sobota, 16 stycznia 2021

BEAUTIFY JUNKYARDS - "COSMORAMA" (Ghost Box) "Badanie szerokości geograficznych"

 

Nazwa "Cosmorama" przenosi nasze skojarzenia wprost do XIX-wiecznego Londynu, na wystawę, która miała miejsce w budynku przy Regent Street. Dzięki specjalnie ustawionym zwierciadłom i soczewkom oraz strumieniom świateł można tam było obejrzeć, w sporym powiększeniu, zdjęcia dalekich zakątków świata i egzotyczne zwierzęta. Jak nie trudno się domyśleć, pokaz ten cieszył się  wtedy sporym powodzeniem. Ciekaw jestem, czy podobny aplauz zbierze płyta długogrająca o tym samym tytule. Jedenaście odsłon  wydanego w piątek albumu również pragnie zabrać nas na wyprawę pełną intrygujących, czasem nawet egzotycznych brzmień, z pogranicza indie-folku/indie-popu. Myślę, że twórcy, funkcjonujący na tak zwanej scenie alternatywnej, przez ostatnich kilka lat zdążyli nas już przyzwyczaić do tego, że gatunek to tylko punkt wyjścia, niejako pretekst albo wyzwanie, a nie warowna twierdza otoczona grubymi murami, z której nie sposób się wydostać.

Podobnie uważają członkowie portugalskiej formacji Beautify Junkyards, o czym można się przekonać obcując z ich ostatnich wydawnictwem. Zaczynali kilkanaście lat temu, w nieco innym składzie, jako Hipnotica (wydali pięć albumów i dwie epki). Po trzech latach przerwy zatęsknili za sobą na tyle, żeby powołać do życia grupę o nazwie Beautify Junkyards, z liderem Joao Branco Kyronem jako wokalistą. Debiutowali w 2013 roku krążkiem, który zawierał zestaw coverów, takich artystów jak: Donovan, Nick Drake, Roy Harper czy Linda Perhacs. Wybór piosenek nie był przypadkowy, gdyż Joao Branco Kyron kolekcjonuje stare winyle, a jego współpracownicy darzą sporym sentymentem muzykę z przełomu lat 60/70. Poza tym pośród swoich inspiracji chętnie wymieniają dokonania Dereka Jermana, Ash Ra Temple, Zeca Afonso, Austina Osmana Spare'a, kino naszych południowych sąsiadów, szczególnie zaś obrazy czeskiej nowej fali (chociażby takie klasyki jak: "Waleria i tydzień cudów", "Pociąg pod specjalnym nadzorem", "Pali się moja panno" itp.), oraz poezję Fernando Pessoi, Williama Butlera Yeatsa.

"Jesteśmy zespołem, który bada szerokości geograficzne w muzyce" - powiedział w jednym z wywiadów wokalista portugalskiej formacji. Trudno się z tym nie zgodzić. W ich kompozycjach indie-pop spotyka folkową psychodelię lub brazylijskie tropikalia, wyrafinowana elektronika podaje dłoń repetycji, itd. Przy okazji najnowszego wydawnictwa "Cosmorama" zaproszono do współpracy trzech gości: brazylijską wokalistkę Ninę Mirandę (z grupy Smoke City), Alisson Brice ( z formacji Lake Ruth) oraz zaprzyjaźnionego z zespołem harfistę Eduardo Raona -  to dźwięki jego instrumentu ozdobiły zamykający krążek "Fountain". Szeregi grupy opuściła natomiast Rivia Van, która wybrała drogę solowej kariery. Członkowie zespołu oprócz kreowania przestrzeni i rozpoznawalnego brzmienia, które często powstaje w wyniku długich prób oraz improwizacji, poszukują także instrumentów. Podczas nagrywania albumu "Cosmorama" w gościnnych progach Bela Flor Studio, wykorzystano nowy syntezator, nowy procesor efektów i niedawno zakupioną brazylijską gitarę ludową. W utworze "Revierie" odnajdziemy dość czytelne odwołania do twórczości grupy Broadcast czy nieco zapomnianego już Pram. Moim zdaniem muzycy z Lizbony prezentują się o wiele bardziej przekonująco, w tych nieco żywszych kompozycjach, niż onirycznych mglistych balladach. Kolejna udana odsłona najnowszego krążka - "Parangole" - rozpoczyna się tonami akustycznej gitary, a potem rozkwita i nasyca sobą przestrzeń atmosferą tropików. Do głosu dochodzą perkusjonalia, chórek oraz flet, który jest czymś na kształt znaku rozpoznawczego tej formacji. W tym układzie "A Garden By The Sea", zaśpiewany na dwa głosy, wydaje się być najbardziej klasyczną propozycją. "Vali" przywołuje efekty nagrań terenowych - odgłosy wody, lasu, ptaków. "Zodiak Klub" - tytułem odnosi się do kultowego niegdyś miejsca Zodiak Free Art Lab. Klub założony w Berlinie Zachodnim, w 1968 roku przez Conrada Schnitzlera i Hansa Joachima Roedeliusa. Swoją siedzibę miał w dzielnicy Kreuzberg, tuż obok brzegów kanału Landwehr. Było to miejsce spotkań artystów z kręgu muzyki improwizowanej czy awangardowej. Klub dość szybko, bo po roku działalności, zamknął swoje podwoje. Miejmy nadzieje, że piosenki Beautify Junkyards pozostaną z nami na dłużej. 

(nota 7/10)


 



W kąciku deserowym dwie odpowiedzi na listy. Pani Monika pyta o częstotliwość najbliższych wpisów. Odpowiadałem już kiedyś na ten temat pisząc, że kolejne publikacje na blogu ukazują się raz na tydzień, czasem dwa razy w tygodniu. Wszystko zależy od jakości nowych płyt, które pojawią się w następnych tygodniach. Proszę zaglądać tu o dowolnej porze dnia i nocy. Drzwi są zawsze otwarte. Pan Adam z kolei pyta, dlaczego nie zamieszczam notek dotyczących polskich wydawnictw. Portali, stron, czy blogów, które zajmują się krajową sceną alternatywną, i robią to całkiem nieźle, jest bardzo dużo. Nie ma więc sensu, żebym powielał podobne treści. 

W dodatku do dania głównego śliczny utwór z debiutanckiej płyty City of Exiles francuskiej grupy City of Exiles. Piosenka "Amor For A Broken Heart" otwiera ten krążek. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz