sobota, 7 października 2017

MELANIE DE BIASIO - "LILIES" (Le Label) "Z laptopem na kolanach"


                                                                                     fot.internet




        Bohaterki dzisiejszego wpisu chyba nie muszę przedstawiać czytelnikom tego bloga. Belgijskiej wokalistce poświęciłem sporo ciepłych słów, przy okazji wydania jej poprzedniej epki "Blackened Cities". Dziesięć lat po wydaniu debiutanckiej płyty - "A Stomach is Burning" - w miniony piątek na półkach sklepowych pojawił się najnowszy album zatytułowany "Lilies". Mój pierwszy wpis niejako podsumowujący dokonania artystki nazwałem "Bursztynowe odcienie hipnotycznej ciszy". Po przesłuchaniu najnowszego krążka mogę powiedzieć, że "cisza" czy "hipnotyczność" (trans) wciąż stanowią słowa klucze pomocne do interpretacji twórczości De Biasio. Tym razem belgijska artystka zrezygnowała z pomocy zespołu i wzięła sprawy w swoje ręce. W odróżnieniu od poprzednich płyt wokalistka postawiła na elektronikę i domową produkcję. Nie jest to jednak typowe lo-fi. Nic z tych rzeczy. Pod zgrabnymi palcami Melanie wylądowała klawiatura laptopa, na którym zgrała większą część materiału.
Trzeba przyznać, że podczas tworzenia tkanki brzmieniowej De Biasio dość oszczędnie gospodarowała środkami stylistycznymi, używając ich z rozmysłem i w odpowiednich momentach. Artystka przede wszystkim starała się w kolejnych odsłonach albumu "Lilies" uzyskać i podtrzymać odpowiedni klimat. Najnowszą płytę rozpoczyna utwór "Your Freedom is the End of Me", czerpiący garściami i nawiązujący do dokonań twórców ze sceny triphopowej. Mamy tutaj powtarzalne tony basu, wtórujący mu fortepian, a nad wszystkim niczym delikatna mgła ( oczywiście w odcieniach bursztynu) unosi się głos Melanie De Biasio.  Kolejna piosenka "Gold Junkies", to nieco zmodyfikowany fragment wyciągnięty z poprzedniej epki "Blackened Cities", który przynosi wraz z sobą subtelny trans. Równie transowy charakter ma kompozycja "Let Me Love You". To utwór bardzo dobrze znany fanom twórczości belgijskiej artystki, ponieważ pojawił się na debiutanckiej płycie "A Stomach is Burning". Najwidoczniej po dziesięciu latach De Biasio postanowiła dokonać jego reinterpretacji, wpuszczając całość kompozycji w nowy, triphopowo-psychodeliczny kontekst. Na krążku "Lilies" belgijska wokalistka spróbowała swoich sił mierząc się z mniej lub bardziej klasycznie pojętym bluesem - "Sitting in the Stairwell", "Brother". Na najnowszym albumie Melanie De Biasio raczy nas własną opowieścią o jazzie (i bluesie), znów uwodzi głosem, czaruje i oczarowuje, w charakterystyczny dla siebie sposób na bursztynowo zabarwiając ciszę. Do mojej pełni szczęścia zabrakło jednak żywych instrumentów i wydatnej pomocy zespołu, który tak udanie wspierał Melanie od lat.

(nota 7/10)














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz