sobota, 14 października 2023

TRUNKS - "WE DUST" (Il Monstro/L'autre distribution) "Alternatywa znad rzeki Vilaine"

 

    W ramach bardzo niekorzystnej recepcji ostatniego albumu Rogera Watersa, aż prosi się, żeby przywołać sentencję "Gdyby młodość wiedziała, gdyby starość mogła". Nie mam zamiaru niżej pochylać się nad płytą "The Darka Side Of The Moon", gdyż zbyt mocno cenię sobie swój kark, ale spróbuję znaleźć złoty środek pomiędzy tym, co w muzyce stare i sprawdzone, a tym, co nowe lub nowatorskie, świeże, osobliwe i niezbyt typowe. O czym mowa? O dojrzałości, którą nieraz osiąga się działając w przestrzeni artystycznej prędzej lub później, a niekiedy pomimo wysiłków wcale. Odnoszę wrażenie, że wydany wczoraj album "We Dust", bardzo słabo znanej francuskiej formacji TRUNKS, jest dziełem dojrzałych, nie tylko z racji metryki, muzyków.



Niewiele płyt znajdziemy w dwudziestoletniej dyskografii zespołu TRUNKS, którego skład zawiązał się w mieście Rennes w 2003 roku, przy okazji obchodów rocznicy powstania Jardine Moderne. Ten ostatni obiekt to miejsce działań kulturalnych, w którego skład wchodzi studio nagraniowe, kilka sal prób, sale wystawowe, kluby i kawiarnie. To właśnie na jednej ze scen Jardine Moderne spotkali się: Laetitia Sheriff (śpiew, gitara basowa), Regis Boulard (perkusja, także grupy NO& RD, Sons Of The Desert), Regis Gautier (gitara, zespół Moller Plesset), Stephane Fromentin (gitara, zespoły Ruby Red Gun, Yes Basketball), Florian Marazano (gitara , śpiew), i Daniel Paboeuf (saksofon, Maruquis De Sade, DPU). Przez lata skład formacji często się zmieniał, również z tego powodu, że działalność artystyczna w ramach grupy TRUNKS była dla jego członków przyjemną i okazjonalną odskocznią, a nie czymś docelowym. Na pierwszą płytę przyszło im czekać cztery lata, kiedy to w 2007 roku ukazał się album "Use Less", utrzymany w stylistyce odwołującej się do rocka i postrocka, z energetycznymi podmuchami saksofonu. To rockowe czy postrockowe brzmienie gitar udało się jeszcze lepiej wyeksponować przy okazji następnego wydawnictwa zatytułowanego "On The Roof" (2011). Album zmiksował Bob Weston, który współpracował z takimi gwiazdami gitarowego grania jak chociażby Shellac. Sporo dobrego do poszczególnych odsłon wniósł również saksofon Daniela Paboeufa. Pośród kompozycji na nim zawartych znajdziemy cover utworu Marca Ribota -"Clever White Youths", oraz "Hardfiscurry", który otwiera to wydawnictwo, i którym rozpocząłem dzisiejszą odsłonę bloga. 



Daniel Paboeuf to urodzony w Lyonie, w 1957 roku, mocno już dojrzały artysta, ale zawsze młodszy od Rogera Watersa, który w ciągu wielu lat, czy nawet dekad, swojej kariery przewinął się przez kilkanaście różnych składów, był także obecny jako muzyk sesyjny podczas nagrywania kilkudziesięciu płyt, z tych nieco bardziej znanych artystów warto wymienić albumy Domnique A czy Francoise Hardy. Na co dzień prowadzi dwa zespoły: elektroniczno-jazzowy DPU oraz Marquis De Sade.

Drugą istotną osobą - nie pomijam przy tym wartości innych - w zespole TRUNKS jest wokalista i basista Leatitia Sheriff. Urodzona w Lille artystka rozpoczęła przygodę z muzyką od albumu "Codification" (2004). Jak sama przyznaje lubi rockowe granie, przywołuje często twórczość Nicka Cave'a, Jeffa Buckleya, Thuerstona Moore'a, czy PJ Harvey. Bardzo chętnie przekracza rozmaite granice stylistyczne, stąd nie dziwi jej współpraca z saksofonistą jazzowym Francoisa Jeanneau, z punkową wokalistka Lydią Lunch, czy z gitarzystą Olivierem Mellano.

Najnowszy, wydany wczoraj album "We Dust" grupy TRUNKS nie przynosi żadnych rewolucji brzmieniowych. Jak wspomniałem wcześniej, kompozycje zawarte na tym wydawnictwie są efektem współpracy dojrzałych artystów, a owa dojrzałość manifestuje się na różnych poziomach. Muzycy dokładnie wiedzą na co ich stać, co chcieliby osiągnąć oraz o co w tym rzemiośle chodzi. Wiele z tych kompozycji oparto na mięsistym pulsie basu i miarowej pracy gitary elektrycznej, jak chociażby udane otwarcie "Less Belles Choses". Surowa minimalistyczna produkcja podkreśliła tylko kluczowe elementy aranżacji, trzymając się z daleka od modnego trybu elektronicznych dodatków. Saksofon Daniela Paboeufa pełni rozmaite funkcje - czasem wzbogaca sekcję rytmiczną punktowym pulsującym oddechem, innym razem umiejętnie oscyluje pomiędzy graniem zgrabnych tematów, tworzeniem barwnych ozdobników, a formą krótkich improwizacji, sukcesywnie buduje napięcie, żeby przy okazji rozładować nagromadzoną energię, co całkiem nieźle słychać w "Norbor". Z kolei w  "Edgeways" grupa Trunks pokazała punkowe lub bardziej noise'owe oblicze, partie gitar mogą tu przypomnieć niektórym słuchaczom dawne nagrania wspomnianej już dzisiaj formacji Shellac; choć w drugiej części tej kompozycji francuska załoga znacznie złagodziła brzmienie i poszukała harmonii. Najczęściej powracam do pełnego uroku "Blood On Poppies", który stanowi świetne połączenie rocka z elementami jazzu. Warto podkreślić, że kompozycje zawarte na płycie "We Dust" trzymają równy bardzo dobry poziom i tym samym zachęcają do wielokrotnego użytku.

(nota 8/10)


 

s
 

Korzystając z okazji zajrzymy na ostatnią solową płytę wokalistki Trunks - Laetiti Sheriff zatytułowaną "Stillness", która właśnie tak się rozpoczyna.



Piosenka tygodnia!!! Kto wie, czy nie mój ulubiony utwór ostatnich wielu tygodni, z pewnością ten pełen uroku refren, który od razu się przykleja. "Bonjour Tristesse...". Za takimi melodiami, jak tak zawarta w tym magicznym refrenie, w subtelnym połączeniu kilku zaledwie nut, tęskni się potem i można pójść choćby i na koniec świata.  Wspaniale dopełnia barw początku jesieni, choć płyta "Water Words" - Ash Wells ukazała się wiosną tego roku. Aż strach pomyśleć, co byłoby, gdybym w ostatnich dniach przypadkiem na nią nie trafił. Nie miałbym w swojej kolekcji takiego magicznego cudeńka, jak to oznaczone tytułem "Bonjour Tristesse" !!!! ( Ps. Sprawdziłem, dokładnie 1 kwietnia 2023, we wpisie na blogu, dokładnie w "dodatkach", zaprezentowałem urokliwy singiel "Drugstore Perfume" - Ash Wells, najwyraźniej zapomniałem zajrzeć do całej płyty). 



Dziś nieco więcej europejskich artystów, Charlene Darling reprezentuje Brukselę, 3 listopada ukaże się jej album zatytułowany "La Parte".



Przeniesiemy się do Genewy, gdzie rezydują Emmanuell Barrato i Filippo Samore, ukrywający się pod szyldem Bandit Voyage, oto fragment ich najnowszej płyty zatytułowanej "Was Ist Das".



W piątek ukazało się najnowsze, ciekawe i zanurzone w mroku dwupłytowe wydawnictwo Melani De Biasio - "Il Viaggio", do którego będę jeszcze wracał, na drugim krążku znajdziemy tylko dwie, za to dwudziestominutowe kompozycje.



Przed nami paryski kwartet Vox Low, który wczoraj opublikował drugi w dorobku album zatytułowany "Keep On Falling".  Utwór "Henry Rode" został zainspirowany prawdziwą historią paryskiego dandysa.



Na trasie naszej wycieczki pora na Berlin, gdzie tworzy obecnie grupa Crime And The City Solution, w przyszły piątek ukaże się ich najnowsze dzieło zatytułowane "The Killer". Oto ciekawy fragment z tego wydawnictwa.



John Ghost to belgijski sekstet z miasta Gent, dowodzony przez Jo De Geesta, który w ubiegłym tygodniu opublikował album "Thin Air Mirror Land".



Przyznam, że zastanawiałem się, który album ma być w tym tygodniu daniem głównym. Drugim kandydatem była płyta amerykańskiego producenta i multiinstrumentalisty Rami Atassi zatytułowana "Dancing Together". Dzieje się na niej dużo dobrego, więc pewnie przy następnych okazjach będę wracał do tego udanego wydawnictwa. Posłuchajcie sami!



Podobnie ciekawie brzmi zestaw unikatowych nagrań zebranych  na wydawnictwie "Spiritual Jazz 14: Private". To kolekcja nagrań zarejestrowanych pomiędzy 1967 - 1987 rokiem, zrealizowanych "prywatnie", czyli bez pomocy wytwórni płytowych. Oto jedno z nich.




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz