Belgijska czy holenderska scena niezależna to terytorium bardzo rzadko odwiedzane przez recenzentów płytowych, szczególnie tych pochodzących z Wysp Brytyjskich oraz USA. Pierwsze skojarzenie podsuwają nazwy klasycznych, mniej lub bardziej znanych, przedstawicieli, takich jak: Legendary Pink Dots, Amatorski (omawiany przeze mnie) Balthazar, Clan Of Xymox, The Ex (wkrótce nowy album), Soulwax, Warhous, Hooverphonic lub dEUS. Wokalista tego ostatniego wyraża się muzycznie występując także w innym zestawieniu personalnym. Mam tu na myśli recenzowany na łamach bloga TAXIWARS, chyba najjaśniejszy punkt owej sceny. Do tego można dorzucić Yuri Honing Trio, którego dokonania także zaprezentowałem lub jego wcześniejsze nieco bardziej rockowe wcielenie - Wired Paradise. Dlatego każdą nową godną uwagi propozycję, pochodzącą z tego rejonu, warto odnotować. Zwłaszcza, kiedy ta wyróżnia się na niezbyt dużym tle pozostałej reszty. Grupa Ventilateur to formalnie trio, które tworzą gitarzysta Daan Soenens, perkusista Iben Stalpaert oraz basista Jasper Hollevoet. Panowie całkiem niedawno opublikowali najnowsze, drugie w dorobku, wydawnictwo, zatytułowane "Rage De Vivre". Na marginesie dodam, że jego zawartość jest dużo ciekawsza w porównaniu do zachowawczego i dość przewidywalnego debiutu.
Spora w tym zasługa gości zaproszonych do studia podczas sesji nagraniowych. Mam tu na myśli szczególnie saksofonistę - Nathana Deamsa (występuje również w grupach Echoe of Zoo, Black Flowers), czy znaną ze składu wspomnianej już dzisiaj formacji Balthazar skrzypaczki - Patricie Vanneste. Poza tym w odróżnieniu od instrumentalnego debiutu, pojawiło się kilka ścieżek ozdobionych wokalizą. W wyrazistym "For Bette Days" wystąpił Luca Missiaen, Sebastien Dewaele - aktor znany ze serialu "Eigen Kweek" czy "Bevergem", zaśpiewał w singlu "Volk" oraz Naomi Sijmons - w tytułowym "Rage De Vivre". Ta ostatnia wypadła zdecydowanie najlepiej w tym towarzystwie i przekonała mnie najbardziej. Można jedynie żałować, że nie ozdobiła większości kompozycji swoim głosem.
Kolejne odsłony albumu "Rage De Vivre" emanują większą dawką energii w zestawieniu ze spokojnym debiutem - "Hoofdlaat" (2022) (tytuł odnosił się do wioski położonej we Flandrii, choć płyta pierwotnie miała być nagrywana na Kostaryce). Tuż po opublikowaniu krążka zespół wyruszył w trasę koncertową. Wystąpił na jednej scenie tuż przed bostońską, o wiele bardziej znaną i rozpoznawalną grupą - KARATE. Później holenderscy artyści rozpoczęli współprace z grupami teatralnymi i powoli gromadzili materiał na kolejny album.
Trzeba przyznać, że zespół Ventilateur sprawnie porusza się po rockowo-jazzowym pograniczu, to właśnie tam czuje się najlepiej. Czasem pojedyncze akordy skręcą odrobinę w rejony art-rocka, to znów pokażą ostry lwi pazur. Być może tej surowości, chropowatości i brudu w ostatecznym rozrachunku mogłoby być nieco więcej. Jednak proste, filmowe tematy oraz ich sugestywne, barwne rozwinięcia całkiem dobrze się bronią.
Warto podkreślić, że nie ma na tym materiale zbyt wiele śladów studyjnej produkcji. Większość udanych kompozycji można swobodnie zagrać podczas koncertu i zabrzmiałyby podobnie. Wydaje się, że jest to zasługa dobrego zgrania zespołu - jak podkreślają artyści, w ten sposób dały o sobie znać długie godziny spędzone w sali prób - oraz Jefa Claeysa (poznali się w Theatre Aan Zee),właściciela studia w Ledeberg, który postanowił nie ingerować nadmiernie w tkankę brzmieniowa poszczególnych utworów.
"Wszyscy troje mamy rockowe korzenie, z pewnymi wpływami jazzowymi. Sądzę, że posiadamy ugruntowane brzmienie, jest w nim pewien rockowy seksapil, zalotna melodia. Nasza muzyka bywa określana również jako filmowa" - tyle perkusista grupy Iben Stalpaeter. Resztę, jak zwykle, sprawdzicie sami.
(nota 7.5/10)
Na dobry początek oczywiście powrócę do grupy Mess Esque, żeby przedstawić jedno z pierwszych bardzo wartościowych nagrań tego sympatycznego duetu.
Pozostaniemy w podobnym nastroju. Brytyjska dobrze nam znana grupa Caroline podzieliła się niedawno nowym bardzo urokliwym singlem. Oto on!
Inne duet, tym razem żeński, pochodzący z Wysp Brytyjskich - czyli LILO (Helen Dixon i Christie Gardner), w ubiegłym tygodniu opublikował album zatytułowany "Blood Ties". Wybrałem moją ulubioną kompozycję.
Wrócimy do Melbourne, skąd wywodzi się zespół HTRK. Niedawno pojawił się ich nowy singiel, który zawiera dwie piosenki. Oto jedna z nich.
Kanadyjska Ottawa to miejsce spotkań członków grupy Paragon Cause. Z ich dorobku wybrałem coś w rytmie dla "tańczących inaczej".
Nasza dobra znajoma Anika Henderson wczoraj opublikowała najnowsze wydawnictwo zatytułowane "Abbys".
Również w dniu wczorajszym brytyjska grupa rezydująca obecnie w Berlinie - The Underground Youth - opublikowała najnowszą płytę "Decollage". Mój faworyt? Chyba wciąż ten utwór.
MISS TYGODNIA - przykleiła się do mnie niespodziewanie na samym jego początku. Bardzo urokliwa, wiosenna piosenka grupy z miasta Indianapolis - czyli Fern Murphy. Przyjmijcie ją ciepło.
"KĄCIK IMPROWIZOWANY" - nasi znajomi z duńskiej ziemi, czyli Copenhagen Jazzexperience - latem ubiegłego roku recenzowałem ich bardzo udany album - w ostatnich dniach zaprezentowali dwie nowe kompozycje. Oto pierwsza z nich.
Coś na kształt "Kompozycji tygodnia" należy do załogi reprezentującej Los Angeles, które to miasto raczej nie bywa kojarzone z muzyką improwizowaną. Formacja PHI-PSONICS 23 maja opublikuje wydawnictwo zatytułowane "Expanding To One". Oto singiel promujący ten album.