sobota, 26 sierpnia 2023

SIDE THING - "FUNERAL FRIENDS" (Birthdiy Rec.) "Uważaj na marzenia"

 

    "O czym marzy dziewczyna, gdy dorastać zaczyna..." - pytała przed laty Irena Santor, w odpowiedzi sugerując, że wspomniana w tekście marzy przede wszystkim o miłości. O czym obecnie marzy przeciętna nastolatka? Trudno powiedzieć. Pewnie kwestia głębszych uczuć w hierarchii jej wartości - są takie hierarchie - schodzi na dalszy plan. Zaryzykuję twierdzenie, obarczone małym prawdopodobieństwem pomyłki, że przeciętna nastolatka marzy dziś o "polubieniach" jej postów na "fejsie", a "kiedy śpi i gdy się ocknie", widzi przed oczami wciąż rosnącą liczbę followersów na Instagramie czy Tik-Toku. I właśnie za to, dokładnie za to, mogłaby oddać: "z ochotą nawet srebro i złoto, i brylanty i wszystko, co ma". 

Podobne marzenia dotyczą również młodych zespołów, które dopiero stawiają pierwsze kroki na muzycznej scenie. Początkujący artyści oprócz rzeszy fanów marzą również o podpisaniu kontraktu płytowego, najlepiej z prestiżową oficyną, która pomoże im na starcie. Przypieczętowanie takiego cyrografu nie zawsze musi nieść ze sobą pozytywne zdarzenia. W tym kontekście od razu przypomina mi się duet Memoryhouse, który tuż po zawarciu umowy z zacną przecież oficyną Sub Pop, potem nagle gdzieś przepadł. Nie wiem, jaka była ingerencja szefa wytwórni, czy osób w niej zatrudnionych, w debiutancki materiał Denise Nouvion i Evana Abeele. Jednak tuż po opublikowaniu tych piosenek, zespół wyraźnie stracił na wartości. Album "The Slideshow Effect" (2012) zawierał kilka znanych wcześniej kompozycji tyle, że w zmienionych wersjach. Kanadyjski duet został zaszufladkowany jako przedstawiciele dream-popu, więc na etapie produkcji ich utwory opakowano w typowe dla gatunku lakmusowe papierki. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki... cały czar prysł. Tym samym wyparowała gdzieś lekkość, zwiewność i oniryczna atmosfera, przewijająca się przez wczesne i regularnie publikowane w sieci nagrania tandemu Nouvion/Abeele.



Wspominam o tym dlatego, że piosenki amerykańskiego duetu - Side Thing, który w ubiegły piątek podzielił się z fanami albumem "Funeral Freinds", brzmią całkiem podobnie jak pierwsze nagrania Memoryhouse. Podpisanie kontraktu płytowego z wytwórnią Sub Pop (póki co wydaje ich mały label Birthdiy, powiązany ze Spiritgoth), byłoby dla nich wielkim wyróżnieniem i sukcesem. Jednak nie wiadomo, czym ostatecznie mogłoby się to zakończyć. Dlatego też uważajmy na to, o czym marzymy, bo może to się spełnić.

Płyta "Funeral Friends" to kolejne wydawnictwo amerykańskiego duetu z miasta Rockford (stan Ilinois), który nie udziela wywiadów, pozostaje dość tajemniczy, ma niewielkie grono followersów na Instagramie, nie zna twórczości pani Ireny Santor, i ukrywa się pod pseudonimami "E-dawg" oraz "Kaylar". Delikatny dziewczęcy głos wokalistki - "O czym marzy dziewczyna..." - może przypominać pełną uroku barwę wspomnianej dzisiaj Kanadyjki - Denise Nouvion. Panie w podobny sposób artykułują niektóre głoski - są takie głoski - ponadto śpiewają prosto, unikając zbędnej w tym układzie ekstrawagancji i pomagają sobie różnymi efektami. Duet Side Thing swoje brzmienie opiera o tony miękkiej elektroniki i dźwięki gitary elektrycznej. W udanym otwarciu "8 Minute Mile" skojarzył mi się ze świetną płytą Wild Nothing - "Gemini" (czyli zespół dowodzony przez Jacka Tatuma, kolejny roztrwoniony talent, który wkrótce opublikuje nowe wydawnictwo, ale nie spodziewam się po nim niczego dobrego). 

"I'll Be" - to cudowny dream-popowy klasyk - są takie klasyki - w stylu dawnych piosenek Memoryhouse, jeszcze przed podpisaniem feralnego kontraktu z Sub Popem. Z pewnością to jedna z najbardziej  wyróżniających się kompozycji na tym krótkim albumie oraz jedna z najlepszych w całej dyskografii. Tytułowy "Funeral Friends" - pomimo pierwszych skojarzeń przynosi żywy rytm i sporą dawkę pozytywnej energii. Duet dobrze czuje się w takiej formule, potrafi brzmieć świeżo i zwiewnie. Wpadający w ucho "Ritual" przywołał moje wspomnienia z dawnymi piosenkami grupy The Pastels (był taki zespół). A w "Holy Box" równoległe prowadzenie wokalizy i charakterystyczna melodyka mogła przypomnieć dokonania Slowdive, który już w przyszły piątek opublikuje najnowszą płytę.

(nota 7.5/10)

 


Odwiedziliśmy Amerykę Płn., to pora na Kanadę i zespół Land Of Talk z miasta Montreal, dowodzony przez wokalistkę Lizzie Powell. Oto fragment z płyty "Performance", której premiera będzie miała miejsce 13 października.



Skoro Kanada... to zawsze bliski Kevin Drew, gitarzysta i wokalista grupy Broken Social Scene, który 3 listopada, dzień przed moimi imieninami, wyda płytę "Aging".



W dreampopowej estetyce całkiem sprawnie porusza się grupa Modern Time Machines, przed tygodniem wydali epkę "Beachtime".



Całkiem przyjemnie, i owszem, w rytmie dla "tańczących inaczej", brzmi nowa propozycja  grupy The Anchoress, o wymownej nazwie "Bizarre Love Triangle", z płyty "Versions", która ukaże się 6 października.



Wokalistka Sylvia Ryder i grupa My Violence zainspirowała się w tym utworze filmem Wima Wendersa "Niebo nad Berlinem". Premiera całej płyty "My Violence" również 6 października. Zmówili się? Przypadek?...



Oficyna Bella Union nie zasypia, na jesień przygotowała szereg ciekawych premier. Jedną z nich jest album brytyjskiej grupy Colouring, dowodzonej przez Jacka Kenworthy'ego. Oto singiel promujący to wydawnictwo.



W kąciku improwizowanym zapowiadana przez mnie wcześniej izraelska pianistka Maya Dunietz i jej wydany wczoraj bardzo eklektyczny album "Thank You Tree". Najbardziej przypadła mi do gustu taka oto kompozycja.



Nasi dobrzy znajomi, z wpisów na tym blogu, skupieni pod szyldem Get The Blessing nie próżnowali. Również wspomnianego już dzisiaj dnia 6 października - przypadek? - opublikują album "Pallet".





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz