niedziela, 17 czerwca 2018

TONY PRICE - "CELICA ABSOLU" (Maximum Exposure) "Muzyka z siłowni"




Kiedy ostatni raz byliście na siłowni? Otóż to... Dziś zajrzymy na chwilę do takiej właśnie sali, jednak nie po to, żeby seriami nudnych powtórzeń rozwijać bicepsy, zwykle zbyt wątłe w porównaniu do pokaźnej masy mięśniowej stałych bywalców tego typu przybytków, czy żeby naciągnąć trójgłowy odcinek naszych  jakże kształtnych ud, korzystając z ruchomej bieżni. Nie będziemy również oglądać wyrzeźbionych torsów, lśniących w sztucznym świetle wymienionych niedawno żarówek lub kuszących dekoltów, po których leniwie spływają drobne kropelki potu.

"Każdy jest dziś wolny wewnątrz własnego więzienia - więzienia, jakie sam dla siebie, własnymi rękami i z własnej woli, buduje (...) Ciało ludzkie jest dziś w pierwszym rzędzie organem konsumpcji i miarą jego należytego stanu jest zdolność wchłonięcia i zasymilowania wszystkiego tego, co społeczeństwo konsumpcyjne ma do zaoferowania (...) Ciało ponowoczesne to odbiorca wrażeń. Spożywa ono i trawi przeżycia. Poprawne spełnianie tych funkcji określa się mianem sprawności (fitness) (...) sprawność cielesna staje się synonimem dobrze spełnionego wobec siebie obowiązku". (Zygmunt Bauman - "Ponowoczesne przygody ciała"). 

Chyba nie rozczaruję Was, jeśli powiem, że tradycyjnie posłuchamy muzyki. Towarzyszyć nam będzie jej twórca - Tony Price, który dawne pomieszczenia siłowni zaadoptował na potrzeby studia nagraniowego Greektown Recording Complex. Tony Price (Anthony Nemet) to kanadyjski muzyk, producent i aranżer, znany ze współpracy z innymi formacjami, chociażby USGirls, który ma już na koncie debiutancki album "I Prefer Coca Cola".
Podczas pracy na swoją drugą płytą skorzystał z pomocy muzyków związanych  ze sceną jazzową. Na saksofonie tenorowym i altowym zagrał Colin Fisher (Caribou Vibration Ensemble, współpracował z Anthony Braxtonem), i Dennis Passley (USGirls), a na wibrafonie Matt "Doc" Dunn". I tak oto świat jazzu nie po raz pierwszy spotkał się ze światem muzyki elektronicznej. Jak można wyczytać na stronie Tony Price'a album "Celica Absolu" to mieszanka psychodelii lat 60-tych oraz awangardowego elektronicznego jazzu. Nic dodać, nic ująć... To również swoista ścieżka dźwiękowa jazdy przez pustynie i transowa wyprawa po obrzeżach gatunków. Na 12-sto ścieżkowym zestawie nie brakuje kolaży dźwiękowych czy formalnych eksperymentów. Muzykom zebranym w kanadyjskim studio, w kilku odsłonach udało się uzyskać naprawdę ciekawe brzmienie - "Heavy Jasmine", "Strange Shapes", "Impulsion", "Infinite & Unbound". Słucha się tego dobrze, nie tylko w pełnym słońcu, podczas  gdy koła rytmicznie młócą suchy piach. Jednak zbyt wiele jest na tym albumie miniatur, niedokończonych form, które wyrywają słuchacza z przyjemnego transu, i w których  - kto wie, być może właśnie taki był cel - trudno całkowicie się zanurzyć. Przypominają one raczej szkice, zarysy pomysłów, chwilowe i złudne fatamorgany, niż pełnowymiarowe kompozycje - "Yesterday Rising", "Melted Gemini", "The Loner". Z pewnością niektóre z tych nagrań można było jeszcze bardziej rozwinąć, można było nad nimi dłużej popracować, jak nad często zaniedbywanym trójgłowym mięśniem łydki.
Zdecydowanie więcej jest na płycie "Celica Absolu" elektronicznych eksperymentów, niż jazzowych improwizacji - co oczywiście może być zarówno wadą, jak i zaletą. Jednak jako skromny autor tego bloga mam własne preferencje, i chciałbym, żeby te wyżej przeze mnie wspomniane akcenty (elektronika - jazz) rozłożyły się w odwrotny sposób. Cóż, muzyka to nie koncert życzeń. Z pewnością najnowsze wydawnictwo Tony Price'a nie jest dziełem na miarę  "Optometry" DJ Spooky, ale jest to album godny uwagi i kilkukrotnego przesłuchania.

(nota 7/10)







I dla równowagi coś z albumu DJ Spooky - "Optometry".








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz