sobota, 28 sierpnia 2021

BIG RED MACHINE - "HOW LONG DO YOU THINK IT'S GONNA LAST" (Jagjaguwar) "Standardy spółki Dessner/Vernon"

 

   Na okładce najnowszego albumu Big Red Machine widzimy twarze dzieci. To prywatne zdjęcie pochodzi z albumu rodzinnego członka tego zespołu i autora większości kompozycji - Aarona Dessnera ( The National). Jego dziecięce oblicze, a także buzia jego brata - Bryce'a oraz siostry Jessiki zostały uwiecznione w dniu, kiedy cała trójka wybrała się w podróż, żeby odwiedzić nestorkę rodu, będącą w tamtym czasie pensjonariuszką domu opieki. Dzieciństwo nie zawsze jest sielską krainą, beztroskim okresem, kiedy to spełniają się marzenia. W wielu przypadkach jest źródłem traumy, pierwszych bolesnych doświadczeń, które po wielu latach powracają już w dorosłym życiu jako echa tamtych dniu. I w pewnym sensie również o tym traktuje płyta zatytułowana "How Long Do You Think It's Gonna Last", wydana wczoraj nakładem oficyny Jagjaguwar. 

Wiele wskazuje na to, że Aaron Dessner ma już za sobą trudne momenty, kiedy jako nastolatek zmagał się z dotkliwym obniżeniem nastroju. Ostatnie długie miesiące spędził w studiach nagraniowych, pomagając w pracach nad materiałem muzycznym mniej lub bardziej znanym artystom (o kilku z  nich wspomniałem na łamach tego bloga). Niejako ukoronowaniem tych działań, i tego fragmentu jego biografii, była nagroda Grammy dla albumu "Folklore" - Taylor Swift, który współprodukował. Nic więc dziwnego, że wokalistka została zaproszona na sesje nagraniowe, podobnie jak wielu innych muzyków, którzy mieli wypełnić głównie partie wokalne najnowszego krążka Big Red Machine. O tym jak powstała ta grupa, napisałem przy okazji charakteryzowania ich debiutu. Pozostali wokaliści to w wielu przypadkach nasi dobrzy znajomi. Oczywiście Justin Vernon (Bon Iver), nieco zapomniana ostatnio Anais Mitchell, niektórzy dobrze pamiętają jej krążek "Hadestown" (2010), Ben Howard, Shara Nova z formacji My Brightest Diamond, Artel Engle przewijający się przez szeroki skład mojego ulubionego niegdyś Broken Social Scene, Kate Stables z grupy This Is The Kit, Lisa Hanningan, czy Sharon Van Etten. Kiedy spojrzałem na listę gości, uśmiechnąłem się, bo w jakimś stopniu stanowi ona potwierdzenie moich płytowych wyborów, które potem znajdują swoje odzwierciedlenie w kolejnych  recenzjach. A przecież nie są to artyści z pierwszej linii frontu. Na pewno są dobrze znani i poważani, tyle że w wąskich kręgach.



Najbardziej rozpoznawalną gwiazdą dla przeciętnego zjadacza muzycznego chleba jest w tym zestawieniu Taylor Swift. Piosenka z jej udziałem, czyli "Renegade" - miała być czymś w rodzaju koła napędowego płyty "How Long Do You Think It's Gonna Last". Pozostałe czternaście kompozycji utrzymanych  zostało w podobnej stylistyce. Troszkę tu nostalgicznych nut, kojarzonych z dokonaniami Bon Ivera, trochę leniwej americany oraz charakterystycznego dla poszukiwań duetu Dessner/Vernon indie-folku. Jednak w ostatecznym rozrachunku to, co mogłoby przemawiać za dobrą jakością tego albumu i nakłaniać do ponownego jego przesłuchania - czyli stylistyczna konsekwencja oraz spójność - w rzeczywistości ciągnie ten zestaw podobnych do siebie pieśni i piosenek na grząskie terytorium przewidywalności i znużenia. Chcę przez to powiedzieć, że większość tych utworów słuchanych oddzielnie, całkiem nieźle się broni. Zestawione obok siebie, mniej więcej po trzydziestu minutach przestają zaskakiwać i oblepiają uszy słuchacza niczym ciągnący się cukierek. 

Trudno zarzucić cokolwiek poszczególnym odsłonom krążka. Aaron Dessner i Justin Vernon są zbyt sprawnymi producentami, żeby popełnić rażące błędy. Ich aranżacje są zwykle smakowite i pełne intrygujących niuansów, dobrze zbilansowane, z pieczątką alternatywnej jakości. Panowie bez trudu potrafią wykreować przyjemne miękkie brzmienie, używając do tego fortepianu, gitary czy subtelnych okruchów instrumentów dętych. Jednak w przypadku najnowszego wydawnictwa zabrakło jakiegoś estetycznego przełamania, klasy kontrastu, momentów zwrotu lub odbicia. Warte wielu powrotów jest udane otwarcie "Letter Days", "Birch" - czyli duet Justina Vernona z Taylor Swift, ma coś z atmosfery nagrań Petera Gabriela, "Reese" zwraca na siebie uwagę partią gitar, znakomity "Mimi" urzeka ciekawymi wokalizami, został dedykowany córce Dessnera, "Hutch" poświęcono pamięci Scotta Hutchinsona z grupy Frightened Rabbit, który popełnił samobójstwo.

W jednym z wywiadów Aaron Dessner powiedział dość oczywistą rzecz, dla wszystkich tych, którzy nieco bardziej interesują się przestrzenią muzyki czy kultury. "Granice między gatunkami topnieją od dawna". Podczas innej rozmowy dodał, że grupa Big Red Machine jest jego "laboratorium do eksperymentów". Trzeba przyznać, że przy okazji najnowszego wydawnictwa tych wspomnianych wyżej "eksperymentów" było stosunkowo niewiele. Tak, jak niewiele estetycznych granic udało się przekroczyć spółce Dessner/Vernon na płycie "How Long Do You Think It's Gonna Last". Nie zmienia to faktu, że zachęcam Was, moi drodzy stali czytelnicy oraz niespodziewani goście, do przesłuchania albumu jako całości lub najlepiej w ratach, jako kolejnych oderwanych od siebie odsłon. Szczególnie, że na samym końcu znajdziecie bardzo urokliwą piosenkę w wykonaniu Anais Mitchell - "New Auburn", do której póki co wracam najczęściej.

(nota 7/10)

 



W kąciku deserowym pojawi się grupa Woods, która niedawno opublikowała album "Strange To Explain".




Lotem błyskawicy raz jeszcze przeniesiemy się na płytę grupy Darkside - "Spiral", żeby tym razem posłuchać kompozycji "Liberty Bell".



Snowy Band w utworze "Call It A Day", znajdziecie go na płycie "Alternate Endings", która ukazała się wczoraj.



Caveman  - czyli Matthew Iwanus, Jimmy Carbonetti i Jeff Berrall, w urokliwej i wpadającej w ucho piosence "Hammer", która pochodzi z płyty "Smash".



W kąciku improwizowanym fragment płyty "Happy Destiny", na saksofonie Rich Perry, za fortepianem Gary Versace, na basie Jay Anderson, oraz John Riley na perkusji.



Wczoraj ukazała się nowa płyta Nilsa Pettera Molvaera - "Stitches", na samym jej końcu znajdziemy cover utworu Radiohead - "True Love Waits".



Na zakończenie dzisiejszej odsłony bloga raz jeszcze wystąpi Anais Mitchell u boku Justina Vernona i Aarona Dessnera, bo dobrego nigdy zbyt wiele.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz