środa, 6 października 2021

SMOKE BELLOW - "OPEN FOR BUSINESS" (Trouble In Mind Rec.) "Mozaikowy indie-pop"

 

    Minimalizm to kierunek muzyczny, który powstał w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Cechami charakterystycznymi tego nurtu są: prostota, oszczędność środków stylistycznych czyli redukcja, i podkreślenie struktur rytmicznych, najczęściej przez ich powtórzenie (repetycja). Przyjęło się, że jako pierwszy określenia "minimalizm" użył Michael Nyman, w jednej z recenzji dla magazynu "The Spector". Pośród czołowych przedstawicieli tego nurtu warto wymienić takich artystów jak:  Philip Glass, Terry Riley, La Monte Young, John Adams, czy Stephen Michael Reich. Tak się złożyło, że ten ostatni 3 października skończył 85 lat.

   "Wszystko zaczęło się od pętli organów. Jesteśmy wielkimi fanami Steve'a Reicha, Philipa Glassa oraz im podobnych" - oświadczyła Meredtih McHugh wokalistka grupy Smoke Bellow.  Po przesłuchaniu płyty "Open For Business" można dojść do jedynie słusznego wniosku, że repetycje stały się ulubionym narzędziem tworzenia kompozycji dla australijskiego tria. Te wspomniane wyżej powtarzalne struktury, czy mówiąc nieco dokładniej, pętle dźwięków można odnaleźć na każdym poziomie ich ostatniego albumu. Powtarzają się więc tony gitary, basu, syntezatora i perkusji nanizane skrupulatnie i z dużym wyczuciem na oś czasu. W ramach urozmaicenia tkanki aranżacyjnej artyści z antypodów wykorzystują brzmienie fletu, rogu, saksofonu oraz chórek, za który niegdyś odpowiadała Jessie Hughes, płynny członek zespołu. Rotacje w składzie zwykle dotyczyły jednak osoby zasiadającej za zestawem perkusyjnym. Tym razem pochodząca z Brisbane, wokalistka i klawiszowiec, Meredith McHugh oraz gitarzysta z Sydney, Christian J.Best, zaprosili do współpracy perkusistę Emmanuela Nicolaidisa (gra również w grupie Oh Hang). Ten ostatni na szczęście nie ograniczył się tylko do precyzyjnego odgrywania monotonnego krautrockowego  rytmu, tak charakterystycznego dla tego typu produkcji. Wykorzystał za to cały bogaty zestaw perkusjonaliów, które mocno poszerzyły pole znaczeniowe tej płyty.

Moją przygodę z albumem "Open For Business" rozpocząłem od bardzo udanej kompozycji "Aniversary", w której pobrzmiewa duch zespołu Yo La Tengo z minionego okresu. Podobne skojarzenia przyniósł wraz z sobą "Maybe Something" czy singlowy "Fury Computer 2", gdzie nieco rozmarzona wokaliza przypomniała mi wczesne dokonania His Name Is Alive czy Stereolab. W tej odsłonie muzycy zdecydowali się zastosować repetycje także na poziomie drugiego głosu, uzyskując intrygujący efekt. Kolejne skojarzenie czy tropy stylistyczne mogą doprowadzić słuchacza do twórczości Davida Byrne'a i grupy Talking Heads, z okresu klasycznego dziś dzieła "Remain In Light". Szczególnie ma to miejsce w utworze "Fuck On", który przykuwa uwagę ciekawą ścieżką wspomnianych  wcześniej perkusjonaliów oraz dyskretnym nawiązaniem do afrobeatu. Warto w tym miejscu dodać, że jeśli chodzi o dziewięć kompozycji płyty "Open For Business", przez cały czas jej trwania poruszamy się po terytorium wyrafinowanego indie-popu. W świetnym "Night Light" cierpliwie rozwijane elementy repetycji - bas, gitara, syntezator, w moich złaknionych wrażeń uszach zabrzmiały trochę jak utwory zapomnianego dziś Fridge, z okresu płyty "Happiness". Kieran Hebdan i koledzy miał niemal dwie dekady temu swoje pięć minut. Czy swoją szansę na alternatywny sukces wykorzystają Meredith McHugh oraz jej kompani z grupy, trudno powiedzieć. Jednak widać wyraźnie, że w porównaniu z ich wcześniejszymi nagraniami, chociażby z krążka "Old Haunts" (2012), zdecydowanie są na ścieżce wznoszącej. Potwierdzeniem tej opinii niech będzie fakt podpisania kontraktu z oficyną Trouble In Mind Rec., która wydała album "Open For Business". Skoro, jak twierdzą krytycy kultury popularnej, nie ma dziś norm kulturowych, a są jedynie oferty, oto przed Wami jedna z nich.

(nota 7.5-8/10)

 


Wspomniałem wcześniej o grupie Fridge, więc musi zabrzmieć mój ulubiony fragment płyty "Happiness", do którego kiedyś bardzo często wracałem. Prawdziwe cudeńko, broniło się przed laty, i wciąż brzmi wybornie, pewnie nie tylko w moich uszach. Sprawdza się zarówno podczas podróży, jak również w trakcie zwyczajnego "bycia-w-świecie".



Kolejny zapomniany artysta - Howard Gelb - postanowił przypomnieć o sobie nowym wydawnictwem. Płyta grupy The Colorist Orchestra & Howe Gelb nosi tytuł "Not On The Map".



 Wspominana niedawno wytwórnia Full Time Hobby nie tylko dla miłośników brzmienia retro proponuje album "Spencer Cullum's Coin Collection".


29 października światło dzienne ujrzy najnowszy album Rachel Love zatytułowany "Picture Mind". Póki co możemy cieszyć się smakowitym singlem "Primrose Hill".



Znakomicie brzmiący kolektyw Irreversible Entanglements, z Camae Ayewą w składzie, na 12 listopada zapowiada wydanie płyty "Open The Gates".



Coś z wytwórni Hubro Music, czyli gitarzysta Geir Sundstol i fragment z jego płyty "St. Hanshaugen Steel", w składzie grupy nasi dobrzy znajomi, Mats Eilertsen i Arve Henriksen.




Na koniec kolejny nasz dobry znajomy - Thomas De Pourquery - i jego kompani z kolektywu Supersonic, ponieważ właśnie dziś, 6 października, miała miejsce premiera ich najnowszego teledysku "Back To The Moon".






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz