W moim odczuciu, to jedna z najciekawszych, a zarazem wyjątkowo urokliwych płyt, jakie miałem okazję ostatnio przesłuchać. To album pełen subtelnych wyrafinowanych dźwięków. Wspaniały pokaz wrażliwości oraz umiejętności poszczególnych artystów. Zachwyca konsekwencja w budowaniu nastroju, świadomość tego, co zamierza się osiągnąć, wreszcie mądrość i dojrzałość muzyczna. Nie ulega również wątpliwości, że to płyta dla dojrzałych, wrażliwych i wyrobionych już słuchaczy. Tutaj każdy szczegół ma swoją wagę. Tutaj liczy się każdy pojedynczy dźwięk, jak i długość jego wybrzmiewania. Cisza jest tak samo ważna, jak poszczególne tony. To właśnie ona konstytuuje niesamowity, wręcz metafizyczny klimat tego krążka(a właściwie dwóch fizycznych nośników). Od pierwszych taktów albumu "ATMOSPHERES" wiadomo, że ta płyta wymaga zmiany nastawienia, namysłu, szczególnej uwagi, skupienia i wyciszenia. Od pierwszych taktów słuchacz ma wrażenie, że obcuje z czymś absolutnie wyjątkowym. I wreszcie od pierwszych taktów nie sposób pozbyć się odczucia, że oto otwiera się przed nami zupełnie inna przestrzeń i zaczyna płynąć zupełnie inny czas. Czas, który odmierzają kruche i delikatne tony fortepianu, pastelowe plamy dźwięków gitary, nieśmiałe, niekiedy żałosne, pełne bólu albo nostalgii westchnienia trąbki. Ta płyta to nic innego, jak wyprawa po cienkich nitkach lepkiej i zmoczonej przez krople rosy brzmieniowej pajęczynie. Dlatego na odsłuchiwanie tych krążków trzeba odpowiednio się przygotować, starannie wybrać miejsce oraz czas. Najlepiej niech to będzie późna pora, ciepły wrześniowy wieczór, albo początek długiej i wciąż letniej nocy, kiedy to hałaśliwe za dnia miasto wreszcie ucichnie i swoim natrętnym jazgotem przestanie absorbować naszą uwagę. Wszyscy ci, którzy spodziewają się szaleńczych popisów poszczególnych muzyków, zawrotnego tempa akcji, oraz równie błyskawicznych co energetycznych dialogów, będą srogo zawiedzeni. Bez zbytniej przesady można powiedzieć, że na "ATMOSPHERES" nie zagrano żadnego zbędnego dźwięku. To liryczne, pełne wyrafinowanych harmonii, minimalistyczne dzieło z pogranicza jazzu oraz szeroko pojętej muzyki improwizowanej. Artystom bez najmniejszego trudu udaje się zbudować intymną atmosferę, która wraz z kolejnymi odsłonami płyty przeradza się w prawdziwą więź ze słuchaczem. Nad całością kompozycji od czasu do czasu unosi się wyraźnie wyczuwalny duch wschodniej (ormiańskiej) ornamentyki.
Utwór, który szczególnie chciałbym wyróżnić, nosi tytuł - "TRACES 1". Pianista nie gra tutaj w klasyczny "linearny sposób", nakładając na oś czasu ton za tonem, dźwięk za dźwiękiem i tworząc w ten sposób zgrabnie połączoną melodię. Tigran Hamasyan robi tutaj przerwy, subtelne pauzy, "oddechy". Przede wszystkim Hamasyan gra tutaj MOTYWAMI(sekwencjami). To jest trochę tak, jakbyśmy oglądali pełen barw pejzaż, ale w kolejnych odsłonach, fragmentach, kadrach, na kolejnych slajdach(motywach właśnie). Zachwyca niebywała wręcz świadomość i sposób panowania nad całością kompozycji.
Jak już wyżej wspomniałem, przy fortepianie zasiadł Tigran Hamasyan(którego zainspirowały kompozycje Komitasa Wardapety), na trąbce zagrał Arve Henriksen, za dźwięki gitar odpowiadał Eivind Aarset, a sample i efekty elektroniczne stworzył Jan Bang. Całość materiału muzycznego powstała ponoć w zaledwie trzy dni. To dobrze, że w tych zawrotnie szybkich czasach wciąż jeszcze powstają takie wyjątkowe płyty, których twórcy mają całkowitą swobodę, żeby wrazić siebie oraz swój stosunek do otaczającej ich rzeczywistości, bez oglądania się na popularne trendy, mody i style.
(nota 9/10)
"Na trawie do cna zmoczonej deszczem
małe, magiczne kazanie ciszy.
Jest tak, jakbyś mogła to usłyszeć,
jakbym cię jeszcze kochał"
Paul Celan
Poniżej fragment( w całości trwa 6min.52sek.) jednego z najpiękniejszych utworów na płycie "ATMOSPHERES" , zatytułowany "TRACES 1"
Atmosphères - Tigran Hamasyan / Arve Henriksen / Eivind Aarset / Jan Bang from JazzlandRec on Vimeo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz