrzmią dwa utwory. Pierwszy z nich to zapis koncertu grupy The Weather Station, który odbył się w Toronto Danforth Music Hall.



W kąciku improwizowanym znakomity fragment albumu "Invite Your Eye" - Illhana Ersahina/Dave'a Harringtona/ Kenny Wollesena, który ukaże się 4 marca. Czekam z niecierpliwością.







 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz