wtorek, 11 października 2016

MATS EILERTSEN - "RUBICON" ECM



Jak niemal wszystko na tym padole łez, również wytwórnia ECM ma swoich zaciekłych przeciwników oraz oddanych zwolenników. Ci pierwsi (często preferujący dokonania sceny freejazzowej), zarzucają monachijskiej wytwórni zbytni manieryzm, schematyzm i traktowanie twórczości artystycznej jako produktu. Malkontenci, których nigdy i nigdzie nie brakuje, wytykają producentowi i założycielowi ECM - Manfredowi Eicherowi, że tworzy podobne do siebie i nader często niezbyt bogate w treść produkty właśnie. Narzekający na monachijską wytwórnię podkreślają, że płyty, które ukazują się pod jej szyldem, są łudząco do siebie podobne.

To, co dla jednych jest wadą i przedmiotem krytyki, dla innych stanowi zaletę i powód do pochwał. To, co dla jednych jest manieryzmem i nużącą powtarzalnością, dla innych innych jest swoistą cechą gatunkową lub znakiem rozpoznawczym. Jeśli chodzi o moją skromną osobę, muszę przyznać, że cenię sobie wytwórnię ECM. Chociaż, szczególnie w ostatnich latach, mam do jej wydawnictw niekiedy ambiwalentny stosunek. To oczywiste, że nie wszystko, co ukazuje się ze znaczkiem ECM na okładce jest przełomowe czy chociażby godne uwagi. Z pewnością szef wytwórni, wspomniany już przeze mnie Manfred Eicher, ma własną wizję szeroko pojętej muzyki improwizowanej, którą od lat sukcesywnie rozwija i wciela w życie, wydając albumy zaproszonych do współpracy artystów. Czasem odsłuchując płytę pochodzącą z wytwórni ECM, rzeczywiście łapię się na tym, że gdzieś już wcześniej słyszałem łudząco podobny zestaw dźwięków, i że kolejna wersja "jazzowej krainy łagodności" lub subtelności tym razem jest o wiele bardziej powierzchowna, nieco wyblakła, niezbyt wyrafinowana czy wypełniona konkretną treścią. Na szczęście album sygnowany nazwiskiem Matsa Eilertsena - "Rubicon", nie należy do tego typu płyt.

Mats Eilertsen to 41-letni  basista, znany i rozpoznawalny muzyk sesyjny nie tylko na skandynawskiej scenie  jazzowej. Na jego koncie znajduje się sześć "solowych" albumów, oraz mnóstwo płyt stanowiących efekt współpracy z różnymi artystami. Można w tym miejscu wspomnieć o albumach nagranych z Jacobem Youngiem, formację Food, której Eilertsen był członkiem, Mats Eilertsen Trio oraz Tord Gustavsen Quartet ("The Well", "Extended Circle").   
Na albumie "Rubicon" znajdziemy odrobinę nawiązań do twórczości Torda Gustavsena, szczególnie jeśli chodzi o klimat poszczególnych kompozycji czy tempo narracji. Nie od dziś wiadomo, że Gustavsen nie jest wulkanem muzycznej energii, a jego kompozycje nie charakteryzują się zawrotnym tempem akcji czy gwałtownymi zmianami nastrojów. Podobnie jest na krążku "Rubicon". Mamy tu jednak do czynienia z większym składem, niż zwykle ma to miejsce na płytach norweskiego pianisty. Dzięki temu udało się uzyskać głębsze, pełniejsze i ciekawsze brzmienie. Sama materia dźwiękowa jest także o wiele bardziej różnorodna, wielopłaszczyznowa, choć - tak jak na płytach Gustavsena - także dominuje tu nastrój nostalgii czy jazzowego skandynawskiego zamyślenia. Z pewnością strzałem w dziesiątkę okazało się użycie wibrafonu, który to instrument w odpowiednich rękach zawsze dodaje poszczególnym kompozycjom dodatkowych barw, odcieni oraz głębi. Wśród muzyków, których Mats Eilertsen zaprosił do współpracy znaleźli się: Trygve Seim (saksofon), Thomas T Dahl (gitara), Rob Waring (wibrafon, marimba), Eirik Hegdal (saksofon, klarnet), Olavi Louhivuori (perkusja), oraz Harmen Fraanje  (fortepian). Ten międzynarodowy skład z łatwością odnalazł płaszczyznę porozumienia oraz wspólny język.

Płytę otwiera utwór "Canto" - temat równolegle zaprezentowany przez saksofon i klarnet oraz przepięknie rozwijany przez fortepian. Niespieszne solo kontrabasu Matsa Eilertsena wprowadza słuchacza w melancholijny nastrój. Spokojny i refleksyjny klimat zostaje utrzymany w krótkim "Cross the Creek". Nieco żywsze tempo przynosi wraz sobą urokliwa kompozycja ukrywająca się pod indeksem 3 - "March". Warto również wyróżnić takie utwory jak: "September"(do głosu dochodzą tutaj gitara oraz wibrafon), "Balky", "BlueBlue" oraz "Lago". To właśnie kompozycja "Lago" chyba najbardziej oddaje charakter całego albumu. Bardzo dobrym pomysłem okazało się zaproszenie do współpracy holenderskiego pianisty Harmena Fraanje (pojawił się już na płytach Mats Eilertsen Trio). To wciąż stosunkowo mało znany muzyk (czytelnikom bloga szczególnie polecam znakomity album "Down Deep"- Rejiseger/Fraanje/Sylla), a w dużej mierze właśnie dzięki niemu udało się osiągnąć charakterystyczne i zapadające w pamięć brzmienie albumu.
Na płycie "Rubicon", artyści raczej nie przekroczyli żadnego muzycznego Rubikonu, ale nie przypuszczam, żeby było to ich intencją. Mats Eilertsen oraz zaproszeni do współpracy goście stworzyli spójną i pełną barw całość, która z pewnością nie przekona przeciwników brzmienia wytwórni ECM, ale fanów dobrego wyrafinowanego grania spod znaku modern-jazz usatysfakcjonuje.

(nota 7.5-8/10)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz