wtorek, 23 lipca 2019

KIT SEBASTIAN - "MANTA MODERNE" (Mr.Bongo) "ANNA KARINA I PERSKI POP"

  Bardzo lubię filmy z lat 50, 60 i 70-tych ubiegłego wieku, zarówno amerykańskie kino noir, kryminały z nieodżałowanym Alainem Delonem (w dzieciństwie myślałem, że francuski amant był wyższy), klasyki wielkich mistrzów kina: Francoisa Truffauta, Louis Malle'a, Erica Rohmera, Alana Resnaisa. Na tej liście nie mogłoby oczywiście zabraknąć Jean Luc Godarda, wspaniały "Do utraty tchu" z prześliczną Jean Seberg, "Szalony Piotruś", "Pogarda", "Chinka", "Alphaville", "Żyć własnym życiem", z kolejną muzą francuskiego mistrza - Anną Kariną. Tą ostatnią bez chwili wahania obsadziłaby w roli głównej, w swoim wymarzonym filmie jedna z bohaterek dzisiejszego wpisu. Mam tu na myśli Merve Erdem, czyli połowę duetu Kit Sebastian.

Merve Erdem to wokalistka i artystka, studiowała filmoznastwo w Rzymie, a do Londynu przeniosła się ze Stambułu. Mniej więcej miesiąc po tym, jak wyjechała z Turcji, zauważyła na jednym z portali społecznościowych ogłoszenie. To był post Kita Martina, który poszukiwał tureckiego wokalisty. Choć nie miała wielkiego doświadczenia w tej dziedzinie, szybko odpowiedziała na anons, wysyłając krótki filmik, gdzie przedstawiła siebie jako: "wieśniaczkę znad Morza Czarnego". Już po pierwszym spotkaniu okazało się, że sympatyczna dwójka ma wiele wspólnych zainteresowań dotyczących muzyki, filmu, literatury, sztuki. I tak właśnie narodził się duet Kit Sebastian.

Kit Martin już jako piętnastolatek miał własny zespół; to muzyk, multiinstrumentalista, absolwent Guidhall School Of Music And Drama, który na co dzień korzysta z dobrodziejstw  studia w Surrey, oczywiście analogowego.
Nie bez powodu podkreśliłem, że studio jest analogowe, gdyż brzmienie duetu Kit Sebastian jest charakterystyczne i już, zaledwie kilka dni po wydaniu debiutanckiego krążka, rozpoznawalne. Stylistycznie mamy tu do czynienia z retro-popem, słychać echa piosenek z lat 60-tych, odwołania do muzyki Bliskiego Wschodu i tropicalii brazylijskich. Skojarzeń jest całe mnóstwo, bo i Stereo Lab, i Pram, ale też Jane Brikin i John Barry. Sami artyści mówią, że grają, z jednej strony: "Anatolian Lo-Fi Sambę", z drugiej zaś: "Lo-Fi-Hi-Fi". Warto nieco więcej powiedzieć o aspekcie technicznym, czyli procesie rejestracji nagrań angielsko-tureckiego duetu. Wzmacniacze oraz cały sprzęt był analogowy, lampy dawały zarówno ciepło, jak i przyjemne brzmienie.  Użyto analogowych instrumentów, chcę przez to powiedzieć, że nie skorzystano z żadnego sampla, czy gotowej już próbki. Na albumie "Manta moderne" możemy usłyszeć całe ich bogactwo: od egzotycznego ud począwszy, a na rosyjskiej bałałajce skończywszy.  Na różnych etapach pomocny okazał się być wysokiej klasy sprzęt analogowy - następnie nagrano wszystko na 8-ścieżkowej taśmie, żeby uzyskać retro brzmienie.
W efekcie artyści przygotowali multigatunkowe, kulturowe i językowe - Merve Erdem śpiewa w języku angielskim, francuskim, tureckim - bardzo smakowite danie. Tuż przed rejestracją materiału Kit Martin, ceniący sobie brzmienie taśm oraz kaset, odkrył wiele rzadkich nagrań z Bliskiego Wschodu, Martyniki i Afryki. Najbardziej dumny jest  z kompozycji "Kuytu", a Merve Erdem z "Kuytu" i "Durmy". Tak przygotowana taśma demo trafiła w grudniu 2018 do rąk właściciela sklepu płytowego i szefa wytwórni "Mr. Bongo", Graham Luckhursta, który postanowił wydać ten materiał. Obecnie Kit Martin słucha ludowej muzyki tureckiej i kaukaskiej, a  Merve wypełnia wolny czas albumami z francuskim i perskim popem z lat 70-tych.
A my posłuchamy...

(nota 7.5-8/10)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz