Po rozczarowaniu związanym z występem Rafała B. podczas eliminacji do konkursu głównego "najlepszej piosenki zjednoczonej Europy", niejeden fan muzyki może zadać sobie pytanie: "Jeśli nie Eurowizja, to co?". Zmagania na kortach Rolanda Garrosa rozpoczną się dopiero za tydzień, a nasza rodaczka i obrończyni tytułu - Iga Świątek - ma obecnie tak wysoki ranking (numer 9 światowych list), że nie musi brać udziału w trzystopniowych eliminacjach. Całe szczęście, bo przy odrobinie pecha mogłaby podzielić gorzki los naszego eksportowego wokalisty i odpaść w przedbiegach. Proponuję więc udać się w błyskawiczną podróż, w przestrzeni i w czasie, żeby bezpiecznie wylądować w zachodniej dzielnicy Sao Paulo, gdzie w 2019 roku miał miejsce bardzo udany - sądząc po zapisie cyfrowym, który wczoraj ujrzał światło dzienne - koncert dwóch zaprzyjaźnionych ze sobą grup. Oto członkowie zespołów Rakta oraz Deafkids rozstawili instrumenty i stanęli na deskach sceny centrum kulturalnego, otwartego w 1982 roku, SESC POMPEIA.
Muzyka z Brazylii dociera do nas bardzo rzadko i najczęściej, jeśli w ogóle, bywa kojarzona z tropikaliami, retro-popem lub brzmieniem metalowych formacji. Deafkids powstali gdzieś w okolicach 2010 roku. Początkowo był to tylko jednoosobowy projekt gitarzysty Douglasa Leala, pochodzącego z miasta Volta Redonda. Artysta ten własnym sumptem wydawał płyty i kasety, koncertował i był znany głównie na lokalnej scenie. Podczas występów często korzystał z pomocy różnych muzyków. W ten sposób poznał perkusistę Mariano de Melo, który wraz z basistą (Marcelo Dos Santos) dołączyli do składu w 2014 roku. Wzmianki o zespole Deafkids zaczęły pojawiać się regularnie na portalach i blogach, a nazwa podawana z ust do ust zyskała na znaczeniu. Pisali o nich autorzy, którzy specjalizowali się w muzyce metalowej, hardcorowej czy psychodelicznej. I pewnie również dzięki temu, że twórczość brazylijskiej załogi była trudna do jednoznacznego zaszufladkowania, szybko zdobyła popularność. Wkrótce zauważył ich również szef amerykańskiej wytwórni Neurot Rec., i zaproponował podpisanie kontraktu. Nazwa Deafkids pierwotnie miała oznaczać niezdolność do prawdziwego głębokiego słuchania. A o tym, że jest czego słuchać, Brazylijczycy starali się przekonać swoich fanów kolejnymi wydawnictwami.
"Z biegiem czasu jedyną rzeczą, która nas połączyła, było zainteresowanie muzyką psychodeliczną z całego świata" - oświadczył perkusista Mariano De Melo. Bodźcem do rozwoju grupy było ciągłe eksperymentowanie z brzmieniem, poszukiwanie nowych dźwięków, rytmów, otwarcie się na gatunki i różne muzyczne epoki, a także wpisane niejako w etos zespołu, unikanie jasno wytyczonego kursu czy gotowej i sprawdzonej struktury. "Wizją muzyczną było i nadal jest to, żeby każde nagranie było inne, i odkrywało odmienne ścieżki niż poprzednie". Dlatego też członkowie Deafkids inspiracji szukają w muzyce metalowej, hardcorowej, industrialnej, umiejętnie zahaczają o rave, punk, afrykański czy brazylijski folk. Pośród ważnych autorów jednym tchem wymieniają prace Georgija Gurdżijewa (ormiański filozof i mistyk), Timeothy'ego Leary'ego (pisarz, psycholog), czy Roberta Anotna Wilsona. "Są takie okresy w historii, kiedy wizje szaleńców i ćpunów stanowią lepszy przewodnik po rzeczywistości niż zdroworozsądkowe interpretacje danych, dostępnych dzięki pracy tak zwanego normalnego umysłu" - napisał w "Kosmicznym spuście czyli tajemnicy Iluminatów" Robert Anton Wilson. Coś mi podpowiada, że nasz eksportowy wokalista, patrząc na wyniki głosowania widzów podczas eliminacji do konkursu Eurowizji, nieco rozgoryczony mógłby potwierdzić to spostrzeżenie. "Skoro sto tysięcy osób może przeżywać te same halucynacje, to jaka część z postrzeganego przez nas świata jest tworzona w ten sam sposób".
Muzyka zawarta na albumie "Live At Sesc Pompeia" brzmi jak ścieżka dźwiękowa do narkotykowych wizji. Otwiera ją najdłuższa kompozycja na płycie, transowa "Miragem", która pochodzi z repertuaru grupy Rakta. Formacja ta początkowo funkcjonowała jako duet dwóch zaprzyjaźnionych pań: Carli Boregas oraz Nathalii Viccari. Panie wychowane na muzyce punkowej próbowały grać covery Ramones. Rozczarowane mizernymi efektami zaczęły tworzyć własne nieporadne utwory. Do składu wkrótce dołączyły Laura i Paula, i tak, przynajmniej na kilka lat, zawiązał się żeński kwartecik. Ich dokonania muzyczne najczęściej porównywane były do Xmal Deutschland. Nazwę zaczerpnięto od hinduskiego słowa "rakto", oznaczjącego: "krew, czerwień, pasję, energię". Obecnie zespół Rakta tworzą dwie panie: Carla Boregas (bas) i Paula Rebelatto (syntezator, śpiew) oraz perkusista Mauricio Takara.
Trzeba przyznać, że koncertowe połączenie tych dwóch zespołów - Deafkids oraz Rakta - broni się bardzo dobrze. Najlepszym przykładem jest utwor "Forma", który jest kontynuacją sposobu myślenia o dźwięku zawartym w sugestywnym otwarciu "Miragem". Plemienny rytm, który to zwalnia, to znów narasta lub odbija się echem w polirytmicznych dialogach perkusjonaliów, jest znakiem rozpoznawczym tego wydawnictwa. Zimnofalowy bas oraz "upiorny" długimi fragmentami śpiew Pauli Rebelatto, bez trudu wprowadzają słuchacza w trans. Perkusita Deafkids, Mariano De Melo, podkreśla antropologiczno-kulturowe znaczenie przebiegów rytmicznych. Wskazuje, że każdy region naszego świata miał swoje charakterystyczne poddziały. Rytm jest czymś pierwotnym, wpisanym w nasz oddech, puls, w akt seksualny czy sposób naszego poruszania się. W utworze "Flor Da Pele" pojawiają się mocne hardcorowe gitary, zaś w "Espirais Da Laucura" obok ognistych przesterowanych dźwięków usłyszymy drobne akcenty budzące skojarzenia z brzmieniem hinduskich rag. Granicą tego barwnego hipnotycznego spektaklu zdaje się być jedynie wyobraźnia i możliwości techniczne artystów. Zespół Deafkids ma już na koncie kilka takich wspólnych scenicznych występów, chociażby z brazylijskim duetem Test, czy grupą Petbrick, z którą nagrali album "Deafbrick".
(nota 7.5-8/10)
W kąciku deserowym utwór "Miragem", który otwiera wspólne wydawnictwo grupy Rakta i Deafkids, a który pochodzi z repertuaru tej pierwszej wymienionej przeze mnie formacji. Warto sięgnąć do nagrań i płyt tych dwóch zespołów, żeby zobaczyć, czym różnią się ich kompozycje w koncertowej wersji. "Miragem" znalazł się na albumie "Falha Comum" z 2019 roku.
Facs to zespół reprezentujący scenę chicagowską. Dzięki uprzejmości oficyny Trouble In Mind Records opublikowali wczoraj całkiem udaną płytę "Present Tens". Noah Leger (perkusja), Alianna Kalaba (bas), Brian Case (gitara, śpiew). Utwór "Xout" otwiera i promuje to wydawnictwo.
Przed tygodniem zapowiadałem, że dzisiejszym daniem głównym będzie być może najnowsze dzieło Nicholasa Krgovicha - "This Spring". Niestety album ten jako całość rozczarowuje, zabrakło ciekawych pomysłów aranżacyjnych, a i sam zestaw piosenek Vedy Hille mógł zostać lepiej dobrany. Podobne rozczarowanie, jeśli nie większe, przyniósł wraz z sobą krążek grupy Lambchop - "Showtunes". Kurt Wagner żongluje na nim resztkami, w dosłownym i metaforycznym sensie (okruchy pomysłów, dźwięków, dawnego błysku). Czasem z tych resztek udało się stworzyć coś intrygującego, jak otwierający całość "A Chef's Kiss", czy zamykający płytę "The Last Benedict". Jednak to stanowczo zbyt mało, żeby wracać do tego wydawnictwa. Niestety amerykański wokalista wciąż pozostaje pod dużym wrażeniem studyjnych zabawek. I coraz śmielej kroczy ślepą uliczką wytyczoną nie tak dawno przez Bon Ivera na zestawie nagrań "22, A Million". Skoro gwiazdy alternatywnego grania zawodzą, trzeba dać szansę debiutantom. Pod szyldem Algae Dust ukrywa się Alison Setili (basistka grupy Frankie Valet), która opublikowała niedawno zestaw pierwszych siedmiu solowych piosenek. Do ślicznego utworu "Grasp" wracam najczęściej.
W kąciku improwizowanym przeniesiemy się do Kanady, skąd pochodzi grupa Peace Flag Ensemble. Na 18 czerwca zapowiedzieli premierę swojego debiutanckiego albumu zatytułowanego "Noteland". Przy fortepianie Jon Neher, Dalton Lam (trąbka), Paul Gutheil (saksofon), Travis Packer (bas). Póki co ujawnili dwie kompozycje, które bardzo przypadły mi do gustu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz